Artykuły

Triumf wieku średniego

"Druga kobieta" w reż. Grzegorza Jarzyny w TR Warszawa. Pisze Jacek Cieślak w Rzeczpospolitej.

Na scenie TR Warszawa reżyser Grzegorz Jarzyna i Danuta Stenka pokazują znak zwycięstwa.

"Druga kobieta" według filmu "Opening Night" Cassavetesa to manifest wirtuozerii artystów, której nabywa się z wiekiem.

W teatrze mijają ostatnie minuty przed premierą, a gwiazda Wiktoria Gordon, grana przez Danutę Stenkę, przyszła kompletnie pijana. Wszyscy są przerażeni, bo i podczas prób nie było łatwo.

Gordon spierała się z młodą autorką (Agnieszka Podsiadlik), kłóciła z Adamem (Adam Woronowicz), który nie potrafił ukryć miłosnego zawodu. Gwieździe nic nie dały nawet seanse spirytystyczne. Miały pomóc w odzyskaniu kontaktu z zachwyconą nią teatromanką. Zginęła w wypadku, gdy się wydawało, że dzięki nim Wiktoria przełamie kryzys wieku średniego.

Jest źle, a wręcz bardzo niedobrze! Przeżywamy to z aktorami, bo Jarzyna fantastycznie, a i zabawnie, żongluje efektami teatru w teatrze, bawi się przestrzenią, zaskakuje ciągłą zmianą narracji i perspektyw.

Najpierw w głębi sceny oglądaliśmy szklane drzwi - identyczne jak wyjście z TR Warszawa na Marszałkowską. Potem aranżuje tam wizualizacje, które tworzą iluzję weneckiego lustra. Kiedy nie wiemy już, gdzie jesteśmy, a teatralna karuzela pędzi jak oszalała - opada tuż przed nami kurtyna, Rafał Maćkowiak zaś w roli dyrektora teatru informuje, że do premiery, na którą przyszliśmy... nie dojdzie. Suspensów jest co niemiara. Jarzyna odświeża stare teatralne chwyty. Dokleił Maćkowiakowi brodę, a Woronowiczowi peruczkę.

W lekki, ironiczny, a dający do myślenia sposób, Jarzyna opowiedział o Wiktorii Gordon, która nie może sobie poradzić z przemijaniem. Danuta Stenka gra przebojowo, dramatycznie i sexy. Ci, którzy towarzyszą Jarzynie od początku, mogą zobaczyć w Wiktorii Gordon alter ego 46-letniego reżysera.

Zawsze lubił używać pseudonimów. Wszystkie postaci w spektaklu zawdzięczają imiona grającym ich aktorom. Tylko Danuta Stenka jest kimś więcej.

Jarzyna nawiązuje też do swego debiutu - "Bzika tropikalnego". Jak wtedy, w drugim planie rozgrywa metafizyczne motywy sztuki - pogrzeb teatromanki i seans spirytystyczny w stylu Davida Lyncha z demoniczną wróżbitką (Tomasz Tyndyk). Różnica między "Bzikiem tropikalnym" a "Drugą kobietą" polega na tym, że w 1997 r. Jarzyna pokazywał transową, narkotyczną energię młodej generacji. Stał się jej symbolem, teraz zaś jest strach przed emocjonalnym i artystycznym wypaleniem, przychodzącym po czterdziestce. A młodych, chętnych na dyrektorskie fotele nie brakuje.

Motyw rywalizacji pokoleń Jarzyna opowiedział, zapraszając do roli teatromanki Justynę Wasilewską. Grała Balladynę u Garbaczewskiego i w "Do Damaszku" Klaty. Jest ikoną nowego teatru. Dla Gordon teatromanka była na początku inspiracją, ale gdy powróciła zza światów, wyrosła na groźną konkurentkę.

Wiktoria nosi jednak imię nie od parady i poradziła sobie z problemami. Tak jak Jarzyna. Wychodząc do braw wyglądał jak młody bóg. Szedł pod rękę z Wiktorią. Wiktorią Gordon.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji