Artykuły

Jutro na elbląskiej scenie

Po dłuższym okresie oczekiwania elbląscy widzowie będą mieli okazję obejrzeć pierwszą premie­rę swojego, od ponad pół roku samodzielnego, tea­tru. Już jutro (27 marca) ze sceny Teatru Drama­tycznego usłyszymy słowa fredrowskiej komedii "Da­my i huzary". W ten spo­sób został zakończony pierwszy, najtrudniejszy etap organizacji elbląskiej sceny.

Dlaczego właśnie Fre­dro? Przecież właśnie od Fredry i jego "Pana Jowialskiego", przed ponad 20 laty, rozpoczynała pra­cę elbląska scena Teatru im. Stefana Jaracza. A ponadto trwa rok fredrow­ski. W okresie tych lat Fredrowskie komedie czę­sto tu gościły, najpierw w obskurnym baraku przy ul. Obrońców Pokoju, a po­tem na pięknej, nowej scenie przy placu Kazi­mierza Jagiellończyka.

Ale komedia Fredry go­ści na elbląskiej scenie jeszcze z innego powodu. Jest to sztuka kostiumo­wa, a więc jej przygoto­wanie powodowało zaan­gażowanie całego zespo­łu, nie tylko aktorskiego, ale i technicznego. Mu­simy zdawać sobie spra­wę w jakim okresie to następuje. Teatr praktycz­nie rzecz biorąc powsta­je zupełnie od nowa, choć będzie kontynuował tradycje poprzednika. Jednak zespół jest zupełnie nowy, świeży. Pracownicy techniczni w większości nie mieli nigdy do czy­nienia z pracą teatralną. A tu przecież nie wystar­czy być dobrym krawcem, czy malarzem. "Dopiero teraz - mówi dyrektor teatru Jacek GRUCA - można naprawdę sprawdzić jakich mamy ludzi. Jest to egzamin całego zespołu, zarówno aktorskiego, jak i technicznego. Na ogół wszyscy zdają go do­brze. Sztuka kostiumo­wa wymaga od nas du­żego wysiłku. Bogata scenografia, zaprojekto­wana przez prof. Strze­leckiego, jest robiona przez nasz młody zespół techniczny, w trudnych do tego warunkach lokalowych. Przy braku pracowni, przy złych rozwiązaniach ciągów komunikacyjnych pomiędzy poszczególnymi pomie­szczeniami. Szczególnie we znaki daje nam się złe umiejscowienie sto­lami i malarni, z któ­rych nie można więk­szych elementów prze­nieść na scenę". Kłopoty te zostaną roz­wiązane dopiero po wy­budowaniu zaplecza. Po­wstanie ono po północnej stronie obecnego budyn­ku teatru, tak aby można w sposób logiczny rozwiązać komunikację po­między stolarnią, malarnią i kieszenią scenicz­ną. Rozpoczęcie prac przewidywane jest w maju.

Gorący okres przed premierą. Próby trwają w zasadzie cały dzień. Wie­czorem na scenę wkracza­ją ekipy Przedsiębiorstwa Budownictwa Komunalne­go dokonujące koniecz­nego remontu instalacji elektrycznych sceny i nad widownią. Pracują zazwy­czaj całą noc. Także w nocy malowany jest ho­ryzont. Ze względu na rozmiary nie można tego elementu wykonywać w ciasnej malarni.

Pomagają zakłady pra­cy: "Truso", "Plastyk", malborski "Mawent" do­prowadzi do używalności wentylację. Tylko niepo­trzebnym, nigdy nie dzia­łającym dźwigiem, nie ma kto się zająć.

Dyrektor teatru i jego kierownik literacki Stani­sław Franczak muszą po­znać zapotrzebowanie el­bląskiego odbiorcy, spe­cyfikę miasta. Temu celowi służyć będą nie tylko różnorodne pod względem artystycznym sztuki. Na przykład następną graną przez Teatr Dramatyczny sztuką będzie najprawdo­podobniej "Rzeźnia" Mro­żka.

Ale przecież na tym nie będzie kończyła się rola teatru. Musi on być prze­cież inspiratorem działal­ności kulturalnej w woje­wództwie. I w tę stronę także pójdą działania dy­rekcji.

Teatr Dramatyczny koń­czy życie utajone, rozpo­czyna nie tylko normalną działalność artystyczną, zaczyna być ważnym, jeżeli nie najważniejszym, punktem na kulturalnej mapie województwa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji