Pierwsze zwycięstwo obrońców wolności słowa w bitwie o "Golgotę Picnic"
W czwartek wieczorem w Nowym Teatrze w Warszawie odbyło się pierwsze z serii czytań scenariusza spektaklu Rodrigo Garcii, który został odwołany pod presją katolickich fundamentalistów w Poznaniu. Nie pomogła pikieta pod teatrem, nic nie dały okrzyki kiboli ani zbiorowe odmawianie różańca - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.
Uczestnicy pikiety próbowali jeszcze zakłócić czytanie sygnałami samochodów i śpiewem, jednak hałas z ulicy zamiast przeszkadzać, wpisywał się w dramaturgię czytania.
To zwycięstwo było jednak zaprawione goryczą. Spektakl Garcii został zaprezentowany w formie okrojonej, bez scenografii, z częścią oryginalnej obsady. Nowy Teatr, który powstał jako instytucja otwarta na wszystkie grupy społeczne, tego dnia przypominał twierdzę. Płoty, zamknięte na głucho bramy i liczni ochroniarze bronili prawa do wolności słowa i artystycznej ekspresji.
Jedynym realnym skutkiem protestów fundamentalistów stało się ograniczenie dostępu do instytucji kultury. Widzowie, aby dostać się do środka, musieli siłą torować sobie drogę przez agresywny tłum. W tym kontekście hasło na tablicy pikietujących: "Żądamy kultury" brzmiało jak kpina. Była to porażka idei wolnej kultury.
- Tu nie chodzi o teatr, ci ludzie protestowaliby przeciwko książce, filmowi czy wystawie. Nasz spektakl to tylko pretekst - mówił mi przed rozpoczęciem czytania reżyser. - Najbardziej mnie smuci, że nie byli ciekawi spektaklu, nie chcieli podjąć z nim dyskusji. Jak można być tak mało inteligentnym?
Pikietujący mieli wyrobione zdanie na temat przedstawienia, chociaż najprawdopodobniej żaden z nich go nie widział.
- Protestujemy przeciwko profanacji naszego Boga. Niech wstydzą się artyści, niech wstydzi się dyrektor tego miejsca, to nie jest żadna sztuka, wstydźcie się, nie chcemy was w Polsce - ogłaszała przez megafon prowadząca pikietę kobieta. - Pederaści, pederaści - skandowała wspierająca protest grupka kiboli.
To był poziom rozmowy o sztuce, który proponowali "teatromani" z Solidarnych 2010.
Blokada cenzury założona w Poznaniu została złamana, kolejne czytania i projekcje zapisu wideo przedstawienia będą się odbywać w ciągu najbliższych dni w kilkunastu miastach: od Krakowa po Gdańsk. Tylko w dwóch ośrodkach - Lublinie i Jaworznie - dyrektorzy instytucji kultury przestraszyli się gróźb katolickich fundamentalistów i odwołali projekcje. Ogólnopolski protest przeciw cenzurze, który nie ma precedensu w historii polskiej kultury, będzie zataczał coraz szersze kręgi. Bez odpowiedzi pozostaje jednak pytanie o to, kto będzie bronił wolności słowa i kultury w przyszłości. W sytuacji, kiedy struktury państwa nie chronią prawa obywateli do wolnej kultury, kiedy tak silna instytucja kultury jak Fundacja Malta ugina się pod presją grupy fundamentalistów i krzykaczy, kiedy władze samorządowe naciskają na organizatorów i wpływają na program kulturalnych wydarzeń, wolności muszą bronić artyści i widzowie.
Podobnie jak demokracja wolność słowa nie jest nam dana jak powietrze. Musimy ją wywalczyć sami.