Artykuły

Baśnie uczą, że dobro zwycięża

- Uważam, że baśnie są uniwersalne, bo mówią o ludzkich emocjach, nie skupiają się na historii czy obyczajach. Bez względu na to, jak zmienia się świat, człowiek niewiele się zmienia wewnątrz. Baśnie uczą, że dobro zawsze zwycięża - mówi Ewa Sokół-Malesza, reżyserka "Pięknej i Bestii" w Teatrze Powszechnym w Radomiu. Premiera odbędzie się 27 kwietnia o godz. 13 na scenie Fraszka.

Katarzyna M. Wiśniewska: Dziecięca widownia jest bardziej wymagająca od dorosłych widzów?

Ewa Sokół-Malesza, absolwentka reżyserii teatru lalek, reżyserka spektaklu "Piękna i Bestia": Na pewno. Dziecko naprawdę trzeba zainteresować, ono nie ma barier, by ukrywać, że się nudzi, boi czy coś mu się nie podoba. To jest fajne, że dzieci w sposób spontaniczny pokazują swoje reakcje. Ale z drugiej strony dziecięca widownia wymaga specjalnego prowadzenia. Przyjemnie jest widzieć, że spektakl jest przez dzieci żywo odbierany, gdy czuje się przejęcie.

Czy "Piękna i Bestia" w pani reżyserii to będzie teatr lalek czy zobaczymy aktorów?

- Mamy tutaj plan tzw. żywy łączony z lalką. Scena Fraszka jest dosyć trudna do realizacji spektakli czysto lalkowych, ponieważ kukła czy pacynka wymagają parawanu i pewnej wysokości, a tutaj sufit jest nisko. Ten temat nadaje się do tego, by połączyć lalki z żywymi aktorami.

Bestia będzie ludzka?

- Tak, właśnie aktor będzie zestawiony z Bellą-lalką.

A służba Bestii, która w baśni została zamieniona w przedmioty?

- Fascynujące w obrazie zamku jest to, że Bestii usługują niewidzialne ręce. Skorzystałam z tego pomysłu, mamy aktorów ubranych na czarno, którzy mają białe rękawiczki. Lalki tak są animowane, że aktorzy ubrani na czarno, łącznie z zasłonami na twarzach, stoją za nimi. Lalka jest umieszczona w bardzo skupionej smudze światła. Trochę z tego czarnego teatru korzystamy.

Dlaczego Bella będzie lalką?

- Od początku nam [scenografem i autorem lalek jest mąż reżyserki Mikołaj Malesza - przyp. red.] się wydało interesujące, że jeśli mamy Bestię w żywym planie, to zestawienie takiej dużej formy z niedużą lalką będzie adekwatne. Różnica skali jest ciekawa, zwłaszcza w tej kameralnej przestrzeni.

Lalka podkreśli też pewnie kruchość Belli...

- Tak. Piękność, miłość jest też tutaj symboliczna, jest uosobieniem doskonałości. Gdyby Bellę zagrała aktorka, ktoś mógłby stwierdzić, że wcale taka piękna nie jest, urody lalki nikt nie powinien kwestionować (śmiech). Sztuka, którą realizujemy, opowiada historię Pięknej i Bestii w sposób specjalny, oprócz Bestii występuje tu bowiem Czarna Dama, trochę nierzeczywista. Więcej nie chcę zdradzać...

To chyba raczej baśń dla starszych dzieci?

- Wydaje mi się, że sam temat nie jest dla małych dzieci, niekoniecznie dla przedszkolnych. Nasza sztuka jest troszeczkę mroczna, nie jest gładka, pewnych rzeczy można się przestraszyć, operujemy dość wysmakowanymi obrazami, które wymagają skupionego odbioru. Realizacja znanego baśniowego motywu zawsze jest wyzwaniem, trzeba poszukać swojego sposobu, by tę historię opowiedzieć.

Za 50,100 lat baśnie nadal będą inscenizowane, będą w stanie zainteresować?

- Mam nadzieję! Uważam, że baśnie są uniwersalne, bo mówią O ludzkich emocjach, nie skupiają się na historii czy obyczajach. Bez względu na to, jak zmienia się świat, człowiek niewiele się zmienia wewnątrz. Baśnie uczą, że dobro zawsze zwycięża.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji