Artykuły

Nie po bożemu, ale wspaniale

W przeddzień polskiej prapremiery "Tamary" - opowieści filmowej na żywo, Centrum Sztuki Studio zorganizowało próbę generalną z pu­blicznością. Zaproszono 150O osób, którym reżyser Maciej Wojtyszko za­proponował z wdziękiem rolę królików doświadczalnych. "Chcemy zo­rientować się - powiedział - jak rozkłada się publiczność na poszcze­gólne sceny oraz ile państwo zjecie"...

Niezwykłością "Tamary" - przy­pomnijmy - jest to, że akcja rozgry­wa się jednocześnie - symultanicznie - w kilku pomieszczeniach i nie ma możliwości śledzić wszystkich wą­tków i postaci. Trzeba wybierać mię­dzy 10 osobami, które we Włoszech 10 stycznia 1927 r. znajdowały się w willi Gabriela d'Annunzio. Wątki wprawdzie zachodzą na siebie, zazębiają się, osoby spotykają, ale i tak ma się szansę poznać zaledwie niewielki fragment przedstawienia.

Najważniejsze w tej podróży do i po willi d'Annunzia - włoskiego poe­ty, patrioty, uwodziciela, są paszport i buty. Buty wybieramy, juk na piel­grzymkę - stare i wygodne (trzeba się przemieszczać w szybkim tempie po kilku poziomach), paszport - nie­stety - musi być nowy i kosztuje 120 tys. zł. Bez niego grozi deporta­cja, a kontrola dokumentów jest ost­ra - państwo wszak faszystowskie, "Czarne koszule", a te stać na wszy­stko, obstawiają willę, dochodzi nawet do gorszących scen przemocy, wymierzonych przeciwko publiczności... Na­wet kobiety nie wyglądające na swoje lata mogą usłyszeć krępujące pyta­nie o rok urodzenia...

Jeśli już jednak wejdzie się do ele­ganckiej i ekscentrycznej willi, kło­poty wynagradza kieliszek szampana, tartinki i paluszki z ciasta francuskiego. Paszport zawiera zarówno menu kolacji wydanej na cześć Tamary Łempickiej (polędwica pieczona "Czar­nolas", indyk pieczony po królewsku, 6 rodzajów sałatek, czerwone wino), którą spożywamy po 2 godzinach, jak i 7 dobrych rad; najważniejsze z nich to te, by nie szwendać się na własną rękę po willi (bo straci się wątek), iść zawsze za jedną z postaci, nie otwierać żadnych drzwi i nie iść za kimś, kto celowo zamyka ci je przed nosem... Jeśli więc nieoczekiwanie Ma­rek Walczewski, (d`Annunzio) wchodzi do toalety, nie domykając drzwi, i wsadza głowę pod kran, to nie ma co dyskretnie czekać na korytarzu, tylko pchać się za nim, bo On gra w dalszym ciągu... Karolowi Strasburgerowi - tajemniczy szofer - przyda­rzyła się inna "niespodzianka" - wchodząc do pomieszczenia, w którym miał zacząć grać dopiero za 10 minut, zastał tam przypadkowo zabłąkanego widza. Nie było wyjścia - musiał im­prowizować dla tej jednej osoby...

W teatrze stworzono kilkanaście po­mieszczeń: jest salon, jadalnia, kuch­nia, pokoje dla służby, gabinet i sy­pialnia d'Annunzia, pokój gościnny, ale gra się wszędzie, na schodach, w przejściu, w szatni, byle nadążyć... Gdyby grać całość po kolei zajęłoby to kilkanaście godzin. Osobiście przez 2 godziny (z trzech) chodziłam za służ­bą, mając nadzieję, że w kuchni do­wiem się najwięcej. Dzięki temu in­trygi, romanse, świństwa i przestępstwa na poziomie kredensu mam jako tako poukładane w głowie. Straciłam jednak w tym czasie wątki "pańskie".

Dochodziły ranie wprawdzie jakieś krzyki, szlochy, odgłosy melodii, wy­strzałów, ale nie wiem, o co chodzi­ło. Nie wiem także jak się rzecz cała zakończyła, kto został, kto wyjechał, kto do kogo i dlaczego strzelał, ale to w końcu nieważne - w teatrze, jak w życiu nic nie jest do końca wiadome, tyle że w teatrze (Studio!) karmią lepiej - miałam za sobą 3 godziny najwspanialszej jaką można sobie wyobrazić zabawy w teatr, co i państwu polecam.

Aha, po spektaklu - co jest wymo­giem scenariusza - przy kawie i ciastkach - odbywa się spotkanie z ak­torami, i wtedy można poprosić ich, by opowiedzieli wszystko po bożemu, o czym donosi wasz Królik Doświad­czalny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji