Artykuły

Trudno nie wierzyć w nic

"Król Edyp" w reż. Grzegorza Kempinsky'ego w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Aleksandra Czapla w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Po klęsce "Lizystraty" intrygujący "Król Edyp" na scenie Teatru Śląskiego. Gorzka dawka współczesności w inscenizacji Henryka Baranowskiego i reżyserii Grzegorza Kempinsky'ego.

Tragedia Edypa rozegra się tu i teraz, najdalej jutro. W tym mieście, gdzieś między Jagiellońską a Warszawską. Henryk Baranowski i Grzegorz Kempinsky dręczą zarazą Katowice od pierwszych chwil przedstawienia. Po foyer teatru snują się brudni, kaszlący bezdomni, z ich lęków i niezadowolenia zrodzi się głos antycznego chóru, błagalna modlitwa. Edyp - pan i władca małego skrawka świata, polityk z pierwszych stron gazet - królewski pałac zamienił na podmiejską rezydencję, przemawia w Urzędzie Marszałkowskim, jada biznesowy lunch w ekskluzywnych restauracjach Katowic, w pracy nie obywa się bez luksusowego samochodu z szoferem, laptopa i telefonu komórkowego. Jeśli dodać do tego przywileje władzy, kobiecą namiętność, tajemnicę, zdradę, morderstwo i korupcję - rodzi się wymarzony scenariusz w stylu political fiction.

Wielowiekowy tekst Sofoklesa w katowickiej inscenizacji mieni się od aluzji do europejskich totalitaryzmów, tych, które były, i tych mniejszych, nie do końca nazwanych, w których tkwimy. To przedstawienie o władzy, o często siłowej zależności między panem a podwładnym, mocno akcentowanej w grze aktorskiej na słowa, spojrzenia i gesty. Rozgrywana w napięciu walka o panowanie to nie jedyny wątek sobotniego przedstawienia. Reżysersko-inscenizatorski duet uwolnił przedstawienie od wieloletniego freudowskiego kompleksu - i to uważam za największy atut tejże inscenizacji. Akcent z cielesności subtelnie przeniesiono na duchowość Edypa, na dojrzewającą w nim akceptację boskiej woli. W chwili, gdy współczesność chełpi się wolnością i pustym niebem, paradoksalnie "trudno nie wierzyć w nic", jak śpiewa Adam Nowak. I w tym cała tragedia dnia powszedniego. Kiedy okaleczony Edyp odchodzi w pustkę, szepty modlitwy przeradzają się w krzyk.

Od dawna Teatr Śląski nie miał tak wyrazistej propozycji w repertuarze, jak zaproponowany w sobotę "Król Edyp", który może stać się w najbliższym czasie propozycją festiwalową poza regionem. Spektakl o surowej scenografii Bożeny Pędziwiatr, z sugestywnymi detalami, z trafnie wykorzystanymi multimediami (specjalnie przygotowany film o katowickim Edypie ze zdjęciami Adama Sikory) oraz z kreacją Artura Święsa w roli głównej. Jego młody, wyrachowany Edyp w kostiumie z zimnej bieli skrywa kalectwo cielesne i duchowe. Wszechwładnemu, który chciał bogów przechytrzyć, przyjdzie jednak czołgać się i nieporadnie stawiać kroki na obolałych nogach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji