Artykuły

Idźcie i grzeszcie

Niezwykle trudno jest przełożyć traktat filozoficzny na język teatru. Reżyserce Aldonie Figurze i dramaturżce Edycie Dudzie-Olechowskiej udało się to zro­bić naprawdę śmiesznie. Godzinny spektakl co chwila przerywa­ją salwy śmiechu publiczności. Recho­cze nie tylko z archetypowych postaci wyłuskanych z dzieła powstałego w VI wieku, ale też z miłosnych figlów-miglów, o których opowiadają. Nic się nie zmieniło "w tych kwestiach", pod­chody miłosne są podobne od tysię­cy lat, tak jak niezrozumienie między kobietami i mężczyznami. Jeśli ktoś spodziewa się po spektaklu scen ero­tycznych, zawiedzie się. Aktorzy - w tym genialna Małgorzata Rożniatowska i jak zwykle hipnotyzujący Zdzi­sław Wardejn, rzeczywiście w pewnym momencie zbierają się do udziału w or­gii, ale "dziewica" będzie zbyt wstydli­wa. Nie oznacza to, że klasycznych i mniej klasycznych póz brakuje - one mimo wszystko są komiczne albo pu­bliczność reaguje pruderyjnie. Obok groteskowych scen, zwiewnych koszul nocnych i gadżetów z sex shopu spektakl ma też głębszy sens, ale on w pełni zależy "od punktu siedzenia".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji