Artykuły

Teatr o życiu na krawędzi

"Myszki i wojna" w reż. Roberta Drobniucha w Teatrze Muzycznym w Poznaniu. Pisze Marta Kaźmierska w Gazecie Wyborczej - Poznań.

Generał Puszka, który wypowiada prewencyjną wojnę sąsiadom, wyższość sera niebieskiego nad żółtym, o którą spierają się dwie mysie armie - nowy spektakl Teatru Muzycznego "Myszki i wojna" jest tak przepełniony aluzjami, że trudno uwierzyć, że nie powstał na fali wydarzeń na Ukrainie

Kompozytorem muzyki i autorem libretta do spektaklu "Myszki i wojna" jest David Chesky, amerykański twórca ceniony na całym świecie za kompozycje łączące elementy muzyki klasycznej, latynoamerykańskiej i jazzu. Trzykrotnie zdobywał nominacje do prestiżowej nagrody Grammy. Tworzy również dla dzieci. I razem z dziećmi oglądał w sobotę po południu poznańską premierę swojej sztuki. Obok niego siedziała na widowni Elżbieta Penderecka.

Spektakl z historią w tle

Pisząc "Myszki...", Chesky inspirował się najnowszą historią Iraku. Powstał utwór o wybitnie antywojennej wymowie, rozwojem wypadków przywodzący trochę na myśl słynny musical "Hair". Z równie mocną - choć zupełnie inną - znakomitą współczesną muzyką.

Bohaterem "Myszek..." jest pacyfista Albert, młoda pyskata mysz, która broni się jak lew przed przymusowym wcieleniem do wojska. Tymczasem Generał Puszka, stojący na czele armii niebieskich myszy (które czczą niebieski ser), kipi chęcią wojennego marszu. Od pomysłu zaatakowania czerwonych myszy (żywiących się - dla odmiany - serem żółtym) Generała nie jest w stanie odwieść nawet fakt, że przeciwnik uchyla się od konieczności prowadzenia wojny, zgadzając się na daleko idące ustępstwa. Czerwone myszy obiecują, że zamienią swój ukochany żółty ser na pokarm najeźdźcy, byleby tylko nie musiały się z nikim bić. Swojej obietnicy dotrzymują, ale to nic nie daje: walka o kolor sera okazuje się jedynie pretekstem...

Czy to wszystko nie brzmi jakoś znajomo? Czy pod postacią sera nie mogłaby kryć się np. ropa naftowa? Siedząc w Teatrze Muzycznym, słuchając świetnej orkiestry (grającej w mysich strojach) pod batutą Adama Banaszaka, patrząc na bohaterów przywdziewających a to wojenne hełmy przypominające durszlaki, a to gigantyczne mysie uszy, trudno się było nie uśmiechnąć.

Ale jednocześnie widoczna na scenie mapa przypominała, że fabuła "Myszek..." to nie bajka o Śpiącej Królewnie i krasnoludkach. Raczej opowieść o uśpionych instynktach. I o pokoju, który nie jest dany raz na zawsze.

Warto o tym rozmawiać z dziećmi. Także - ale nie tylko dlatego "Myszki..." są lekturą obowiązkową.

Kolejne spektakle - od dziś do soboty o godz. 10 i 12.15.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji