Artykuły

Tosca zostaje zastrzelona

"Tosca" w reż. Franka-Bernda Gottschalka w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Magdalena Sasin w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Na pierwszą w tym sezonie premierę w Teatrze Wielkim warto wybrać się ze względu na kunszt śpiewaków i muzyczny drama1 tym

Opera Pucciniego jest kolejnym tytułem, zrealizowanym przez łódzki teatr w koprodukcji z agencją Supierz Artist Management. Po raz pierwszy spektakl obejrzeli widzowie w holenderskim Tilburgu we wrześniu 2005 r. Za granicą występowała m.in. Barbara Kubiak, która zaśpiewała Toscę także podczas łódzkiej premiery. Jej kreacja to największy atut spektaklu. Artystka zachwyca pięknym, czysto brzmiącym sopranem oraz wyrazistą, lecz nieprzerysowaną interpretacją. Wspaniale zabrzmiała aria "Żyłam sztuką, żyłam miłością" z II aktu.

Obsada roli tytułowej wzbudziła sensację, bo Barbary Kubiak nie wymieniano wśród czterech solistek, które przygotowywały się do premiery. Zdziwienie ustępuje miejsca radości, gdy dowiadujemy się, że Kubiak, do tej pory artystka Teatru Wielkiego w Poznaniu, przechodzi do zespołu łódzkiej opery.

Sopranistce partnerował Ireneusz Jakubowski jako Cavaradossi. Jego występ również wzbudził pozytywne odczucia. Przekonującą kreację stworzył Zenon Kowalski, który świetnie sprawdza się w rolach charakterystycznych. Jego Scarpia budził przerażenie, wstręt i odrazę. Aktorstwu nie dorównywała jednak warstwa wokalna - przydałoby się więcej donośnego, brzmiącego barytonu. Spośród śpiewaków warto też wyróżnić Piotra Micińskiego, który rolą zakrystiana wprowadził do dramatu element komediowy.

Niemiecki reżyser Frank Bernd-Gottschalk przeniósł akcję "Toski" w lata 30. XX wieku, w czasy Mussoliniego. To zabieg zbyteczny: ludzie tacy jak Scarpia, podli i wykorzystujący władzę bez skrupułów, istnieją w każdej epoce. Ponadto z XX wiekiem kłócą się obecne w libretcie wzmianki o zwycięstwach Napoleona. Przyjęty czas akcji zaznaczył się głównie w wizualnej warstwie spektaklu, ale bynajmniej nie pozytywnie; kostiumy i dekoracje to najmniej ciekawe elementy przedstawienia. Niepotrzebnie zmieniono też zakończenie: Tosca, która w oryginale popełnia samobójstwo, tym razem zostaje zastrzelona. Od strony dramaturgicznej całość jest spójna. Libretto nie pozostawia reżyserowi zbyt wielu możliwości - całą intrygę dźwigają trzy główne postacie. W pamięci pozostaje pięknie zakomponowana scena śmierci Scarpii, zasztyletowanego przez Toscę, która wokół jego głowy ustawia płonące świeczniki (to niestety lampki, prawdziwych świeczek zabraniają przepisy przeciwpożarowe).

Dramatyzm podkreśla warstwa muzyczna, nad którą czuwał Tadeusz Kozłowski. Orkiestra dostarczyła słuchaczom wielu wzruszeń, choć przed kolejnymi przedstawieniami warto jeszcze to i owo poprawić.

"Tosca" to ukłon w stronę gustów szerszej publiczności. Realizatorzy mają nadzieję, że jeden z najpopularniejszych operowych tytułów przyciągnie widzów do teatru. Szykują już kolejny hit: "Aidę".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji