Artykuły

Jak w "Truman Show"

W Teatrze Na Woli w so­botę odbędzie się pol­ska prapremiera sztu­ki "Ostatni Żyd w Eu­ropie" Tuvii Tenenboma. Reżyseruje Olga Chajdas.

Dorota Wyżyńska: Gwiazda Dawi­da i napis "Żyd" mogą urazić uczu­cia pasażerów - tak dział marke­tingu Zarządu Transportu Miejskie­go tłumaczył, dlaczego nie chce za­mieścić reklamy spektaklu "Ostat­ni Żyd w Europie" na autobusach. Jak to przyjęłaś?

Olga Chajdas, reżyser: Gdyby to był tytuł "Ostatni katolik w Europie" albo nawet "Ostatni Arab w Europie" na pewno nie byłoby takiej reakcji. Nie­stety, w Polsce słowo "Żyd" powoduje obracanie się za siebie i rozglądanie. Jest kilka takich słów, które Polakom źle się kojarzą. Jednym z nich jest "Żyd", które jak "pedał" czy "czarnuch" kojarzy się pejoratywnie.

- Autor Tuvia Tenenbom też był zdzi­wiony, że w Polsce w ten sposób traktuje się jego tytuł?

Nie zdziwiony, ale oburzony. On był w szoku, że nawet w Warszawie mogło się coś takiego wydarzyć. Że miejskie autobusy odmówiły reklamy spektaklu, który przecież jest wysta­wiany w miejskim teatrze. To normal­ny tytuł, przetłumaczony dosłownie.

Historia z ZTM ostatecznie potwier­dziła, że taki spektakl jest w Polsce po­trzebny. Bo też nie robię spektaklu o an­tysemityzmie w Polsce. To nie jest pod­stawą tego tekstu. Skupiłam się na pa­rze młodych ludzi. I tym, co się z nimi dzieje w tym najważniejszym dla nich dniu - w dniu ich ślubu. Przychodzi czas na pierwsze dorosłe decyzje i ze­tknięcie się z prawdą.

Maria i Józef podobnie jak bohate­rowie "Truman Show" odkrywają, że świat, w którym żyli. jest totalnie zmanipulowany, wykreowany przez ich rodziców. Carte blanche okazuje się fikcją.

- Akcja rozgrywa się w Łodzi, w któ­rej mieszkali dziadkowie autora sztu­ki, założyciela Teatru Żydowskiego w Nowym Jorku.

Oczywiście miejsce akcji bierze się stąd, że tu mieszkała jego rodzina, ale też utarło się, że w Łodzi jest naj­większy antysemityzm w Polsce. Sam autor miał niemiłe wspomnienia zwią­zane z Łodzią. Od momentu wyjścia z pociągu czuł, że jest wytykany palca­mi. Dlatego mam wrażenie, że ten tekst jest bardzo osobisty. Napisał kilka od­ważnych sztuk, które wystawiał w Te­atrze Żydowskim w Nowym Jorku, ale ta wydaje się być najbardziej jego.

- "Twórca nowej formy żydowskie­go teatru. Mistyczny prowokator" - tak pisał o nim recenzent "Le Monde".

To nie jest teatr żydowski, który kojarzy się nam ze "Skrzypkiem na dachu". Tuvia pisze szalenie nowoczes­ne teksty, operujące groteską, absur­dem, dialogi są odważne. Widz może się tu doszukać drugiego, a nawet trze­ciego dna. Ale też forma, w jakiej buduje swoje spektakle jest zaskakująca. Przy jednym z nich dał widzom latar­ki do ręki, żeby sami świecili, co chcą zobaczyć na scenie. Tu jest właściwie podobnie. Aby którąkolwiek z postaci tak naprawdę zobaczyć, ustawić, zrozu­mieć, trzeba się przebić przez dwuzna­czność, zakłamanie, przez te wszyst­kie wątki, które są sprzeczne i zmieniają się trzy razy w ciągu jednej sceny.

- To trudny tekst na debiut teatralny. Bo też ta premiera jest twoim de­biutem reżyserskim w teatrze.

Mama zawsze mi powtarzała, że­by zaczynać od głowy, a nie od ogona. Im większe wyzwanie na początek, tym lepiej. Cieszę się, że mam tę szansę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji