Artykuły

Kolej na kolej

"Firma" w reż. Moniki Strzępki z Teatru Nowego w Poznaniu na XII Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy. Pisze Ewelina Szczepanik w serwisie Teatr dla Was.

Drugi dzień Festiwalu Prapremier czyli prezentacja drugiego spektaklu konkursowego - "Firmy" Pawła Demirskiego, w reżyserii Moniki Strzępki. To pierwszy od dawna występ festiwalowy Teatru Nowego w Poznaniu (w zeszłym roku "Dwunastu gniewnych ludzi" Radka Rychcika miało swą prezentację na krakowskiej Boskiej Komedii, prócz tego TN rzadko podróżuje), co pozwala na poczynienie dosyć interesującej obserwacji - "Firma" to propozycja absolutnie odmienna od wszystkiego, co zwykle możemy oglądać na scenach Nowego, ale też - jak podkreślił w dyskusji po spektaklu dyrektor TN Piotr Kruszczyński - jedyna pozycja repertuarowa, która nie gromadzi kompletu widzów. Informacja ta wiele mówi o kondycji poznańskiej publiczności teatralnej, co dziwi tym bardziej, że reakcja publiczności na Prapremierach była dość żywiołowa.

Tytułową firmą są Polskie Koleje Państwowe, podzielone na 186 spółek o nazwach nie do wymówienia, a zarządza nimi rodzina: ciocia - prezes, mama - premier, wujek - były kolejarz, postkomunista i prywaciarz, kilku innych krewnych na stanowiskach prezesów, członków zarządów, posłów. W tej opowieści pojawiają się ludzie z dołu - starsza pani przesiadująca na zamkniętym dworcu w małym miasteczku oraz dziennikarz obywatelski; ale starsza pani nie zdaje sobie sprawy z decyzji zapadających gdzieś na samej górze, a dziennikarz ponosi klęskę, również moralną. Nie ma pasażerów, przecież nie są firmie potrzebni. Są tylko wielkie pieniądze, rozdawanie stanowisk, a także krew na rękach i dziesiątki akt spadających na scenę.

Na scenie oglądamy zapis katastrofy gospodarczej dokonywanej w zgodzie z prawem. "Góra" decyduje dzieląc się stanowiskami, prywatyzując spółki ze szkodą dla skarbu państwa, przyjmując łapówki. Obraz ten kumuluje w sobie wszystkie oskarżenia władzy, jakie zwykle wysuwają telewizyjne programy interwencyjne, bądź niezależne media - zawiera w sobie absolutną demoralizację, nepotyzm, zatajanie nieprawidłowości. W tle wyświetlane są slajdy, a właściwie didaskalia - opisy prawdziwych afer i przekrętów z lat dziewięćdziesiątych i wczesnych dwutysięcznych, a także informacje o wymyślonych katastrofach w ruchu kolejowym, które wydarzą się za kilka, kilkanaście miesięcy. Widz, bombardowany takimi informacjami (nawet pobieżny research w Internecie wskazuje, że to żadna licencia poetica) ma prawo uwierzyć, że w Polsce nie ma kolei, tylko mafia.

Lista zarzutów jest bardzo długa - niegospodarność, korupcja, brak dbałości o pasażerów, brak inwestycji, ustawione przetargi, dzika prywatyzacja, ciche przyzwolenie na nieprawidłowości. Aktorzy Strzępki przez niemal trzy godziny konstruują obraz rodziny, będącej w istocie mafią i uosabiają wszystkie problemy, z którymi boryka się kolej. Brakuje jednak typowych dla kolei absurdów (skąd ma wiedzieć o nich prezes, który, o ironio, z pociągów w ogóle nie korzysta), jest za to mechanizm ich powstawania, oczywiście dla potrzeb teatru zagęszczony i hiperbolizowany. Wykorzystanie rodziny jako metafory firmy powoduje, że relacje rodzące się między bohaterami odczytywane są jako rodzinne, a więc naturalne, niemożliwe do zerwania, a przy tym wskazują na kolejne oskarżenie wysuwane w stronę decydentów - nepotyzm.

Cała ta litania mniej lub bardziej rzeczywistych win nie uwzględnia, jak pisałam, nikogo z dołu. I jest to największa słabość tej inscenizacji - powierzchowna analiza stanu faktycznego nie stawia bowiem żadnych pytań społeczeństwu. Obecny na scenie dziennikarz obywatelski ponosi wszak klęskę, a i sam nie jest tak nieskazitelny moralnie, jakim chciałby się wydawać. Wątek obywatelski właściwie nie jest poruszany, choć w litanii oskarżeń łatwo byłoby wysnuć tezę, że nie interesujemy się polityką, unikamy niewygodnych tematów i godzimy się na wszystkie kolejowe (i nie tylko) absurdy, od czasu do czasu tylko tęskniąc za minionym. Uosobieniem takiego obojętnego i nostalgicznego bohatera była postać świetnie zagrana przez Sławę Kwaśniewską. Brakuje natomiast oskarżenia Polaków o obojętność, o bierność, o oczekiwanie na to, że ktoś przejmie sprawy w swoje ręce i przejdzie do czynu.

Cała galeria chwytów, dość charakterystycznych dla Strzępki i Demirskiego, takich jak choćby wymiotowanie krwią, obrzucanie adwersarzy tortem, rozlewanie cieczy z kubeczków i rzucanie hot dogami, podkreśla tezę, że winni są "oni, ale na pewno nie my. Groteska wynikająca z tych bulwarowych gestów prowadzi jednak do karykatury i jest to trop nadrzędny w interpretacji bohaterów. Tę karykaturalność podkreśla gest parabazy, czyli wychodzenie na moment z ról po to, by dyskutować o widzianej właśnie "Firmie". Śmieszne miny, ironiczne słowa, kilkadziesiąt słów powszechnie uważanych za obelżywe - wszystko to widzów śmieszy, jednak wcale nie terapeutyzuje i nie poucza. Nie bez znaczenia w tym zbiorowym katharsis są dłużyzny - powtarzanie tezy o niemożności naprawy kolei po wielekroć jest po pierwsze nużące, a po drugie nie pozwala na intelektualne przepracowanie sprawy. Przypomina to bardziej tabloidy - ferowanie wyroków bez głębszej analizy, stosowanie uproszczeń i bardzo wielu wykrzykników. Nawet przedostatnia scena, przypominająca wykonanie wyroku przy akompaniamencie mowy obrończej stylizowanej na zwykłą rozmowę w pociągu, jest gestem nieco przesadzonym i jakby niczym nieuzasadnionym.

Szkoda, że tak ważny i prawie nieobecny w debacie publicznej problem jakim jest bałagan na kolei, trochę się w "Firmie" rozpływa. Przeszkadza przede wszystkim polityczny osąd (a może nawet samosąd) pozbawiony bardziej wnikliwej analizy kondycji społeczeństwa; twórcy koncentrują się właściwie wyłącznie na uprawianiu krytyki praw rynku w zarządzaniu koleją. Po wyjściu z sali teatralnej wiemy właściwie to samo, co na początku - jest źle, ale nie wiadomo, co zrobić, by było lepiej.

Po pierwszym dniu, koncentrującym się na psychice człowieka, i po drugim, ukierunkowanym społecznie, pora na teatr lalek i opolski spektakl "Morrison/Śmiercisyn", a także monodram Marcina Zarzecznego "Zwierzenia bezrobotnego aktora". Przed nami jeszcze cały tydzień festiwalowych zmagań.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji