Artykuły

Kim jesteśmy? - rozmowa z Jackiem Kaczmarskim

Dlaczego "Kuglarze i wisielcy" oparci są na "Człowieku śmiechu" Hugo?

- To pomysł reżysera Krzysztofa Zaleskiego, który do tej opowieści jest przywiązany od czasów młodo­ści. Ja po powtórnej lekturze zauwa­żyłem, że jest w niej kolosalna ilość możliwości: fabuła, intryga typu ro­mantycznego, człowiek znikąd, któ­ry staje się kimś, jak też i refleksje natury egzystencjalnej, filozoficznej, a nawet politycznej. A również wszystko to, co w opowieści daje przestrzeń do dowolnej interpreta­cji, do opowiadania o sprawach uni­wersalnych.

Do kogo adresujecie przedsta­wienie?

- Myślę, że do wszystkich. Mam wrażenie, że Teatr Nowy ma swoją publiczność przyzwyczajoną do pewnego profilu, do mówienia o rze­czach ważnych w sposób współczes­ny. Przypuszczam, iż na ten spek­takl przyjdą także ci, którzy chodzili na moje koncerty, bo jest to jakby naturalna kontynuacja tego co ro­biłem dotąd, choć w większej formie.

Chciał się Pan zatem sprawdzić w kolejnej - tym razem teatralnej formie?

- Moim celem nie było napisanie sztuki teatralnej, żeby udowodnić, że ja to potrafię. Kierowała mną potrzeba nazwania pewnych rzeczy. Znalezienia kształtu dla moich prze­myśleń. Powtarzam, to jest konty­nuacja moich poprzednich dokonań. Była piosenka "Pejzaż z szubieni­cą", byli śpiewani "Kuglarze", a więc widać, że pewne wątki są kon­tynuowane.

Czym zatem jest ta sztuka?

- Dla mnie kluczowym tematem był pewien smutek egzystencji i pro­blem tożsamości człowieka. Kim się jest dla ludzi, a kim się jest dla samego siebie. Wszystko zresztą określa podtytuł - blues opera. Blues nie jako gatunek muzyczny, ale jako pewne widzenie świata. Staraliśmy się też odwzorować w tej sztuce cha­os, jaki nas przytłacza i pozbawia indywidualności.

Czy wpływ na kształt "Kug­larzy i wisielców" ma też i to, że mieszkasz za granicą i stamtąd spoglądasz na polską rzeczywis­tość?

- Od roku mieszkam w Warszawie. Nie przypuszczam, żeby to miało wpływ na tę sztukę. Przyznam jed­nak, że wpływ na mój punkt widze­nia świata ma to, iż byłem 10 lat na emigracji. Sztukę pisałem w Aust­ralii, ale nie usiłowałem przełożyć bezpośrednio tego co się dzieje w Polsce, na siedemnastowieczny ob­razek. Chodziło o elementarne, po­nadczasowe prawdy. Widziałem podczas próby generalnej reakcje młodzieży. Każdy starał się znaleźć sobie postać, czy sytuację z jaką może się identyfikować.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji