Artykuły

Pokochać swój powiat

Rozmowa. Jacek Głomb, reżyser spektaklu "Wschody i zachody miasta" teatru z Legnicy, Przedstawienie pokaże telewizyjna Dwójka w niedzielę o godz. 22.45

Czy ten spektakl powstał na fali powodzenia "Ballady o Zakaczawiu"?

JACEK GŁOMB: Chociaż oba mówią o dziejach Legnicy, są zupełnie inne. "Ballada o Zakaczawiu" była opowieścią z perspektywy biednej, zaniedbanej, cieszącej się złą sławą dzielnicy. We "Wschodach i zachodach miasta" przyglądamy się miastu poprzez dzieje miejscowego teatru. Upadały ideologie, zmieniały się reżimy, a teatr znajdujący się na rynku trwa od ponad 160 lat. Gospodarzami byli tu Niemcy, potem przez 20 lat Rosjanie, teraz - my. Swój amatorski teatr mieli także Żydzi. W żadnym mieście w Polsce nie ma takiego zamieszania narodowego jak w Legnicy. Jest o czym opowiadać.

W "Balladzie o Zakaczawiu" prototypami bohaterów były postaci istniejące naprawdę. Jak jest tym razem?

- Podobnie. Robert Urbański, pisząc scenariusz, zagłębiał się w rozmaite dokumenty, rozmawiał z miejscowymi. Prawdziwa jest historia polskiej robotnicy przymusowej, pani Heleny Wolskiej (w spektaklu - Zofii Krupskiej), która do dziś mieszka w Legnicy, bywa w naszym teatrze i jest z nami zaprzyjaźniona. Dyrektor wyrzucony za antyhitlerowski dowcip także naprawdę istniał. Prawdziwy jest też romans niemieckiej aktorki z rosyjskim generałem - wówczas dyrektorem teatru. Ta historia powstała na motywach romansu marszałka Rokossow-kiego. Niektórzy historycy do dziś twierdzą, że Legnica była dla niego ważnym miejscem, nie tyle ze względów strategicznych, ile uczuciowych...

Jak spektakl odebrali mieszkańcy Legnicy?

- Bardzo dobrze, bo była to dla nich sentymentalna wycieczka w przeszłość ich miasta, rodzin. Był także znakomity odzew, kiedy zaprosiliśmy widzów na casting do telewizyjnej wersji spektaklu. Zgłosiło się blisko 200 osób. Kilkaset osób oglądało przedpremierowy pokaz "Wschodów i zachodów miasta" w naszym kinie. Cieszymy się przyjaźnią publiczności. Nie popisujemy się przed nią, nie przemawiamy do niej. Próbujemy poważnie rozmawiać. Dzięki temu mamy w widowni partnera.

Na czym polega siła spektakli legnickiego teatru?

- Wierzymy, że mówienie o świecie to przede wszystkim opowiadanie o tej najbliższej, znanej rzeczywistości. Najpierw trzeba pokochać powiat, w którym się żyje, a dopiero potem zajmować się Irakiem albo Ameryką. Autor scenariusza jest młodym, niespełna 30-letnim czło-wiekiem z Legnicy. I nie chce z niej uciekać - w przeciwieństwie do większości młodych z prowincjonalnych miasteczek. Kocha swoje miasto i wierzy w nie. Pewnie dlatego jego opowieść jest tak sugestywna.

Siłą naszego teatru jest zespół - aktorzy i wszyscy pracujący na rzecz każdego projektu. To porozumienie promieniuje też na innych. Jeśli się gra w dobrej drużynie, to ludzie chętnie do niej dołączają.

Nie obawia się pan, że zachęcony powodzeniem kolejnej sztuki o Legnicy, zacznie się w końcu powtarzać?

- Wierzę, że to nam nie grozi, bo każdy temat wymaga innej konwencji, estetyki. Legnica jest wyjątkowo zasobnym źródłem inspiracji. Wciąż myślę, na przykład, o realizacji przedstawienia związanego z akcją Wisła, bo przecież właśnie do Legnicy zostali przygnani Łemkowie i Ukraińcy. Trzeba o tym pamiętać. Ale jeszcze nie mam odpowiedniego scenariusza. Nie znalazłem go, bo temat wciąż jest drażliwy, a w związku z tym nieobecny w literaturze.

Czy pana teatr zmienił mieszkańców Legnicy?

- Mamy mnóstwo dowodów, że to, co robimy, jest dla ludzi ważne. To szczególnie istotne w takim mikrokosmosie jak nasza - niestety, głęboko prowincjonalna - Legnica. Po "Balladzie o Zakaczawiu" mieszkańcy zaczęli być dumni, że są stamtąd. Została im przywrócona godność. Rada Miasta uchwaliła program rewitalizacji Zakaczawia. Oczywiście nie spowoduje to, że wszystko się nagle diametralnie zmieni i wszyscy zamieszkają w pięknych odremontowanych mieszkaniach. Ale w sercach, duszach i umysłach powstaje nadzieja.

SYLWETKA

Jacek Głomb

Ma 41 lat Absolwent Wydziału Filozoficzno Historycznego Uniwersytetu Jagiellońskiego i reżyserii w PWST w Krakowie. Urodził się w Tarnowie, ale jego kariera zawodowa jest związana z Legnicą. Rozpoczynał jako kierownik artystyczny Teatru Dramatycznego im. Modrzejewskiej. Dwa lata później został jego szefem i jest nim do dzisiaj. Laureat Nagrody Teatru im. Konrada Swinarskiego za najlepszą reżyserię 2002 ("Ballada o Zakaczawiu"). Był także wielokrotnie wyróżniany za swój wkład w rozwój Legnicy, m.in. w 2003 roku otrzymał Dolnośląski Klucz Sukcesu dla "największej osobowości w promocji regionu". Nieustannie deklaruje: "Chcę opisywać miasto, w którym żyję".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji