Artykuły

Masłowska idolką mieszczucha. I bardzo dobrze!

"Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku" w reż. Agnieszki Glińskiej w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.

"Dwoje biednych Rumunów..." w Teatrze Studio to świetna komedia o klasie średniej, która jeszcze w Polsce nie powstała, a już jest w kryzysie.

Często słychać narzekania, że najbardziej współczesne polskie teksty stanowią dla teatru materiał jednorazowego użytku. Jest jednak wyjątek - Dorota Masłowska. Jej marsz przez polskie sceny trwa od dziesięciu lat - od pierwszej adaptacji "Wojny polsko-ruskiej pod flagą biało-czerwoną" w Teatrze Wybrzeże. Nikt wtedy nie przypuszczał, że dwudziestoletnia autorka weźmie się za pisanie dramatów. Napisała z sukcesem dwie groteski. "Między nami dobrze jest" - gdzie w skromnej kawalerce spotykają się trzy pokolenia polskich kobiet, mielonka z dyskontu i wojenne traumy - w ciągu czterech lat miało cztery wystawienia krajowe i jedno zagraniczne (w Szwecji). "Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku" - po siedmiu latach od prapremiery w TR doczekało się właśnie czwartej realizacji. Po obydwie sztuki sięgnął też teatr . Na scenę trafiają również adaptacje powieści.

Złośliwi mogliby powiedzieć, że sceniczna kariera Masłowskiej to zasługa zamieszania medialnego, towarzyszącego niegdysiejszej "nastohańbie polskiej literatury". Ale konstrukcja tekstów Masłowskiej jest na tyle zwarta, język na tyle błyskotliwy i precyzyjny - że jej dramaty same stwarzają swój świat i mogłyby obyć się bez teatru. Być może więc, tak jak kiedyś Mrożka, Masłowską w teatrze po prostu trudno zepsuć. Choć oczywiście można.

Zepsuć udało się Przemysławowi Wojcieszkowi - przyznawali dość zgodnie krytycy po prapremierze "Dwojga biednych Rumunów..." w TR Warszawa (2006). Jakie wnioski płyną z powrotu "Rumunów" do Warszawy - i to do jej serca, Pałacu Kultury? Gorzko optymistyczne. Teksty Masłowskiej się nie starzeją. Przeciwnie, w miarę, jak nabrzmiewa konflikt społeczny w Polsce, wyostrza się wymowa sztuk pisarki.

Pod wpływem rozmaitych substancji psychoaktywnych Parcha i Gina zaczynają na imprezie tematycznej pod hasłem "bieda" odgrywać ubogich imigrantów. Groteskowa zabawa idzie przednio - jako "biedni Rumuni" wyruszają w autostopową eskapadę do Elbląga. W końcu przychodzi kac. Parcha - na co dzień aktor grający księdza Grzegorza w popularnym serialu "Ksiądz Grzegorz" - wpada w panikę. Za kilka godzin ma być na planie, a tu dookoła pustkowie, a na grzbiecie - łachmany. Czarny flamaster nie daje się zmyć z zębów, wszystkie pieniądze znikły, a towarzysząca mu Gina nie tylko podaje się za ubogą, ale i w rzeczywistości jej miesięczny to pięćset złotych alimentów. Trzeba czym prędzej wracać do Warszawy - ale nie ma czym. Rozpoczyna się powrót tyleż komiczny, co podszyty tragedią.

Trudno o bardziej odmiennych artystów niż autorzy pierwszego i najnowszego wystawienia "Rumunów". Wojcieszek, dramaturg i reżyser filmowy, gdy jeszcze pracował w teatrze, miał opinię twardego buntownika z prowincji. Bohaterowie większości jego sztuk to męscy fighterzy, dla siebie i "swoich" kobiet wyrąbujący kawałek oswojonej przestrzeni na dzikich polach nowej Polski. Ich bunt był może mało konstruktywny i niezbyt refleksyjny, ale podszyty prawdziwą traumą transformacji. Może tylko taki bunt był możliwy w społeczeństwie lat 90., któremu tłumaczono, że alternatywy dla dzikiego kapitalizmu nie ma. Tymczasem Glińska to ulubienica warszawskiej klasy średniej, realizatorka lirycznych, opartych na literaturze przedstawień z popularnymi aktorami. Przed rokiem przejęła pogrążony w kryzysie Teatr Studio, robiąc z niego miejsce modne i stylowe. W sam raz na wizytę przed kolacją z przyjaciółmi.

Ale nie ma się co wyzłośliwiać. To, że mieszczański teatr sięga po Masłowską i trafnie ją odczytuje, więcej niż o pisarce mówi nam o samym mieszczaństwie. I o tym, że powoli zaczyna rozumieć, że nie żyje w najlepszym z możliwych światów. To, co było kiedyś po prostu śmieszne, nabiera społecznego konkretu. I zaczyna boleć, choć nadal śmieszy.

Wtedy rumuńską narkoeskapadę czytano tak: Parcha, bogaty gwiazdor z "warszawki", z nudów i zblazowania podejmuje głupią i okrutną zabawę w biedaka. Pławiąca się w luksusie klasa wyższa jest wyobcowana, zderzenie z rzeczywistością przydrożnego baru jest dla niej jak kontakt z australijskim interiorem. Kompletnie inny świat.

Tymczasem co z Parchy (granego tu brawurowo przez Marcina Januszkiewicza) za "klasa wyższa", skoro nad utratą pięciu tysięcy złotych rozpacza jak nad fortuną życia, a o na planie drży. Właśnie Parcha jest osią spektaklu. U Glińskiej Gina - prawdziwa wykluczona - jest w jego cieniu. Kolejne warstwy dramatu sygnalizowane są zmianami gry Januszkiewicza - od groteski po psychologiczny rozpad. A pod tym wszystkim - niepewność. Parcha nie tylko przebrał się na imprezę za "Rumuna" - na co dzień musi przebierać się za fajnego dzianego gościa z wielkiego miasta, by zapomnieć, że jest z biednej prowincji i w każdej chwili może tam wrócić.

Tak, jak żarty z Kazachstanu czy Rumunii pozwalają mu uwierzyć, że jest częścią zachodniego "centrum świata", tak żarty z Giny potwierdzają jego przynależność do elity. Jego awans to bardzo niepewny biedaawans, pod nim zaś są ci, którzy ten biedaawans podziwiają, ludzie skazani na wegetację. Modest Ruciński gra w spektaklu m.in. sprzedawczynię, która nie pozwala Parsze skorzystać za darmo z telefonu. Gdy z naciskiem mówi "Najtańsza karta kosztuje 15,40 zł" - to czuć, że te 15,40 zł to dla niej mnóstwo pieniędzy.

W odróżnieniu od Wojcieszka, Glińska trzyma się tekstu. Nie inaczej zresztą zrobił Grzegorz Jarzyna w swoim "Między nami dobrze jest" w TR. "Wierność autorce" była też jedną z głównych przyczyn sukcesu hitowego "Pawia królowej" Pawła Świątka w Starym Teatrze. Nie mam nic przeciwko rozwalaniu tekstów w teatrze, ale tak mądrze napisane dramaty, jak Masłowskiej - wymagają w tej sztuce dużej biegłości. Glińska się na to nie porwała - i wygrała. Szkoda tylko, że "Rumunów" nie pokazuje na dużej scenie. Bo to pewny materiał na frekwencyjny sukces.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji