Artykuły

Emocje na wierzchu

"Tramwaj zwany pożądaniem" w reż. Bogusława Lindy w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Jacek Wakar w Dzienniku Gazecie Prawnej.

Nie przeszkadzać autorowi - taka powinna być pierwsza zasada przy wystawianiu dramatów Tennessee Williamsa. Realizując "Tramwaj zwany pożądaniem" w warszawskim Teatrze Ateneum, Bogusław Linda nie przeszkadzał. No i obsadził Julię Kijowską w roli Blanche. Wystarczyło.

Spektakl w Ateneum jest prapremierą. Nie "Tramwaju zwanego pożądaniem" oczywiście, ale przekładu Jacka Poniedziałka. Kiedy niespełna dwa lata temu nakładem Znaku ukazał się zbiór dramatów Williamsa w tłumaczeniach świetnego aktora, ludzie teatru zatarli ręce. Jan Englert zwiastował wtedy sztukom autora "Szklanej menażerii" triumfalny powrót na polskie afisze i się nie pomylił. Tyle że lektura to jedno, a próba sceny to całkiem co innego. Przedstawienie Bogusława Lindy rozwiewa jednak ewentualne wątpliwości. Już po edycji książkowej pisano, że Williams Poniedziałka jest bezceremonialny w portretowaniu swoich bohaterów, gdy trzeba wulgarny, ale nie prostacki, a przede wszystkim fantastycznie mięsisty. To nadzwyczajny test dla aktorów, ale i nieprawdopodobna dla nich szansa. Emocje są na wierzchu, nie ma ozdób ani zbędnych rekwizytów - niepodobna przed widzem się schować. Można za to wygarnąć siebie z siebie właśnie, zagrać ostro, zostawić pod rolą zamaszysty podpis. Za żadne skarby jednak nie poprawiać pisarza, nie inkrustować go inną literaturą, szukając podejrzanych formuł otwartych albo tak zwanej nowoczesności. W taką pułapkę wpadł swego czasu w paryskim Odeonie Krzysztof Warlikowski. Zapamiętałem tamto przedstawienie jako strumień melancholii oraz gwiazdorski popis Isabelle Huppert. Williamsa jednak było w nim za mało.

Bogusław Linda reżyseruje w Ateneum po raz drugi. Zadebiutował na scenie na warszawskim Powiślu "Merylin Mongoł" Nikołaja Kolady. Inscenizację powszechnie chwalono, ja jednak pozostałem nieporuszony. Zdawało mi się - co zaskakujące - że Linda brzmienie sztuki złagodził, mocno okroił ją z brutalności i goryczy, dostosowując do potrzeb chcącej jedynie rozrywki publiczności. Jeżeli jednak drugi spektakl (przyjmijmy, że tak jest przy tej premierze, chociaż Bogusław Linda to artysta bardzo doświadczony) jest prawdziwym egzaminem dla reżysera, Linda zdaje go celująco. Wystawia "Tramwaj zwany pożądaniem" z całym jego okrucieństwem, podąża krok w krok za autorem, choć nie co ograniczył liczbę postaci, dokonał też w kilku miejscach zrozumiałych skrótów. Wieczór w Teatrze Ateneum jest jego zwycięstwem, ale w pierwszej kolejności triumfem Tennessee Williamsa. To jest dopiero dramaturgia na wskroś współczesna, bo ponadczasowa. Uderzająca między oczy, pozostawiająca rany nie do zabliźnienia. Emocje, upał i blues - takie słowa przychodzą do głowy, kiedy ogląda się świetny "Tramwaj..." Lindy. Scenograf Jagna Janicka zbudowała obskurny pokój Kowalskich, obok schody na piętro do mieszkania Eunice. W pierwszej scenie Blanche (Julia Kijowska) pyta starszą kobietę, czy nie zabłądziła. Eunice (Ewa Telega) bezceremonialnie chwyta się pod boki, po babsku wypinając tyłek, wyżyma mokrą szmatę, woda leci na dół, prawie oblewając intruza. Scena prawie bez słów jasno wskazuje, gdzie jesteśmy. To całkiem nie te Pola Elizejskie, Orlean to jest świat, gdzie rządzą upał i podstawowe potrzeby. Niemal namacalnie czujemy na widowni ten upał, sprawdzamy, czy koszula nie lepi się do ciała. Linda wydobył z dramatu całą jego zmysłowość. Chociaż o seksie się nie mówi, nie mamy wątpliwości, co Stanley (Tomasz Schuchardt) i Stella (Paulina Gałązka) robią w łóżku. Wystarczy też spojrzenie Mitcha (Bartłomiej Nowosielski) na Blanche. W tym porozumieniu bez słów nie ma miejsca na półsłówka.

Za to emocje każdy ma na wierzchu. Stella debiutującej w Warszawie Pauliny Gałązki to jeszcze dziewczynka, skazana na przedwczesne dojrzewanie. Nie chce wiele. Trochę przyjemności i żeby ukochany facet przytulił, a nie uderzył. A zresztą uderzenie też wybaczy. Byle mieć swoje małe szczęście. Paulina Gałązka buduje rolę Stelli ze wzruszającą prostotą. Daje swej bohaterce determinagę w dążeniu do dobra, a przy tym nie ma w niej żadnej wzniosłości

Tomasz Schuchardt dla Stanleya zmienił nawet swą fizyczność. Jest wielki niczym bryła mięsa, szeroko stawia kroki, chętnie ściąga zabrudzony smarem podkoszulek. Stanley Schuchardta jest samym ciałem, tylko konkretem, tym, co da się dotknąć. Jak zwierzę broni swego gniazda, choć żonę bije, dla jej dobra gotów jest na wszystko. Niby brakuje w tej roli subtelności, ale to tylko złudzenie. Młody aktor skutecznie uciekł przed stereotypowym wizerunkiem Kowalskiego.

Wreszcie Blanche DuBois - rola marzenie, tour de force dla każdej aktorki. Ostatnio grała ją Huppert, w filmie Woody Allena "Blue Jasmine" własną wariację na temat tej postaci przedstawiła Cate Blanchett. Julia Kijowska jest w zespole Ateneum od tego sezonu i nic dziwnego, że od niej zaczęło się myślenie o "Tramwaju zwanym pożądaniem" w teatrze przy Jaracza. Kijowska ma bowiem rzadką wrażliwość i kobiecą siłę, nie boi się wyposażyć swej bohaterki w dziwną nerwowość w mgnieniu oka zamieniającą się niemal w katatonię. Blanche Kijowskiej uwodzi otoczenie, by ukryć swój alkoholizm. Gra własnym seksapilem, by w jednej chwili stać się odpychająca. Nie boi się nadekspresji, a czasem - kontrolowanej na szczęście - histerii. Gra Blanche fascynująco, ale chwilami tak, że aż oczy bolą. To nie jest zarzut, bo takie było założenie. Nikt nie powie, że wieczór z Blanche musi być jedynie łatwym doświadczeniem. Kijowska idzie na całość. Wybitna rola.

A przy tym "Tramwaj zwany pożądaniem" w Teatrze Ateneum nie stawia przed widzem wygórowanych oczekiwań. Wystarczy dobrze słuchać, umieć chłonąć aktorstwo, znać amerykańskiego bluesa. Nie tak wiele. A kto powiedział, że dobrze rozumiany i perfekcyjnie wykonany teatr środka ma być inwektywą? Publiczność swoje wie. Mam pewność, że "Tramwaj zwany pożądaniem" w Teatrze Ateneum stanie się frekwencyjnym hitem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji