Artykuły

Uczciwość a rewolucja

W Teatrze Polskim - druga z kolei premiera nowej dyrekcji. Szybko one teraz po sobie następują. W spadku po poprzedniku, Mikołaj Grabowski, niewiele otrzymał. Musi więc wprowadzić więcej sztuk na afisz, aby poczuć się bezpiecznie.

"Wilki" Romain Rollanda. Mało znana sztuka wybitnego francuskiego prozaika, laure­ata Nagrody Nobla. "Historia literatury francuskiej w zarysie" Lansona i Tuffrau w ogóle jej nie odnotowuje, inne podręczne dykcjonarze zresz­tą podobnie. Dramat postaw raczej niż charakterów ubra­ny w kostium historyczny z czasów Rewolucji Francuskiej.

Debata dowódców wojsko­wych na temat domniemanej zdrady i kilka związanych z nią pytań podstawowych. Czy rewolucja koniecznie oznaczać musi zgodę i przyzwolenie na bezprawie, uświęcone jakąś wyższą racją? Czy w procesie burzenia starego liczyć się muszą wyłącznie nastroje chwili i emocje, nie poddające się zupełnie jakiejkolwiek próbie racjonalizacji?

O wprowadzeniu tej sztuki na afisz, teraz właśnie i tutaj, zadecydowała zapewne możliwość jej odczytania poprzez współczesne nasze doświadczenia. Na swój sposób czasy rzeczywiście są podobne, nastroje i emocje równie rewolucyjne.

Można więc na "Wilki" spoj­rzeć poprzez aktualny dziś proces rozliczeń, ale można rów­nież odczytać tę sztukę jako dramat nowej władzy, która już na starcie staje w obliczu grożącego jej rozłamem konfliktu. Współczesnych punktów odniesienia dla niej można znaleźć tutaj sporo. I one to właśnie sprawiają, że spektakl żywo odbierany jest przez widownię. Czy jest to jednak równie interesujący teatralnie spektakl jak poprzedni? I w ogóle w jakich kategoriach należałoby oceniać to przed­stawienie? Jeśli "Kwartet" proponował nam pewien typ i rodzaj nieznanego dotych­czas w Poznaniu teatru to tu­taj mamy do czynienia po prostu z realizacją sceniczną konkretnej sztuki, z przeniesie­niem jej na scenę.

Nowe przedstawienie przy­pomina nieco teatr czasów Romana Kordzińskiego. Ci sami aktorzy, w podobnych i typowych dla nich rolach obsadzeni. Ten sam surowy i powściągliwy ton spektaklu. A nawet i ta sama epoka, którą znamy już z wielu poprzednich przedstawień. W końcu Rewolucję Francuską od Powstania Listopadowego, z perspektywy historii, dzieli okres niezbyt odległy. Jest to różnica jednego zaledwie pokolenia. A więc zwyczajne, fachowo zrobione, pozwalające się odczytać poprzez aluzję, przedstawienie. Nie ten teatr od święta, ale ten zwyczajny, codzienny.

Aktorsko nie jest to przedstawienie złe, ale też i nie przynosi nam ono większych niespodzianek. Jak zawsze wyrazistą i pełną plastyki postać stworzył w nim Aleksander Błaszyk, tym razem w roli próżnego, ale odważnego rewolucjonisty i komendanta. Zmę­czonego życiem i cynicznego szefa zagrał w swoim stylu Włodzimierz Kłopocki, za­wadiackiego i czupurnego ka­pitana, Piotr Binder, a wolnego od emocji, racjonalistę, Józef Jachowicz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji