Relacje
TEATR MAŁY wystąpił ostatnio (premiera 4 kwietnia) z niecodziennym spektaklem. Są to "Relacje" Hanny Krall w opracowaniu Zofii Kucówny - przedstawienie proste, oszczędne w środkach wyrazu, gęste od treści.
Pierwsza z trzech to relacja z rozmowy jaką przeprowadziła autorka z byłym sekretarzem KZ PZPR FSO - Lechosławem Goździkiem - człowiekiem, który w październiku 1956 r. torował Władysławowi Gomułce drogę do władzy. Druga relacja to opowieść byłego radomskiego dygnitarza z tego czerwcowego dnia, kiedy w 1976 r. wybuchł protest robotników przeciw planowanej podwyżce cen artykułów spożywczych, niesprawiedliwej rekompensacie i trwającym ledwie jeden dzień pseudokonsultacjom. Ostatnia relacja to relacja z życia Anny Walentynowicz - od dzieciństwa do 14 sierpnia 1980 r.
Goździk: człowiek uczciwy, prawy. Wykorzystany, tolerowany, kiedy był jeszcze potrzebny, perfidnie usunięty, kiedy zaczął zawadzać. Odszedł, zaszył się w małej nadmorskiej mieścinie, został rybakiem. Nie uważa się za skrzywdzonego. A jednak. Mówi, że w młodości dwa razy był pozbawiany wiary - w Boga, w Stalina. Potem jeszcze raz: w grudniu 1970 r. czując się współodpowiedzialnym za wydarzenia na Wybrzeżu, oddał legitymację partyjną.
Dygnitarz: człowiek, jak wynika z jego słów, nie na swoim miejscu. Człowiek, sam wobec ponad wielotysięcznego, wzburzonego tłumu. Opuszczony przez towarzyszy z Radomia, a przede wszystkim przez odpowiedzialnych za wszystko towarzyszy z Warszawy. Tych, którzy podjęli decyzję, a potem byli w stanie jedynie radzić przez telefon: "trzeba jakoś z ludźmi porozmawiać" i... odkładać słuchawkę.
Walentynowicz: prosta kobieta, której życie wypełniała przede wszystkim praca. Dobra kobieta starająca się pomagać innym. Ona, która wbrew opiniom lekarzy żyje - więc przekonana, że Bóg nie bez powodu darował jej życie, chciała z tym życiem coś mądrego uczynić. Jej gehenna od momentu, w którym w 1978 r. zainteresowała się wolnymi związkami zawodowymi, okrucieństwo wobec niej jej przełożonych, swoisty areszt wewnątrzzakładowy, aż wreszcie bezpardonowe, bezprawne, dyscyplinarne wyrzucenie z pracy dokonane metodą, której istotę wprost trudno określić jakimkolwiek przymiotnikiem.
Trzy relacje. Ukazują one nie tylko postacie relacjonujących, pokazują mechanizmy, ten swoisty nieład społeczny dopuszczający wszelkie zło, niesprawiedliwość, nawet bezprawie. Pokazują sposób traktowania człowieka - jak narzędzie, jak przedmiot. Relacje wstrząsające, oburzające, wzruszające. I sprawy - ciągle niestety aktualne, powracające od dziesięcioleci z taką samą siłą.
Czy teatr to, czy publicystyka? Z pewnością publicystyka. Z pewnością przedstawienie, w którym najistotniejszy jest tekst w którym wszelkie inne środki teatralnego języka, takie jak scenografia, muzyka tracą znaczenie, są zbędne. Lecz przecież to także teatr - bo tu, w tym skromnym, surowym spektaklu, tekst nabiera wagi dzięki aktorstwu wydobywającemu z niego wszelkie odcienie, niedopowiedzenia, podteksty, a przede wszystkim treści poruszające do głębi. Jest to aktorstwo bardzo dobre. "Relacje" - nie przeznaczone przecież dla teatru - odnoszą autentyczny sukces sceniczny dzięki Henrykowi Machalicy (Goździk), Gustawowi Kronowi (Dygnitarz) a zwłaszcza Zofii Kucównie (Walentynowicz i autorka).