Artykuły

Recenzja za trzy grosze

SEZON zaczął się nietypowo, bo w środku sierpnia, miesiąca na ogół najbardziej ogórkowego w roku. W związku z tym recenzja będzie także nietypowa, mianowicie zacznie się od publicznej samokrytyki. Nie da się bowiem ukryć, i żadne sztuczki nie zmienią tego faktu, że facet, któremu płacą za publikowanie swoich opinii o sztukach teatralnych, czyli tak zwany potocznie recenzent, niczym się nie różni od każdego innego człowieka, zasiadającego obok na widowni. Wszelkie inne pogłoski na ten temat są wierutną blagą. Ergo - recenzent jest tak samo ułomnym i słabym człowiekiem, mającym swoje przywary i słabostki. Uprzejmie informuję, że moją słabostką jest utwór Bertolta Brechta pod tytułem "Opera za trzy grosze". Fakt ten, na pozór bez znaczenia, staje się istotny, kiedy mani utwór ów obejrzeć na konkretnym przedstawieniu, w konkretnym teatrze i co gorsza, wydać o nim sąd publicznie, w poważnym dzienniku i za państwowe pieniądze! A wiec: panie i panowie, wybaczcie, nie mogę wysilić się na żaden obiektywizm, bo kiedy usłyszę pierwsze takty "Medytacji o Mackie Majchrze", już jestem "kupiony" i byle tylko wyraźnie śpiewali, to już gotów jestem wynosić pod niebiosa.

Inna rzecz, że tym razem sprawa nie nabrała aż tak drastycznych form, bo nie tylko śpiewają na ogół wyraźnie, ale przedstawienie posiada szereg innych walorów. Mowa zaś o przedstawieniu "Opery za trzy grosze: w Teatrze Narodowym w reżyserii Jana Maciejowskiego. Na gruncie warszawskim reżyser ten zajmował się na razie dramatami, uznanymi powszechnie za poważniejsze od "Opery", ale widać uznał słusznie, że Brecht wcale nie jest mniej poważny i śmiało go zaatakował. Było to przedsięwzięcie ryzykowne, bo bardzo żywe jest jeszcze w pamięci widzów a nawet w czymś w rodzaju legendy przedstawienie teatru Ateneum sprzed lat chyba dziesięciu.

Co zaś do samego przedstawienia w Narodowym, to czym prędzej śpieszę wykrztusić brutalną prawdę, która leży mi na sercu, mianowicie to, że przedstawienie według mego zdania nie jest rewelacyjne. Oczywiście, proszę zauważyć, że nie jest to żaden zarzut, bo ostatecznie trudno, żeby wszystkie przedstawiania były od raz tak rewelacyjne. Właściwie, jak coś jest dobre, to już powinno wystarczyć Dlatego też wzmiankę powyższa proszę traktować jako zwyczajne malkontenctwo.

Panie pozwolą, że omawiając role, zacznę tym razem od panów. Ponieważ recenzja niniejsza miała być nietypowa, uznajmy ten brak kurtuazji ekscentrycznością.

Jakby się dobrze zastanowić wszyscy trzej główni protagoniści "Opery" mieliby być prawo bardzo zmęczeni. Jonathan Jermiasz Peachum w związku z trudnościami w prowadzeniu przedsiębiorstwa "Przyjaciel żebraka", szef policji Brown w związku z codziennymi kłopotami policjanta, a Mackie Majcher z powodów, które pominę ze względu na moralność publiczną. Wszystko to prawda. ale może właśnie od Mackiego wymagałbym mimo wszystko większej werwy. Jerzy Kamas był w tej roli jednak trochę za bardzo znużony. Co nie znaczy, by nie miał w roli momentów bardzo udanych i kolorowych. Szczególne triumfy święcił jako niezbyt fortunny w rezultacie kochanek i mąż-bigamista. Na podkreślenie też zasługuje piękny głos, którym wspaniale operuje niedawny Ryszard III. Pan Peachum też nie zawsze wyglądał jak rekin z Soho, zabrakło w roli czegoś stentorowego, choć Henryk Machalica parę razy był o krok od sukcesu absolutnego. Pokrętnego szeryfa Browna zagrał Zdzisław Maklakiewicz, stwarzając w tej roli niewielki, ale smaczny kąsek aktorski. Każde spotkanie przyjaciół - bandyty i policjanta, zagrane było bez pudła przez obu partnerów. Pragnę się zastrzec, że zdaję sobie sprawę ż ogólnikowości tego, co piszę, ale to są właśnie skutki organizowania premier prasowych w sierpniu, więc przepraszam.

Kolorową galerię typków z londyńskich ciemnych zakamarków stworzyli kumple Majchra - Janusz Bukowski, Mariusz Leszczyński, Adam Mularczyk, Włodzimierz Bednarski, Andrzej Kopiczyński i Eugeniusz Robaczewski. Właśnie ponieważ tło było tak udane, czołowa rola pozostawia wrażenie większego niedosytu.

Przejdźmy do pań. Wiesława Mazurkiewicz była pyszną panią Peachum, szukającą ukojenia w kieliszku. Rola poprowadzona konsekwentnie od początku do końca, przemyślany każdy gest i każda intonacja głosu - w sumie sprawiły, że pani Peachum jest w tym przedstawieniu postacią barwną i bogatą. Muszę wyznać, że do Ewy Pokas jako Polly odnosiłem się przed udaniem się na przedstawienie z niejaką rezerwą. Na szczęście, co odnotowuje z radością, mile się rozczarowałem, bo Polly szybko rozwiała moje obawy. Gdzieś podziała się niegdyś tak irytująca maniera w mówieniu, znalazły ujście wrodzone talenty śpiewacze i w sumie wyszła z tego bardzo interesująca Polly. Nie mam pojęcia, czy jest to w tym przedstawieniu główna rola kobieca, ale chyba tak, więc winszuję młodej aktorce udanego startu w dużych rolach. Mniejsza nieco odpowiedzialność spoczywała na Anicie Dymszównie jako Lucy, ale nie przeszkodziło to jej wydobyć z roli ogromnych pokładów komizmu, w wyniku czego sceny z Lucy należały do najżywszych w całym przedstawieniu. Trzeba też przyznać, że nad podziw wyszedł duet obu pań przed więzieniem Mackiego, piekielnie trudny dykcyjnie.

Ruda Jenny to może najciekawsza psychologicznie postać kobieca w "Operze". Inna rzecz, że nie jest w tekście Brechta do końca "dopisana", co daje szczególne pole do popisu odtwórczyni tej roli. Tym razem trud ten przypadł w udziale Marii Chwalibóg, która jak na mój gust była trochę za mało zaciekła w swoich uczuciach do Mackiego, owej miłości, przechodzącej w nienawiść. Bardzo udana i malownicza była grupa panienek nie najcięższego obyczaju, podobnie zresztą jak banda żebraków.

Za jedna zaś scenę należą się osobne gratulacje reżyserowi, mianowicie za więzienną scenę, gdy cały zespół zza krat śpiewa słynny song "Bo z czego żyje człek".

I to by było tyle, jak na wakacyjną porę. Kogo niniejsze parę słów nie w pełni usatysfakcjonowało, uprzejmie proszę spojrzeć na tytuł recenzji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji