Andromacha
Andromacha ucieka do świątyni, ale znajduje oparcie już tylko w ruinach. To nie kaprys scenografa, lecz idea przedstawienia. Eurypides przestał usprawiedliwiać działania ludzi matactwami bogów. Jego świat, po doświadczeniach Ajschylosa i Sofoklesa rządzi się ludzkimi namiętnościami. Nikt nie każe Hermionie ścigać Andromachy i jej syna, nikt nie każe Orestesowi zabijać Neoptolema. Zwykła ludzka zawiść, zazdrość, mściwość, chciwość stoją u początku nieszczęść.
Ta cechy dramatu Eurypidesa podkreśla nowy przekład Stanisława Hebanowskiego; nie tak może radykalny, jak w analogii - szekspirowskie przekłady Sity, ale znacznie już nam bliższy w słownictwie i w obrazowaniu. Te też motywy podkreśliła reżyseria Jana Maciejowskiego. Bohaterzy zeszli z koturnów, nie boją się kontaktu z Ziemią i w przenośnym i w dosłownym znaczeniu. Spotkanie Hermiony z Orestesem pełne jest erotyzmu, plan zemsty rodzi się w miłosnych uściskach.
Takie potraktowanie dzieła klasyka może wzbudzić sprzeciw tych, którzy wychowali się na uładzonych, grzecznych przekładach mistrzów greckich. Nie da się jednak zaprzeczyć, że jest to jedna z dróg, jeśli nie jedyna, dotarcia z wielkim dramatem "pod strzechy". Nie wydaje mi się zresztą, aby to był Eurypides fałszowany - raczej transponowany, przystosowany do współczesnej mentalności. W przedstawieniu razić mogła niekiedy nadmierna, zewnętrzna ekspresja np. A. Seweryna (Orestes), lub Barbary Rachwalskiej (Piastunka), na ogół jednak, u innych aktorów, znajdowała ona pokrycie w przeżyciu wewnętrznym. Zabłysła tu Zofia Mrozowska (Andromacha), odnajdując właściwe proporcje między wymogami tekstu, a współczesnymi środkami wyrazowymi. Była przekonująca jako czuła matka, dumna kobieta, walcząca o swoje prawa ironią, szantażem, groźbą. Godną jej rywalką była Anna Ciepielewska; w roli Peleusa wystąpił Władysław Krasnowiecki, szczególnie przejmujący w ostatnich scenach.
Warto, aby Teatr TV utrzymywał bliższe kontakty z dramatem starożytnym. Ciągle go za mało we współczesnej kulturze, a nauczyć się od niego można wiele.