Artykuły

On powinien

Nie zamierzam bronić poznańskiej Szkoły Baletowej przed wyrzuceniem jej na bruk przez arcybiskupa Stanisława Gądeckiego, na co się właśnie zanosi. Zarówno jego postawa, jak i zwracanie się przez dyrekcję Szkoły aż do papieża o interwencję w tej sprawie, jest pożałowania godną groteską, bezmyślnością i olbrzymim wstydem. Zamiast ubolewać nad pazernością Kościoła, pisać listy do papieża i modlić się o przywrócenie rozumu hierarchii, proponuję zacząć kampanię na rzecz wybudowania dobrze wyposażonej, nowoczesnej Szkoły. W tej sprawie należy wystosować suplikę do prezesa Piotra Voelkela - pisze Sławomir Pietras w Angorze.

Balet w Poznaniu ma historię krótką, bo zaledwie kilkudziesięcioletnią. Przed wojną po kampaniach kartoflanych okoliczni ziemianie pijący kawę (czasami z ciastkiem) obok Teatru Wielkiego, "U Kruka", nieufnie patrzyli na artystów okupujących po próbach stoliki kawiarniane. Bywało, że niejeden dziedzic wyjmował monokl i podchodził bliżej, aby popatrzeć na coś tak chudego i zniewieściałego, czego nie widziano w Poznaniu ab urbe condita.

Na polskiej prapremierze "Harnasi" tancerki występowały przebrane za juhasów, bo chronicznie brakowało przedstawicieli płci męskiej. W latach 50. Olga Sławska erygowała Szkołę Baletową, od roku 1957 w pojezuickim Kolegium przy ul. Gołębiej. W czasach oświecenia występował tu balet warszawski i Teatr Narodowy Wojciecha Bogusławskiego, a w dobie romantyzmu koncertował Fryderyk Chopin.

Władza ludowa ochoczo oddała ten obiekt w ręce roznegliżowanych tancerek i tancerzy w czasach, kiedy odebranie czegokolwiek Kościołowi było przejawem postępu oraz wierności idei marksizmu i leninizmu. W tej szkole nauczało grono wybitnych pedagogów: Sławska-Lipczyńska, Jakowicka, Kujawa, Milon, Hildebrand-Pruska, Naigrakowska, Kucnerowicz, Kasprowicz, Drzewiecki i Mamches. Oni przygotowali do pracy wielu późniejszych kierowników zespołów baletowych: Wesołowskiego, Wycichowską, Bochenek, Cholewę, Kijak, Fronczek, Kozimalę, Różalskiego, Pawlak i Berskiego. Dawniejszą renomę Szkoły potwierdziły kariery sceniczne wielu solistów. Wyniesiona z niej wiedza pozwalała im odnosić sukcesy w dziedzinie choreografii i pedagogiki. Mimo tego nie zamierzam bronić poznańskiej Szkoły Baletowej przed wyrzuceniem jej na bruk przez arcybiskupa Stanisława Gądeckiego, na co się właśnie zanosi.

Zarówno jego postawa, jak i zwracanie się przez dyrekcję Szkoły aż do papieża o interwencję w tej sprawie, jest pożałowania godną groteską, bezmyślnością i olbrzymim wstydem.

Wszyscy przyzwyczaili się, że między Rynkiem, Farą a placem Kolegiackim gnieżdżą się turyści, gołębie i tancerki. Nikt nigdy nie podnosił, że obiekt poklasztorny jest co najmniej niestosownym, że nie powiem jak najgorszym miejscem do uprawiania sztuki tańca. Należy czym prędzej oddać poznańskiej kurii siedzibę Szkoły i - broń Boże - nie płacić żądanych przez nią kilkunastu milionów za dotychczasowe użytkowanie.

Tym bardziej nie należy godzić się na ponad półmilionowy roczny czynsz, zwłaszcza że opłata municypalna za używanie gmachów miejskich przez instytucje kurialne wynosi zaledwie kilkanaście tysięcy złotych rocznie.

Zamiast ubolewać nad pazernością Kościoła, pisać listy do papieża i modlić się o przywrócenie rozumu hierarchii, proponuję zacząć kampanię na rzecz wybudowania dobrze wyposażonej, nowoczesnej Szkoły. Tak jak stało się to w wielu podobnych do Poznania miastach za granicą. Przy okazji postuluję, aby dokonać stosownych zmian kadrowych w obecnym kierownictwie Szkoły. Już od wielu lat jej poziom to równia pochyła, bez interesujących absolwentów, przy minimalnej liczbie marnych kandydatów i jakiejkolwiek konkurencyjności.

W tej sprawie należy wystosować suplikę do prezesa Piotra Voelkela. On był związany z nami na początku swej olśniewającej kariery. On od wielu lat inwestuje w szkolnictwo, a ostatnio ogłosił zamiar wybudowania olbrzymiego wieżowca przy Kaponierze, w miejscu gdzie kiedyś stało kino Bałtyk. On, będąc poznańskim patriotą, nigdy nie opuścił artystów i spraw regionalnej kultury. On niedawno pokazał mi gromadkę swoich wnucząt, które są tak udane i utalentowane, że mogłyby zostać wybitnymi artystami baletu. On jedyny może stworzyć w centrum Poznania światowej klasy Szkołę Baletową, której młodzież swą urodą i wdziękiem ożywiłaby przestrzeń co najmniej od Starego Zoologu aż pod Dworzec Zachodni.

On niechże w końcu użali się nade mną, wiernym przyjacielem. Kiedy bowiem wyrzucą już Szkołę Baletową i klasztor znów zapełni się habitami, ja osobiście przyjmę święcenia zakonne, stanę na czele Katolickiej Szkoły Tańca i będę dawał wykłady na temat pląsów kościelnych oraz zajęcia praktyczne z dziedziny rozwarcia, mostka i szpagatu. W ten sposób deklaruję uratowanie ciągłości tradycji baletowej nad Wartą!

Ale najpierw, On powinien...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji