Artykuły

Roman Gutek: Wdechy to ważne nagrody, dają energetycznego kopa

- "Pożar w Burdelu" jest niesłychanie związany z pejzażem tego miasta, to o nim opowiada, z niego czerpie. Wdechy są nagrodą niesłychanie warszawską, nie muszą być przyznawane ludziom z pierwszych stron gazet, ważne, żeby promowały to co lokalne - mówi Roman Gutek, szef Gutek Film w rozmowie z Łukaszem Kamińskim z Gazety Wyborczej - Stołecznej.

Z okazji jubileuszowej, 10. edycji Wdech poprosiliśmy laureatów z poprzednich lat, by powiedzieli, czym była dla nich ta nagroda i komu przyznaliby ją w tym roku. Dziś mówi o tym Roman Gutek.

"Za Muranów, czyli najlepsze kino europejskie według Europa Cinemas, za uporczywą walkę o kino Wars (choć przegraną) oraz za Gutek Film, czyli wciąż najambitniejszą firmę dystrybucyjną w Polsce" - tak dziesięć lat temu pisaliśmy w "Stołecznej", uzasadniając nasz wybór Romana Gutka na Człowieka Roku. Z tym werdyktem zgodzili się też czytelnicy, którzy w głosowaniu SMS-owym również przyznali mu ten tytuł.

Rozmowa z Romanem Gutkiem

Łukasz Kamiński: Kiedy odbierał pan Wdechę, zapowiedział pan, że stanie ona w kinie Muranów.

Roman Gutek: I stoi tam do dziś. Na początku niektórzy byli dość zaskoczeni. Kiedy jednak dowiedzieli się, co to jest za wyróżnienie, zgadzali się z werdyktem. Takie nagrody są ważne. Dla mnie było to potwierdzenie, że to, co robię, ma sens, że jest potrzebne. Dało mi też niezłego kopa energetycznego i pozwalało łatwiej przerwać trudne momenty, które w niezależnej aktywności zdarzają się dość często.

Komu z tegorocznych kandydatów przyznałby pan Wdechę?

- Autorom "Pożaru w Burdelu". Pozostali nominowani to świetni artyści, twórcy, idealni kandydaci do Wdechy. Należą się im wszelkie nagrody i są regularnie wyróżniani, nie są jednak aż tak bardzo warszawscy. A "Pożar w Burdelu" jest niesłychanie związany z pejzażem tego miasta, to o nim opowiada, z niego czerpie. Wdechy są nagrodą niesłychanie warszawską, nie muszą być przyznawane ludziom z pierwszych stron gazet, ważne, żeby promowały to co lokalne.

W tym roku przyznamy je po raz dziesiąty. Kto pana zdaniem zasługuje na Wdechę dziesięciolecia?

- Nie jest to łatwy wybór. Niesłychanie wiele osób zasłużyło się w ostatnich lata dla warszawskiej kultury. Postawiłbym na Grzegorza Jarzynę. TR Warszawa to już instytucja, a o wszechstronności i talencie Jarzyny można by długo mówić. To reżyser znany ze śmiałych reinterpretacji klasycznych utworów, łączenia różnych gatunków sztuk, w tym kina.

Bardzo sobie cenię też jego pracę jako dyrektora teatru o bezkompromisowym podejściu. Wystarczy przypomnieć, że kilka miesięcy temu odrzucił ofertę kontraktu, który nie gwarantował środków na realizację nowych spektakli. Wielu innych dyrektorów takie kontrakty podpisało, on zaryzykował. I dopiął swego. Pokazał, że nie trzeba się godzić na bezduszne warunki. Pokazał charakter, nie stracił niezależności. Dziś trudno sobie wyobrazić warszawski teatr bez Grzegorza Jarzyny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji