Artykuły

"Gracze" i "Wdówka"

Specyficzny świat i atmosfera dramatu "Gracze" Mikołaja Gogola tak bardzo przez lata pasjonowały Dymitra Szostakowicza, że w końcu zdecydował się na skomponowanie na jego kanwie opery pod takim samym tytułem.

Pracę nad operą rozpoczął jeszcze podczas wojny. Niestety, rozpętana przez sowieckie władze w latach 50. wokół niego burza sprawiła, że nie zdołał jej ukończyć. Partytura obejmuje około 50 minut muzyki i urywa się na pierwszym akcie. Reszta pozostała jedynie w luźnych szkicach. Dokończenia dzieła podjął się Krzysztof Mayer, polski kompozytor i znawca twórczości Szostakowicza, autor jego biografii. Nadał jej formę dwuaktowego dramatu traktującego o specyficznym świecie karcianego hazardu - świecie pieniędzy, gdzie oszust oszukuje oszusta.

Ciekawostką jest fakt, że opera przeznaczona została wyłącznie na męski, 9-osobowy zespół solistów. W 1983 r. podczas gościnnych występów Opera z Wuppertalu prezentowała swoją inscenizację "Graczy" na scenie stołecznego Teatru Wielkiego.

Wprowadzenie na scenę tego nieznanego dzieła powierzono Maciejowi Prusowi - reżyseria, i Pawłowi Wodzińskiemu - scenografia. Kierownictwo muzyczne sprawuje Wiktor Lemko. Premiera polska już w niedzielę w Poznaniu.

Natomiast Opera Śląska w Bytomiu, w ramach jubileuszowego sezonu, przygotowuje najnowszą inscenizację "Wesołej wdówki" Franza Lehara.

Wystawiona po raz pierwszy 30 grudnia 1905 r. na scenie wiedeńskiego Theater an der Wien stała się z mety wielkim scenicznym przebojem, okrywając Lehara sławą i pieniędzmi. Po Wiedniu wystawiono "Wesołą wdówkę" w Londynie, Sztokholmie, Berlinie, Nowym Jorku, Moskwie, Madrycie, wszędzie biła rekordy powodzenia. Miarą popularności był fakt, że w sklepach pojawiły się perfumy, kapelusze i czekoladki "Wesoła wdówka", jadano kotlety i pito kawę a la "Wdówka". Nawet ekspres nosił nazwę tej operetki opowiadającej o pięknej majętnej wdówce Hannie Glavari, która pojawia się na paryskich salonach. Nie tyle ona, ile jej miliony budzą zrozumiałe zainteresowanie otaczających ją panów. Ona jednak kocha tylko jednego - hrabiego Daniłę, i zrobi wszystko, by zostać jego żoną. W finale ich wspólny duet jest wyznaniem miłości.

Co zapewnia "Wesołej wdówce" nieprzemijającą popularność? Przede wszystkim wpadająca w ucho muzyka - ujmująca niezwykłą inwencją melodyczną, lekkością i wiedeńską elegancją. Można powiedzieć, że co aria, to przebój, który nuciły już nasze prababki. Do dzisiaj śpiewane przez Hannę: "W Paryżu jestem pierwszy raz", "Pieśń o Wilii" czy wspomniany już duet wywołują gromką owację.

Obecną inscenizację realizują Henryk Końwiński - reżyseria i choreografia, przy współpracy Ireneusza Domagały - scenografia. Przy pulpicie dyrygenckim stanie dyrektor Tadeusz Serafina Premiery: w niedzielę w Bytomiu, a w poniedziałek w Katowicach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji