Artykuły

Od stolnicy na plażę

Scena "Histrion" jest niewielka i bardzo zaniedbana. Nie jest w stanie ukryć tego bardzo umowna dekoracja wnętrza kuchni - zaprojektowana i wykonana przez Małgorzatę Gugę, absolwentkę miejscowej Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Proste rysunki, wykonane czarną kreską na kawałkach białego płótna - wskazują na drzwi, kuchenkę gazową, kontakt... Naturalny jest tylko stół i taboret, no i... stolnica z mąką, którą wnosi zamaszyście na scenę Małgorzata Chojnacka. Robienie zacierek i popijanie wyciąganego z różnych schowków wina jest swoistym podkładem monologu 42-letniej Shirley Valentine, sterroryzowanej obowiązkami domowymi i całkowicie pozbawionej własnego stylu życia kobiety. Jej zwierzenia i oceny kierowane są "do ściany" i składają się na pierwszą część przedstawienia.

Na drugą część przenosi się publiczność do foyer - na grecką plażę, dokąd trafia bohaterka, znajdując nagle możliwość wyrwania się z kieratu codzienności. Ogrodowe parasole nad białymi stolikami, drinki przez słomkę, grecka muzyka, muszle, nadmorskie kamienie, dziewczyny z dzbanami na ramieniu i spontanicznie wykonana poza scenariuszem zorba w wykonaniu Marka Ślosarskiego i Mariana Florka... dostatecznie wprowadziły widza w odmienność tej atmosfery.

Inna jest też Shirley przeistoczona z kury domowej w uwodzicielkę ze śródziemnomorskiego kurortu. Jest wyzwolona i zmieniona zewnętrznie. To, co najważniejsze tkwi w niej jednak w dalszym ciągu. A jest to zdolność ironicznego spojrzenia na siebie i otoczenie... Swoista zabawa sytuacjami, które mogłyby deprymować... tylko nie Shirley. Ona wie dokąd płynie, choć czasem ręka jej zsuwa się ze steru...

Melpomena rozpoczęła nowy sezon w mieście od pozycji niewielkiej, rokującej jednak spore powodzenie. Zmęczeni trudami i szarością dnia codziennego coraz częściej uciekamy bowiem w świat rozrywki, niezbyt poważny, choć prawdziwy... a taki roztoczył przed publicznością Willy Russel - współczesny amerykański pisarz - w swoim monodramie zatytułowanym "Shirley Valentine".

Nie ujmując nic Willy Russelowi, którego sztuka jest zwięzła, a jej akcja wartka, na pozór banalna, a jednak refleksyjna, pełna inteligentnych złośliwości i dowcipna... sukces "Shirley" nie jest wyłącznie jego zasługą.

Tworzywo Russela można bowiem uformować tak tub inaczej. Nadać mu różne wymiary, przyłożyć doń wzory różnych konwencji scenicznych, wyakcentować różne sprawy.

"Shirley" w reżyserii Ryszarda Krzyszychy i w wykonaniu Małgorzaty Chojnackiej - aktorki coraz bardziej cenionej i lubianej wśród szerokich kręgów miejscowej publiczności - jest wersją niewątpliwie udaną.

Monodram to trudny rodzaj scenicznej wypowiedzi. Obcowanie sam na sam jednego aktora z publicznością przez ponad godzinę, skupienie jej uwagi i zainteresowania, niedopuszczenie do znużenia, bądź to brakiem zaangażowania aktora bądź zbytnim szarżowaniem na scenie - udaje się tylko niewielu artystom.

Małgorzata Chojnacka w dużym stopniu to osiągnęła. Jest pełna wewnętrznej energii, nie dopuszcza jednak do jej żywiołowego upustu. Kontroluje się i kiedy trzeba - wycisza.

Powiedziałabym jednak, iż główną zaletą jej scenicznej kreacji jako Shirley Valentine poza spontanicznością jest - naturalność. Wydaje się jakby grała siebie, bez udawania, zarówno wyrabiając kluski na stolnicy, jak też na greckiej plaży wyzwolona od obowiązków matki i żony-służącej.

Tekst podaje naturalnie, po prostu, jak przy zwierzeniach serdecznej przyjaciółce... przy tym konsekwentnie z nutą autoironii, która bodajże ani razu nie zabrzmiała tutaj fałszywie.

Shirley patrzy na siebie i na to, co się wokół niej dzieje "pół żartem, pół serio". Potrafi wznieść się ponad całą sytuację i dostrzec w niej swoistą groteskowość. Może dzięki temu banał - staje się mniej banalny. Bawi i prowokuje do spojrzenia na siebie samego - na utarte schematy obowiązków, pozornych więzów i swoją pozycję w tych układach, które funkcjonują od zawsze i nie ma siły, aby się im przeciwstawić.

Choć monodram powstał w Ameryce, a więc w warunkach nie do porównania z naszymi, okazuje się, że jego tematyka jest nam wcale nie obca i pozostanie aktualna pod każdą szerokością geograficzną. Wszędzie tam, gdzie kobieta pędzi swoje szare życie nie docenianej i wykorzystywanej gospodyni domowej, snując nie zawsze spełnione marzenia ucieczki w świat inny, pełen radości, a przede wszystkim, gdzie mogłaby zostać zauważona...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji