Artykuły

Religia bez herezji

"Push up 1-3" w reż. Andrzeja Majczaka w Teatrze Bagatela w Krakowie. Pisze Małgorzata Bordzio-Olszewska w Gazecie Krakowskiej.

Każda epoka ma własnego Złotego Cielca. Z przykrością należy stwierdzić, że bożkiem naszych czasów nie jest równość czy braterstwo. Nie jest nim też rozum i postęp. Wszystko wskazuje na to, że współcześnie hołdy składa się karierze.

Wyznawcami nowego kultu są bohaterowie sztuki "Push up 1-3", niemieckiego autora Rolanda Schimmelpfenniga, wystawianej na scenie krakowskiego Teatru Bagatela. Trzy kobiety i trzech mężczyzn: pracownicy korporacji, którym praca rujnuje życie prywatne. Samotni, znajdują ukojenie w bezsensownych rytuałach (jedna z bohaterek przed wyjściem do pracy kilkakrotnie zmienia ubranie - a nosi wyłącznie znienawidzone niebieskie kostiumy), albo w przeglądaniu stron internetowych z tysiącami zdjęć pornograficznych.

Bohaterowie mają przecież boga i nadzieję na zbawienie. Bogiem jest szef Kramer, nieobecny na scenie, ale stale towarzyszący myślom bohaterów. To w jego rękach znajduje się najwyższa nagroda: kierownictwo oddziału firmy w New Delhi. Wizja krzesła w zarządzie zmusza korporacyjne wilki do szczerości. W dialogach i komentarzach wygłaszanych do publiczności wychodzą na jaw skrzętnie skrywane frustracje i wzajemne oskarżenia.

A jednak ze sceny powiewa nudą. "Push up 1-3" to niezbyt rewolucyjny obraz pracoholików o zmarnowanym życiu. Mało odkrywcze tezy: zamrożone uczucia, życie rodzinne w gruzach. Chciałoby się usłyszeć coś nowego.

Realizacja też jest do bólu poprawna. Jedyna ekstrawagancja to obsadzenie aktorów w podwójnych rolach. Poza tym bez fajerwerków. Aktorzy grają dobrze, ale zachowawczo. Aleksandra Godlewska jest odpowiednio wyrachowaną szefową, Zbigniew Kosowski - banalnym, zagubionym człowiekiem, który najlepsze lata poświęcił firmie. Lepiej wypadają młodsi: Urszula Grabowska pozwala sobie na brawurę w roli neurotycznej Sabiny, Jakub Bohosiewicz wzbudza współczucie jako samotnik zakochany w panience z internetu.

"Push up 1-3" daje miłe poczucie bezpieczeństwa. W przypadku teatru mała to zaleta. Zwłaszcza, kiedy teatr zajmuje się tematem współczesnym i kontrowersyjnym. Chciałoby się nowego spojrzenia na wyznawców korporacyjnej religii. Ale tutaj herezja nam nie grozi.

Na zdjęciu: Urszula Grabowska (z lewej) i Aleksandra Godlewska.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji