Artykuły

Polscy nędznicy

"Chłopi" w reż. Wojciecha Kościelniaka w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Pisze Maciej Nowak w Gazecie Wyborczej.

Nieżyjący już dziś dyrektor Teatru Muzycznego w Gdyni Maciej Korwin chwalił mi się kilka lat temu, że na otwarcie przebudowywanej nadmorskiej sceny reżyser Wojciech Kościelniak wystawi adaptację "Chłopów" Władysława Reymonta. W pierwszym momencie potraktowałem to jako niezły odjazd. Tak, wiem, Kościelniak od paru sezonów buduje konsekwentnie własną wizję polskiego musicalu opartego na dziełach rodzimej klasyki. Jednak historia nieszczęsnej Jagny i monumentalny pejzaż Lipiec Reymontowskich wydały mi się materiałem zbyt ekstrawaganckim jak na scenę specjalizującą się w repertuarze rozrywkowym. W dodatku o ile gdyńskie zderzenie Kościelniaka z "Lalką" Bolesława Prusa przyniosło efekt znakomity, o tyle już "Ziemia obiecana" Reymonta w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie rozczarowywała. Również "Chłopi" wydzielali z siebie przykry zapaszek klęski długo przed premierą. Jak bowiem uniknąć osunięcia się w folkloryzm, do którego estetyka musicalowa łasi się całą swoją istotą?

Te wszystkie długonogie tancereczki i tancerze jak malowani, te wszystkie kukułeczki płci obojga, te pasiaki łowickie, co czarują feerią kolorów. Toż to wzorcowy materiał na cepeliowską śpiewogrę, która porwie masy i zirytuje tych, którzy o teatrze myślą nieco bardziej poważnie. Premiera odbyła się 6 września. I niespodzianka!

Bujna powaga polskiej wsi opisana przez Reymonta na gdyńskiej scenie została w pełni ocalona. Adaptacja powieści przynosi trafny wybór ważnych wątków, a w partyturze Piotra Dziubka, interpretowanej przez orkiestrę pod kierunkiem Dariusza Różankiewicza, słychać najszlachetniejszy styl reinterpretacji rodzimego folkloru. Pobrzmiewają tu frazy niczym z Wojciecha Kilara, pojawiają się dźwięki niczym z Kapeli ze Wsi Warszawa. Równie nowoczesne wrażenie robi choreografia EwelinyAdamskiej-Porczyk, która z ludowych motywów wydobyła mocną, drapieżną ekspresję.

Ale hola, hola! Nie jest tak, że folklorystyczny żywioł dał się obłaskawić w całości. Wymsknął się spod kontroli w scenie wesela Boryny, które spokojnie mogłoby konkurować z koncertem Mazowsza. Szczęśliwie jednak tego typu ekscesy nie zdominowały widowiska. Dużo mocniej zapada w pamięć scena, podczas której kilkanaście wiejskich dziewcząt w białych koszulach zakasanych do ud, w pocie i mozole, rytmicznie i leniwie, erotycznie i gwałtownie drze gęsie pierze.

Pośród młodych wieśniaczek siedzi też grająca Jagnę Karolina Trębacz [na zdjęciu z Rafałem Ostrowskim]. To absolutne objawienie tego spektaklu. W typie fizycznym trochę podobna do młodej Emilii Krakowskiej, z mocnym temperamentem, ale też wielką wrażliwością ukrywaną pod pozorami wulgarności. Piękna i fatalna. Pociągająca i odrzucająca. Triumfalna i upadła. W finale, gdy wywożona jest za wieś naga na wozie pełnym łajna, gdy cały zespół wykrzykuje pod jej adresem oskarżycielski song, serce staje w gardle, a po plecach przechodzą ciarki.

Równie mocne wrażenie jak darcie pierza czy finał robi też wieśniaczy bunt w obronie lasu. Na całej szerokości sceny staje tyraliera mieszkańców Lipiec, uzbrojonych w grabie, kosy, cepy.

Siła tej teatralnej gromady prowadzi skojarzenia do innego tytułu będącego klasyką repertuaru musicalowego - "Nędzników" wg Wiktora Hugo. Tu i tam mamy do czynienia z adaptacją wielkiej prozy, tu i tam wielki plan społeczny przeplata się z wątkiem romansowym. Tyle że we Francji Wiktora Hugo nędznikami byli robotnicy, a w Polsce Władysława Reymonta - chłopi. Polskich nędzników wprowadzili przebojem na nowoczesną scenę przed dwoma laty Monika Strzępka i Paweł Demirski w spektaklu "W imię Jakuba S." w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. "Chłopi" w Teatrze Muzycznym w Gdyni dowodzą, że tak prosto już się ich z teatru nie pozbędziemy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji