Artykuły

Myśl wpisana w obrzęd

W liście do przyjaciela, A. E. Odyńca, pisał Mic­kiewicz, 14 lutego 1834 roku: "Z Dziadów chcę zrobić jedyne dzie­ło moje warte czytania". Zdanie to nieraz przytaczano na do­wód, jak wielkie znaczenie przypi­sywał poeta najambitniejszemu swemu utworowi, i nie chodziło tu tylko o wyznanie autobiograficzne, Julian Przyboś zauważył, że Mic­kiewicz był najświetniejszym znaw­cą poezji - Adama Mickiewicza.

Ale w owym wyznaniu z 1834 roku uderza nas jeszcze jedno. Mickiewicz mówi o utworze godnym czytania. Czy tylko o lekturę chodziło? Czy słowo "czytanie" rozumieć należy w dosłownym i ścisłym znaczeniu? Słowem, czy Mickiewicz wyobrażał sobie swój tekst przeniesiony do teatru? Przecież od najwcześniejszej młodo­ści interesował się sprawami sceny, brał nawet udział w przedstawieniach szkolnych, a ponieważ był wtedy wątły, grywał role kobiece (np. Barbary Radziwiłłówny w sztuce Felińskiego). A potem całe życie praco­wał nad formą dramatopisarską, wkładał w nią ogromną ilość trudu, studiów, prób, rozmyślań. W 1827 roku pisał do Odyńca, który mu prze­słał "Lenorę", nieudany swój dramat: "Nie zrażaj się pierwszego kroku trudnością. Jesteś młody, talentu; gdybyś jaszcze dziesięć dra­matów spalił, będziesz miał czas-dwadzieścia nowych napisać. Ja kilka ich całych w ogień wrzuciłem, kilka w połowie dokonanych i dotąd jeszcze nie mogę sił zebrać na trage­dię... Przecież nie tracę nadziei!"

Jednak "Dziadów" chyba mię wy­obrażał sobie Mickiewicz w scenicz­nej realizacji, przynajmniej nie w ówczesnych warunkach. Jeszcze w roku 1843, na wykładzie w College de France, głosił: "Nie spodziewajmy się oglądać rychło dramatu słowiańskie­go na scenie; żaden teatr dzisiejszy nie wystarczyłby nawet dla Nie-boskiej komedii". Wprawdzie w okre­sie Wiosny Ludów, w 1848 roku, fragment "Dziadów" był grany w Krakowie, potem wystawiano Część Drugą z muzyką Moniuszki na scenie operowej. Ale były to zjawiska ra­czej marginesowe. Aż do 1901 roku "Dziady" traktowano jako dramat przede wszystkim książkowy, niesceniczny. Zaczytywano się nim, nara­żano się na surowe kary, jakimi rząd carski groził nie tylko za rozpow­szechnianie, ale nawet za posiadanie egzemplarza. Teofil Syga w pracy "Te księgi proste" opisał, jak szyb­ko rozchwytywano pierwsze wyda­nia "Dziadów", jak je nielegalnie przemycano przez zaborcze kordony. Pierwsze wydanie Trzeciej Części, opublikowane nakładem autora w Paryżu, rozchwytano w okresie 20 dni! Już w październiku 1833 roku ukazała się edycja druga. Pod ko­niec XIX wieku Karol Adwentowicz został wydalony ze szkoły - za czy­tanie dzieł Mickiewicza i Słowackie­go.

Jak wiadomo, w 1901 roku Wy­spiański inscenizował całe "Dziady", w ramach jednego spektaklu, na sce­nie krakowskiej. Ta data miała prze­łomowe znaczenie. Od tej chwali "Dziady" stały się częścią składową naszego repertuaru narodowego. Wznawiane raz po raz, odegrały ogromną rolę nie tylko w naszej kul­turze, ale i w historii. Przyczyniły się do ogromnego spotęgowania uczuć patriotycznych, oraz woli niepodle­głościowej. W innych już warunkach i z innych wychodząc założeń opra­cował Leon Schiiller nową insceni­zację arcydzieła Mickiewiczowskie­go, w latach trzydziestych naszego stulecia. Jak wiadomo, od 1955 roku, widziane oczyma współczesnych ar­tystów teatru, i nowych generacji widzów, "Dziady" odnoszą u nas peł­ne triumfy.

Lecz na samym wstępie wszelkiej pracy realizacyjnej nad dramatem Mickiewiczowskim nasuwa się pewna trudność. "Dziady" mają struk­turę skomplikowaną, składają się z kilku części, pisanych w różnych okresach i w różny sposób. Część Dru­gą i Czwartą opublikował młody po­eta w Wilnie, w 1823 roku. Część Trzecią napisał w dwa tygodnie, między 20 marca a początkiem kwiet­nia 1832 roku w Dreźnie.

Druk tej części rozpoczął się w li­stopadzie 1832 roku; zakończył w styczniu 1833. Ludwik Orpiszewski zanotował w swych wspomnieniach, że jako sąsiad Mickiewicza w jego drezdeńskim mieszkaniu, słyszał pewnej nocy poetę deklamującego z zapałem; po czym stuk nagły zakoń­czył wszystko. Nazajutrz przed południem odwiedził poetę Odyniec. Przeraził się jego wyglądem. Mickie­wicz opowiedział, że spodziewając się nocą (po napisaniu Improwizacji) nagłego zgonu, z największym wy­siłkiem improwizację swą na czysto przepisał.

Niemal dziesięć lat dzieli II i IV Część "Dziadów" od Części Trzeciej i to lat wypełnionych tak przełomo­wymi wydarzeniami, jak aresztowa­nie poety, wraz z kolegami, za spisek filomacki i filarecki, wywiezienie do Rosji i kilkuletni w niej pobyt, jak rozliczne doświadczenia literackie (aż do wirtuozerii "Sonetów"), szczęśliwe wydostanie się spod władzy cara, podróż po Niemczech i Włoszech, spotkanie z Goethem, wybuch Powstania Listopadowego, wyjazd do Wielkopolski w 1831 roku z zamia­rem wzięcia udziału w walce, ale bez zrealizowania tego planu. Wydarze­nia osobiste i publiczne pędziły więc z zawrotną szybkością, jakby się wzajemnie ścigając! Niektórzy historycy literatury wyciągnęli stąd wniosek, iż "Dziady" pisane w Wilnie i Kownie, są wobec drezdeńskiej Części Trzeciej - odrębnym dramatem; że zatem nie należy ich grać wspólnie w ramach jednego spektaklu. W dodatku fragmenty tzw. Części Pierwszej, napisane przez Mickiewicza między rokiem 1821 a 1823, zostały opublikowane dopiero po śmierci poety w wydaniu paryskim z roku 1860.

Każdy współczesny inscenizator "Dziadów" musi swą pracę rozpo­cząć od rozstrzygnięcia owego pod­stawowego pytania: czy "Dziady" są jednym utworem, czy też "konglo­meratem" kilku różnych? Czy więc należy je grać razem, czy osobno? I w jakim układzie?

Otóż ogromna większość dotych­czasowych rozwiązań inscenizacyj­nych wypowiedziała się za jednolitością. Zarówno Wyspiański, jak jego następcy (np. Sosnowski, Zelwerowicz, Trzciński, Wysocka, Ryszard Wasilewski) oraz Leon Schiller i niemal wszyscy " inscenizatorzy współcześni (z wyjątkiem Jerzego Kreczmara i Hanuszkiewicza) grali "Dziady" napisane przez Mickiewi­cza w okresie młodzieńczym razem z Częścią Trzecią. "Dziady" w tym "in­tegralnym" i jednoczącym kształcie odbiły się na świadomości społeczeń­stwa. Gdy o nich myślimy, wyobra­żamy sobie jednolity zrąb dramatu, obejmujący różne Części, narastają­cy potęgującym się rytmem. Również fakt, że pisząc "Dziady" drezdeńskie, Mickiewicz tytułem dzieła nawiązał do dawnego swego dramatu, nie jest bez znaczenia. Sprawa tytułu dla twórcy tej miary, co Mickiewicz, nie była i nie mogła być przypadkowa. Nazwa jest integralną częścią utworu, jednym z podstawowych składników wywieranego wrażenia. Powrót do dawnego tytułu był u Mickiewicza aktem świadomego wyboru i miał specjalnie doniosłe znaczenie. Wy­czuł to Wyspiański i argumentacji jego, wysnutej ze sprawy tytułu, nie należy lekceważyć.

Są także inne momenty. Dodając na zakończenie Części Trzeciej sce­nę, którą nazwał "Nocą Dziadów" i wprowadzając tu z powrotem posta­cie z poprzednich Części, Mickiewicz na pewno pragnął zaakcentować jedność swego poematu, jakby wskazu­jąc, że Część Trzecia stanowi "dalszy ciąg" Drugiej, Czwartej i Pierwszej. Dalej: zaznaczona w prologu Części Trzeciej przemiana Gustawa w Kon­rada jest dowodem, że dawne wydarzenia stanowią przygotowanie do nowej akcji, rozwijającej się przed naszymi oczyma. Czyż może być zrozumiała przemiana postaci, której jeszcze nie znamy, którejśmy nie wi­dzieli? Wreszcie wanto przypomnieć, że w Części Drugiej, po skończonym obrzędzie Guślarz rzuca hasło: "czas przypomnieć ojców dzieje". Przeszka­dza tej "chwili wspomnień", przery­wa ją - pojawienie się nieproszonej tutaj przez gromadę zjawy Gustawa. Otóż jakby nawiązaniem do tamtego wezwania wydaje się ewokacja losów młodzieży filomackiej z lat 1823 - 1824. Przypomnijmy tu dedykację Części Trzeciej: "Świętej pamięci Janowi Sobolewskiemu, Cyprianowi Daszkiewiczowi, Feliksowi Kołakowskiemu, spółuczniom, spółwięźniom, spółwygnańcom, za miłość ku Ojczyźnie prześladowanym, za tęskno­ty ku Ojczyźnie zmarłym, w Archangielsku, w Moskwie, w Petersburgu, narodowej sprawie męczennikom, poświęca autor". Jan Sobolewski, nie żyjący już w chwili pisania Części Trzeciej stał się jednym z głównych bohaterów sceny więziennej. Ale i żyjący jeszcze (np. Zan) - zostali przywołani na uroczysty obrzęd "Dziadów" współczesnych, jako sym­bol solidarności całego społeczeń­stwa w walce przeciw najeźdźcy.

Wynika stąd wniosek, doniosły. Obrzęd "Dziadów" staje się łącznikiem poszczególnych części utworu. Jest to prawdziwe także i w czysto widowi­skowym, teatralnym sensie. Mickie­wicz marzył całe życie o stworzeniu nowej, artystycznie odmiennej, for­my teatru. Znalazł ją w nieprzebra­nych zasobach twórczości i obrzędo­wości ludowej. Owa obrzędowość sta­ła się dla genialnego poety wielkim i pobudzającym źródłem natchnienia.

Andrzej Cierniak, zamordowany przez hitlerowców artysta ludowy, marzył o stworzeniu nowego typu widowiska, które nazywał "teatrem z pieśni". "Dziady" Mickiewiczowskie, szczególnie Część Drugą, pewne par­tie Pierwszej, zakończenie Trzeciej, niektóre motywy Czwartej, można by nazwać teatrem wysnutym z ob­rzędu i ceremonii ludowej, z jej uświęconymi tradycjami inkantacjami, zaśpiewami, zaklęciami.

W 1958 roku ukazała się nakła­dem Państwowego Instytutu Wy­dawniczego książka zbiorowa pt. "Ludowość u Mickiewicza", Praca ta zmierzała do rozpatrzenia twórczości mickiewiczowskiej z punktu widzenia etnografii współczesnej. Wyniki były rewelacyjne, szczególnie jeśli chodzi o Drugą Część "Dziadów". Maria Wantowska, konfrontując tekst utwro z opisanymi przez badaczy oby­czajami ludowymi, doszła do wnio­sku, że ludowość w tym dziele odpo­wiada rzeczywistości, że poeta dokładnie przemyślał sprawę "Dzia­dów" jako ludowego obyczaju wywo­ływania duchów, że nawet "przedarł się" przez źródła nie najłatwiej do­stępne, by osiągnąć szerokie perspektywy porównawcze i zdo­być pewność, że uroczy, a ta­jemniczy obyczaj znajduje ana­logie zarówno na Podlasiu, jak w dawnych Prusach, Kurlandii, na Dalekim Wschodzie, czy nawet w Ameryce Południowej i starożytnej Grecji... Etnografia współczesna po­twierdza więc słowa Marii Konopnickiej, rzucone intuicyjnie już w 1900 roku, że "jądro pierwotnego po­mysłu mickiewiczowskich Dziadów stanowi obrzęd ludowy, obchodzony na Litwie jako święto umarłych je­szcze za czasów młodości poety, a w zmienionej nieco formie i dziś jeszcze nawet. Z obrzędu zachował poeta wrażenie bezpośrednie, żywe". Owa hipoteza znalazła potwierdzenie w badaniach prof. Stanisława Pigonia nad pierwotną formą utworu. Okaza­ło się mianowicie, że zaczątkiem "Dziadów" było pragnienie odtwo­rzenia ludowego obrzędu.

Zresztą i słowa samego poety rzucają na zagadnienie obrzędowości w "Dziadach" niezmiernie interesujące światło. W 1834 roku, w przedmowie do francuskiego przekładu, dokona­nego przez Burgaud des Marets, stwierdził Mickiewicz, że uroczystość ludowa, nazwania "Dziadami", świę­tem, umarłych i wywoływania duchów, gromadząc na nowo główniejsze osoby dramatu, wiąże ogół akcji. Myślał tu poeta także o Części Trzeciej, a nawet głównie o niej. .Choć nie wyobrażał sobie zapew­ne scenicznego kształtu realizacji swego dramatu, sprawę obrzędu uważał za jeden z czynników wiążących.

Nie chodzi tu tylko o efekt widowiskowy, choć ma on duże znaczenie. W obchodzie ludowym, tak powsze­chnym i głęboko sięgającym, widział poeta echa ludzkiej mądrości.

Równocześnie walczył twórca "Dziadów" o rozszerzenie granic po­znania. Wiemy już dziś - potwier­dzają to i badacze zagraniczni, np. prof. Jean Fabre, że Mickiewicz był, jako romantyk, nieodrodnym synem pokolenia poprzedniego, wierzącego w siłę rozum. Nasz poeta "otrzymał na początku edukację czysto klasycz­ną w sensie, jaki mógł nadać temu słowu uczeń ideologów i filozofów", pisze prof. Fabre w szkicu pod tytułem: "Mickiewicz a romantyzm europejski" (w książce zbiorowej, którą w 1955 roku opublikowało UNESCO) - "Filozofia Oświecenia wyryła się w Polsce głębokim piętnem, dzięki czemu obumarłe państwo, skazane na zagładę, znalazło środki, by przeżyć i od­rodzić się jako naród... Stowarzysze­nia na poły studenckie i na poły taj­ne - Filomatów i Filaretów - w których działał młody człowiek z Wilna, miały początkowo na celu tyl­ko utrzymanie tej tradycji. Mickie­wicz nie wyprze się jej nigdy. Ideał jego odpowiada w ogólności ideało­wi, który wyraził Condorcet. Mickie­wicz wierzy, jak i on w postęp ducha ludzkiego, w pokój powszechny, który będzie jego uświęceniem i gwarancją. Pragnie tylko nadać tej nadziei akcent bardziej poetycki i treść bardziej realną. Człowiek Oświecenia pozostał konwencjonalny i abstrakcyjny, człowiek Romantyzmu wydaje się bardziej skompliko­wany i pełny".

Lecz walka o owo rozszerzenie granic poznania przybiera formę ostrą, gwałtowną, burzliwą, jak u niemieckich poetów "buntu i naporu", "jak w "Werterze" Goethego, czy u Byrona. Wyraża to ze szczególnym urokiem i siłą Pierwsza Część "Dzia­dów", nawiązująca do ballady "Romantyczność", finał Części Drugiej, fantastyczność oraz buntowniczość Czwartej, odkrywanie wartości snu w prologu Części Trzeciej, wreszcie Salon Warszawski i zawarte tu ak­centy walki z pseudoklasykami. Mic­kiewicz wypowiada pochwałę rozu­mu ludzkiego w prologu Części Trzeciej:

"Człowieku, gdybyś wiedział jaka

twoja władza

Kiedy myśl w twojej głowie, jako iskra w chmurze

Zabłyśnie niewidzialna, obłoki

zgromadza

I tworzy deszcz urodzajny lub

gromy i burze

ludzkie! Każdy z was mógłby

samotny, więziony

Myślą i wiarą zwalać i podźwigać trony".

Wiedza Mickiewicza była imponująca i nie jest przypadkiem, że poeta mógł dwukrotnie, w Lozannie i w pa­ryskim College de France, wykładać na katedrach uniwersyteckich. Ju­lian Przyboś wykazał w swej książce o Mickiewiczu, ile prekursorskiej odkrywczości poetyckiej znalazło się w Wielkiej Improwizacji, aż do "barwnego słyszenia" włączanie, którego za­sady ponownie sformułował dopiero w 40 lat później Artur Rimbaud w słynnym sonecie "Samogłoski" ("Les voyelles").

Można powiedzieć najogólniej, że Mickiewicz wierzy w poznawalność świata, a równocześnie przeciwsta­wia się zamykaniu procesów poznania w ciasne formułki, przestarzałe

I zakrzepłe. Wierząc w poznawalność zjawisk, uznaje zasadę harmo­nii, która rządzi sumieniami zgodnie z ideą sprawiedliwości. Jak Hamlet buntują się bohaterowie "Dziadów" przeciw "wytrącaniu świata z formy" i walczą o przywrócenie moralnego ładu. Łączy to gniewne strofy Dru­giej i Czwartej Części z antycarskim buntem Wielkiej Improwizacji, opo­wiadaniem Sobolewskiego czy rela­cją o męczeństwie Cichowskiego. Scena z Widmem okrutnego Dzie­dzica w Części Drugiej zdaje się za­wierać także i aluzyjny atak prze­ciw samo władztwu cara. Myśli o sen­sie życia, szczęścia i cierpienia w Czę­ści Drugiej i Czwartej odpowiadają idei sprawiedliwości, ładu i harmo­nii, których broni w III Części Gu­staw przeobrażony w Konrada, pani Rollisonowa, a zwłaszcza ks. Piotr.

Te sprawy są nam bliskie i drogie, nieustannie w nas obecne. Dlatego też możemy, i nawet powinniśmy stale wzywać "ojców dzieje" w ob­rządku "Dziadów" genialnie przez Mickiewicza wysnutym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji