Artykuły

Sztuka uliczna

"12 ławek" w reż. Jarosława Stańka w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Pisze Wojciech Fułek w Toposie.

Spektakl "12 ławek", nazwany przez jego twórców hip-hopowym projektem teatralnym to pomysł nieco ryzykowny, ale na pewno odważny i przecierający nowe szlaki na muzycznych scenach. Ryzykowny, bo wprowadzający do teatru sztukę uliczną, zarówno w sferze słowa, muzyki, ruchu, ubioru i zachowania. Ale czymże innym był kiedyś musical "Hair", jak nie odważnym, a nawet szokującym starszą widownię, przeniesieniem na broadwayowską, musicalową scenę hipisowskiej kultury pokolenia flower-power. Czy jednak współczesne nam zjawisko hip-hopu i pewna, wynikająca z tego zjawiska moda, jest na tyle nośna, aby przekonać widza wychowanego na klasycznych musicalach? Przyznam, że trochę się obawiałem o ten projekt i gdyby okazał się artystyczną klęską, byłoby mi żal entuzjazmu młodych ludzi, którzy go współtworzyli. Nic zabrałem też na premierę swojego najmłodszego syna, gdyż chciałem uchronić go przed językowymi wulgaryzmami, bez których hip-hopowa twórczość nie bardzo może się obejść. Od pierwszych chwil spektaklu okazało się jednak, że wszystkie moje obawy, także i te językowe, były zupełnie nieuzasadnione. "12 ławek" to kompletne widowisko muzyczne, którego nic powstydziłby się żaden szanujący teatr na West Endzie czy Broadwayu. Może tylko w Londynie czy Nowym Yorku taki spektakl trafiłby najpierw na sceny offowe, z których - jestem niemal pewien - w aurze sukcesu triumfalnie przeniesionoby go później do prestiżowych sal.

U nas wciąż mamy jednak tylko kilka polskich scen, na których gra się musicale, tym bardziej trzeba pogratulować odwagi Maciejowi Korwinowi, dyrektorowi Teatru Muzycznego w Gdyni, który zawierzył intuicji świetnego reżysera i choreografa "12 ławek", Jarosława Stańka. Dla reżysera to jednocześnie pewien sentymentalny powrót do początków swojej kariery, kiedy sam prezentował podobną sztukę tańca ulicznego. Nie ukrywa on tych swoich fascynacji, bowiem "energia i rytm ulicy są zawsze daleko w przodzie od tego, co się dzieje w teatrze, który powinien je przetwarzać i czerpać z nich inspirację". Tytułowe "12 ławek" to 12 kolejnych scen z osobnymi tytułami (np. Prawda, Rodzina, Wolność, Pieniądze, Duma, Styl), składających się na bardzo spójne, dynamiczne i atrakcyjne widowisko z własnym przesłaniem. Wydaje się, że najtrudniejszym zadaniem Jarosława Stańka było połączenie jedną reżyserską nitką hip-hopowego żywiołu słowa, tańca, grafitti, muzyki i stylu właśnie w spójną, jednorodną całość. Ostateczna forma tego projektu, która narodziła się podczas warsztatów z tancerzami, raperami i muzykami, nie tylko przekonuje musicalowego widza, przyzwyczajonego do estetyki "Skrzypka na dachu" czy nawet "Hair", ale i momentami zachwyca nieskrępowaną żywiołowością młodych wykonawców, ich niekłamanym autentyzmem i szczerością, czy też doskonałością w swoim gatunku tancerzy breakdance. Ta odkrywcza świeżość to niewątpliwie ogromna zaleta tego nietypowego spektaklu, na którego ścieżkę muzyczną składają się utwory wykonawców, z których przynajmniej część znana jest już dobrze na muzycznym rynku (Sistars, O.S.T.R., TEDE), inni zaś czekają na swoją szansę. Tą szansą okazuje się być właśnie "hip-hopowy projekt teatralny", mam bowiem nadzieję, że niebawem znajdzie się jakiś producent fonograficzny, który utrwali "12 ławek" na płycie CD. Może warto też pomyśleć o rejestracji DVD, aby nic utracić tej gigantycznej pozytywnej energii, emanującej z trzydziestu ulicznych tancerzy i tancerek oraz dziesięciu polskich raperów, tworzących podczas całego spektaklu - wraz z widzami gdyńskiego Teatru Muzycznego - przedziwną artystyczną wspólnotę?

W towarzyszącym projektowi wydawnictwie organizatorzy i twórcy trochę się asekurują, informując, iż "12 ławek" to pewnego rodzaju eksperyment. Przecież pierwszy raz hip-hopowcy zostali wpuszczeni do publicznego teatru i zaproszeni do stworzenia teatralnego projektu. To, co zobaczycie na scenie jest efektem wielogodzinnych rozmów reżysera z artystami. Każda scena to osobna ławka. Pełna koloru, fantazji, artyzmu. Oni nie grają, ale pokazują siebie. Te obawy - okazuje się, iż nie byłem w nich osamotniony - okazały się całkowicie płonne i to pierwszy powód, dla którego warto ten spektakl obejrzeć. Jestem bowiem pewny, iż jego realizacja - choć może nie odmieni naszej musicalowej sceny - to jednak na pewno wniesie na nią ożywczy powiew. Takich powodów, dla których "12 ławek" wydaje się spektaklem obowiązkowym dla wszystkich bywalców muzycznych teatrów jest zresztą znacznie więcej. Otrzymaliśmy bowiem w efekcie oryginalny musical polski, niczego i nikogo nie naśladujący, poruszający jednocześnie ważne sfery prywatności i życia codziennego młodych ludzi. Może dzięki temu starszemu pokoleniu łatwiej będzie ich zrozumieć?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji