Artykuły

Być debiutantem to rzecz zawsze miła - odmładza

Z JACKIEM CYGANEM przed dzisiejszą premierą w Teatrze STU jego sztuki "Kolacja z Gustavem Klimtem" rozmawia Wacław Krupiński w Dzienniku Polskim. W rolach głównych: Małgorzata Foremniak i Piotr Polk.

Jak się czujesz - Ty, dojrzały twórca - w roli debiutanta?

- Być debiutantem to zawsze rzecz miła. Odmładza, a poza tym - debiutantowi zawsze więcej się wybacza.

Co ewentualnie miałby widz wybaczyć Tobie?

- Miłość Ci wszystko wybaczy... Przedstawieniu bardzo pomógł reżyser Krzysztof Jasiński. Kiedy tylko przeczytał sztukę, powiedział: "Podoba mi się, robimy!". Mam nadzieję, że jego doświadczenie spowodowało, iż nie będę musiał nadużywać "miłości" widzów.

W rolach głównych Małgorzata Foremniak i Piotr Polk, ona malarka, on bankowiec. Miałeś wpływ na obsadę?

- Nie. To Krzysztof Jasiński przedstawił propozycje, które mnie ucieszyły.

Byłeś na przedpremierowych pokazach z widzami i...

- Denerwowałem się, jak nigdy dotąd. Obserwowałem spektakl podwójnie, śledząc to, co dzieje się na scenie i jak odbiera go publiczność. Skupienie na twarzach widzów, to napięcie wyczuwalne w teatrze - to wszystko było dla mnie bardzo ważne. A później, po spektaklu, ludzie chcieli ze mną rozmawiać.

Nie zdradzając do końca intrygi, powiedzmy, że kiedyś było ich dwóch, a ona jedna i oto niegdysiejsze zdarzenia odsłaniają swą tajemnicę...

- Moi bohaterowie spotykają się po dwudziestu latach. Kiedyś łączyło ich uczucie, ale rozstali się gwałtownie i dzisiaj próbują poznać prawdę o własnej przeszłości. Jest to im potrzebne dlatego, że ta przeszłość, czytaj: młodość, stała się dla nich ciężarem, od którego nie mogą się uwolnić. Akcja sztuki toczy się współcześnie w środowisku polskiej emigracji w Austrii, gdzie spotkałem ludzi, którzy stali się dla mnie inspiracją.

Czyli nie mógłbyś napisać na końcu "Wszelkie podobieństwo do osób i zdarzeń jest całkowicie przypadkowe".

- Nie, mam na myśli moich serdecznych przyjaciół, polskich malarzy, którzy mieszkają pod Wiedniem. Pewne ich cechy, takie jak artystyczna wierność sobie, odwaga, czasami szaleństwo, stały się cechami bohaterów. Jestem szczęśliwy, że będą na premierze.

Jest też tytułowy Gustav Klimt i jego obraz "Medycyna"; to Twój ulubiony twórca?

- Jeden z ulubionych. I jako malarz, i jako tragiczna postać, co wie każdy, kto poznał jego los. Moja bohaterka, malarka przeżywająca chwile załamania, znajduje w Klimcie ratunek. W jaki sposób, niech to zostanie tajemnicą dla widzów spektaklu.

Bohaterowie balansują między przyjaźnią a miłością?

- Nie chciałem dawać czytelnych odpowiedzi. Moi bohaterowie sami ich nie znają. Między przyjaźnią a miłością w ich życiu zdarzyła się kiedyś tragedia. Pojawia się zagadnienie winy. To, co niedopowiedziane często jest dla widza bardziej interesujące. Daje mu swobodę oceny.

W sztuce ujawniasz się jako znawca i koneser wina.

- To taki drobiazg, który daje jakiś ludzki koloryt. Sztuka, wino - tak, trochę moich fascynacji przekazałem głównemu bohaterowi. Generalnie chciałem, żeby moi bohaterowie byli Polakami europejskimi. Nie chciałem opisywać emigracji, której się nie udało - z jej biedą duchową i nędzą prawdziwą. To już na scenie bywało. Chciałem pokazać Polaków, którym się życiowo powiodło.

Skoro debiut sceniczny - wszystko na to wskazuje, że udany - masz za sobą, to piszesz już nową sztukę?

- Mam naszkicowany projekt monodramu, ale jest za wcześnie, by o nim mówić. Zwrócę uwagę na taki aspekt obecności autora na swojej sztuce. Oto siedzę w teatrze, aktorzy mówią tekst, a we mnie także mówi się tekst! I w ten sposób odgrywają się dwie sztuki - jedna na scenie i druga w moim wnętrzu. Jednoosobowa. Jak to wytrzymać?

**

Kolejne spektakle: 27, 28 lutego i 11, 12 marca

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji