Ból Kruma
Krzysztof Warlikowski przenosi na scenę sztukę jednego z najważniejszych dramaturgów izraelskich. "Krum" Hanocha Levina od wczoraj na afiszu TR Warszawa
To opowieść o 38-letnim męży-znie, który wraca do rodzinnego domu. Już na lotnisku wyzna matce, że nic mu się nie udało. "A tutaj co nowego?" - spyta swojego przyjaciela. "Nic" - odpowie tamten. - Ten powrót Kruma, to pewna figura, to podróż do wnętrza człowieka - mówi Krzysztof Warlikowski.
Reżyser nie bez powodu przeniósł na początek spektaklu końcowy, dotkliwy monolog Kruma do matki, która nie żyje. To z tej perspektywy będziemy oglądać kolejne zdarzenia.
- Ten tekst jest między nadzieją a śmiercią - dodaje Krzysztof Warlikowski. - Levin ostentacyjnie unikał w tej sztuce odniesień do rzeczywistości izraelskiej, nie ma tu śladu wojen, terroryzmu. Ten tekst powstał z buntu młodego człowieka, który nie chce pisać o walce swego kraju. Chce powiedzieć, jak boli go on sam, jak boli go życie, jak boli go utrata matki.
Przedstawienie powstało w koprodukcji ze Starym Teatrem w Krakowie. "Krum" jeszcze w tym miesiącu będzie pokazywany w Berlinie, a latem na festiwalu w Awinionie.
W tytułowej roli występuje Jacek Poniedziałek. Grają również: Stanisława Celińska, Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, Maja Ostaszewska, Anna Radwan-Gancarczyk, Danuta Stenka, Redbad Klynstra i inni.