Artykuły

Ballada o Fordonie

"Made in Poland" w reż. Przemysława Wojcieszka z Teatru im. Modrzejewskiej w Legnicy i "Raj" w reż. Jarosława Tumidajskiego w Teatrze Polskim w Bydgoszczy na IV Festiwalu Prapremier. Pisze Monika Wirżajtys w Gazecie Wyborczej - Bydgoszcz.

Tym razem było o przedmieściach. Obskurne i szare osiedle stało się miejscem akcji i "Raju" Dirka Dobbrowa w reż. Jarosława Tumidajskiego, i "Made in Poland" [na zdjęciu] Przemysława Wojcieszka. Pomimo wspólnego tła, spektakle jednak bardzo mocno się różniły.

Scena w supermarkecie

Paradokumentalna inscenizacja "Made in Poland" w budynku po supermarkecie w Fordonie wywołała wiele emocji wśród widzów, ale też wśród mieszkańców największej "sypialni" Bydgoszczy. Już na ulicy mogliśmy oglądać awanturującego się blokersa - Bogusia (świetnie obsadzony Eryk Lubos). Słyszeliśmy jak wdaje się w pyskówki z ziomalem wrzeszczącym z okna bloku, a potem dewastuje jakiś samochód na parkingu. Happeningowa akcja na początek pozwoliła rzeczywiście poczuć atmosferę osiedlowego życia i zasygnalizowała, że to właśnie miejsce będzie stwarzało bohaterów. A potem zobaczyliśmy już Polskę oczami Bogusia, chłopaka tak na ten kraj wkurzonego, że musiał sobie wytatuować na czole "fuck off". Dla niego nie ma innej przyszłości, pozostaje zawodówka gazownicza albo praca na budowie. Marzy jeszcze o byciu kimś innym, ale doskonale wie jak trudno wyrwać się z bloków. Eryk Lubos nie poszedł na łatwiznę, nie wykreował ikony blokersa ani jej karykatury, jego Boguś wydał się, mimo wszystko, zagubionym, szukającym swojego miejsca chłopakiem. Pomysł Wojcieszka żeby pokazać "Made in Poland" pierwotnie w legnickiej "sypialni", a podczas Festiwalu Prapremier w Fordonie, okazał się trafiony. Znamy już teatr wychodzący do publiczności. Popularne stało się eksplorowanie innych, często nieteatralnych miejsc. Nie zawsze jednak poszukiwania nowych przestrzeni mają charakter, poza artystycznym, również społeczny. Taki jest teatr Jacka Głomba, czy niektóre projekty Szybkiego Teatru Miejskiego z Gdańska. Nie często też tekst tak świetnie odnajduje się poza teatrem. Scenariusz Wojcieszka, na podstawie którego pierwotnie miał powstać film, idealnie wpasował się w scenerię blokowiska, jakby został napisany już nawet nie na scenę na Piekarach, ale właśnie tu, na scenę w opustoszałym bydgoskim supermarkecie. Spektakl oglądało się niemal jak "balladę o Fordonie". Oczywiście w sposobie opowiadania widać zacięcie filmowca. Filmowy jest sposób budowania dramaturgii, postaci i scen epizodycznych, ale reżyser nie zapomina, że to teatr. Chociaż pewnie na podstawie tego tekstu mógłby powstać film jeszcze lepszy niż spektakl.

Magazyn na scenie

W przeciwieństwie do Bogusia, dla którego dom był schronieniem, dla kilkunastoletnich sióstr Maren (Dorota Androsz) i Meike (Dagmara Mrowiec) dom kojarzy się z zapachem stęchlizny, umierającą babką, brakiem miłości i złymi wspomnieniami. Pewnie dlatego dekoracja na scenie Teatru Polskiego przywołuje raczej skojarzenia z tyłami magazynu, a nie domu na osiedlu szeregowców. Bohaterki "Raju" Dirka Dobbrowa przenoszą się do ogrodu żeby nie czuć zapachu śmierci. Między jednym stanem lękowym a drugim z chorobliwą powtarzalnością wspominają "matkę przez małe m" i ojca - właściciela renówki. Szkoda, że reżyser Jarosław Tumidajski ugrzecznił prowokujący do eksperymentów dramat Dirka Dobbrowa, na manowce psychologizmu sprowadził aktorów, którzy w innym sposobie gry na pewno świetnie by się odnaleźli. Nie da się ukryć, że język, a może raczej "demontaż języka", takich dramaturgów jak Dobbrow, Schwab czy Jelinek wymaga zupełnie innej ekspresji i gry aktorskiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji