Artykuły

Warszawa. "Smażone zielone pomidory" w Powszechnym

W Teatrze Powszechnym na Scenie Pracownia w środę i czwartek (18 i 19 grudnia) będzie można zobaczyć - "Smażone zielone pomidory" - monodram według powieści Fannie Flagg.

Na scenie zobaczymy Elżbietę Czerwińską. Autorem adaptacji i reżyserem spektaklu jest Remigiusz Grzela.

Rozmowa z Remigiuszem Grzelą, reżyserem spektaklu.

Dorota Wyżyńska: Jest taka obiegowa opinia, że monodram to materiał dla gwiazd. Dla aktorów, którzy są popularni. Bo na nich przyjdą tłumy.

Remigiusz Grzela: Znam tę opinię, że monodram może zrobić tylko "aktorka z nazwiskiem". Między innymi o tym jest nasz spektakl. To osobista wypowiedź Elżbiety Czerwińskiej, aktorki, którą kilka lat temu namówiłem na powrót do zawodu po długiej nieobecności. Przez lata stała po drugiej stronie, produkowała i woziła spektakle.

Więc co ma zrobić aktorka bez nazwiska, jeśli nie najtańszą budżetowo, ale w gruncie rzeczy najtrudniejszą dla aktora formę? Nie podpieramy się scenografią. Praktycznie zrobiliśmy ten spektakl u mnie w mieszkaniu. Jest krzesło, stolik, mikrofon, pudło z rekwizytami. Teatr, który pakujesz w pudełko.

Dlaczego uznałeś, że z książki "Smażone zielone pomidory" warto wykroić właśnie monodram?

- Długo szukaliśmy odpowiedniego tekstu. Mniej więcej w tym samym czasie obejrzeliśmy ponownie film według powieści Fannie Flagg. Bohaterka filmu Evelyn próbuje uratować samą siebie, dzięki przyjaźni ze starszą panią Threadgoode dostaje szansę na zmianę swojego życia, całkowicie uwalnia je od ograniczeń, problemów, znajduje w sobie miejsce, w którym dotąd stał mur i rozwala go, krzycząc: "Towanda!". Kiedy Ela powiedziała: "Evelyn to ja", byłem pewny, że to ten powód, dla którego powinna zrobić monodram.

Zgodę na ten spektakl dostałeś osobiście od autorki Fannie Flagg. Opowiedz, jak do tego doszło.

- Napisałem szczery list, opisałem powrót Eli do zawodu, załączyłem z jej rolami, również angielskie tłumaczenia moich tekstów. Wysłałem też kwiaty z wizytówką, którą potwierdziłem, że bardzo nam zależy. Nie wierzyłem, że się uda, jednak odebrałem telefon ze Stanów od pani Teresy, polskiej przyjaciółki Fannie Flagg, która powiedziała: "Fannie jest wzruszona. Róbcie!".

Monodram to trudna forma dla aktora. Ale również dla reżysera. Na co starasz się uważać?

- Nie określiłbym siebie jako reżysera, to nie mój zawód, na szczęście. W tym wypadku raczej poczucie obowiązku. Chciałem, żeby to była możliwie najbardziej osobista wypowiedź Eli, pomagam jej w tym. Dużo rozmawialiśmy, potem dużo słuchałem, starałem się postawić siebie w roli widza i z tej pozycji korygowałem spektakl, aranżowałem sytuacje sceniczne, to był nieustanny proces zmian i wyrzucania wszystkiego, co niepotrzebne. Zwracałem uwagę na szczerość i pamiętałem, że trzeba mieć powód, aby zagrać monodram, że musi być w aktorze coś, co tłumaczy sięgnięcie po tę formę i co przekona widza.

Jaki smak mają "Smażone zielone pomidory" na scenie?

- Są soczyste i słodkie, kwaśne i lekko cierpkie. I w powieści, i w filmie, i u nas na scenie budzą tęsknotę za wszystkim, co nas spotkało dobrego i złego. Pani Threadgoode mówi, że "Bóg nie zamyka jednych drzwi, jeśli nie chce otworzyć drugich". Warto powalczyć.

Teatr Powszechny: "Smażone zielone pomidory" Fannie Flagg. Przekład: Aldona Biała. Adaptacja i reżyseria - Remigiusz Grzela, występuje Elżbieta Czerwińska. prapremiera odbyła się w 2011 roku na IX Przeglądzie Monodramu Współczesnego. Środa i czwartek (18 i 19 grudnia) godz. 18.30. Scena Pracownia, bilety - 35 i 30 zł (ulgowy).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji