Artykuły

75. rocznica śmierci Witkacego

75 lat temu - 18 wrze­śnia 1939 roku - Wit­ka­cy, autor "Nie­na­sy­ce­nia", "Szew­ców" i setek ob­ra­zów, jeden z naj­więk­szych in­dy­wi­du­ali­stów 20-le­cia mię­dzy­wo­jen­ne­go po­peł­nił sa­mo­bój­stwo w małej kre­so­wej wio­sce. Miej­sce jego po­chów­ku po­zo­sta­je nie­zna­ne.

19 marca 1939 roku Wit­ka­cy pisał do przy­ja­cie­la, nie­miec­kie­go fi­lo­zo­fa Hansa Cor­ne­liu­sa: "Moje nerwy już są star­ga­ne i czuję sta­rość. Życie mia­łem za bar­dzo in­ten­syw­ne i nigdy się nie oszczę­dza­łem. Muszę to teraz od­po­ku­to­wać (...) Ka­ta­stro­fa świa­to­wa przy­bli­ża się coraz bar­dziej. Czy się po niej jesz­cze od­naj­dzie­my - jest wąt­pli­we". Myśli sa­mo­bój­cze Wit­ka­cy miał od bar­dzo dawna, na pewno od sa­mo­bój­czej śmier­ci na­rze­czo­nej Ja­dwi­gi Jan­czew­skiej w 1914 roku. W ostat­nich la­tach zmar­twień do­star­cza­ła mu ko­chan­ka - Cze­sła­wa Okniń­ska - Ko­rze­niow­ska, raz po raz zry­wa­ją­ca ich, trwa­ją­cy od roku 1929, zwią­zek.

I to wła­śnie w jej to­wa­rzy­stwie Wit­ka­cy opu­ścił War­sza­wę we wto­rek 5 wrze­śnia 1939 roku. Wcze­śniej sta­wił się przed ko­mi­sją po­bo­ro­wą i wy­ra­ził chęć wstą­pie­nia do woj­ska w ran­dze sze­re­gow­ca, uzna­no jed­nak, że 53-let­ni ar­ty­sta jest za stary. Ucie­ka­li przed woj­ska­mi hi­tle­row­ski­mi na wschód i 14 wrze­śnia do­tar­li do wsi Je­zio­ry na Po­le­siu, gdzie za­trzy­ma­li się u przy­ja­cie­la Wit­ka­ce­go, z cza­sów, gdy słu­żył w eli­tar­nym pułku car­skiej lejb­gwar­dii - Wa­len­te­go Zie­miań­skie­go.

Około po­łu­dnia 17 wrze­śnia radio po­da­ło wia­do­mość o wkro­cze­niu Armii Czer­wo­nej na zie­mie pol­skie. Okniń­ska opo­wia­da­ła Mie­czy­sła­wo­wi Choy­now­skie­mu, że Wit­ka­cy za­re­ago­wał na tę wia­do­mość stwier­dze­niem "to ko­niec". Autor "Nie­na­sy­ce­nia" przy­stą­pił do pa­le­nia do­ku­men­tów, wciąż mó­wiąc o "okrop­no­ściach re­wo­lu­cji bol­sze­wic­kiej", którą 1918 roku wi­dział w Pe­ters­bur­gu na wła­sne oczy. Okniń­ska pró­bo­wa­ła tłu­ma­czyć, że "teraz jest co in­ne­go, że to nie re­wo­lu­cja. Od­po­wie­dział, że ona nic nie wie, że nie prze­ży­ła tego, co on, nie po­win­na więc za­bie­rać głosu. Wy­obra­żał sobie bol­sze­wi­ków strasz­nie - że będą bić i ka­to­wać" - opo­wia­da­ła Choy­now­skie­mu. W nocy za­pa­dła de­cy­zja, że razem po­peł­nią sa­mo­bój­stwo.

18 wrze­śnia oboje wsta­li wcze­śnie. Wit­ka­cy po­wie­dział: "To dziś". Okniń­ska przy­po­mnia­ła mu, żeby się ogo­lił, co zro­bił, ale, tak za­wsze do­kład­ny, nie sprząt­nął tym razem przy­bo­rów to­a­le­to­wych. Potem po­szli na długi spa­cer, w trak­cie któ­re­go Wit­ka­cy miał po­wie­dzieć: - Ja nie mogę, nie mogę cze­kać ostat­niej chwi­li - muszę jesz­cze teraz, póki jest Pol­ska. I trze­ba spo­koj­nie, z ho­no­rem -. Zna­leź­li wresz­cie pięk­ny, ol­brzy­mi dąb.

Pod nim Wit­ka­cy roz­pu­ścił w gar­nusz­ku z wodą ta­blet­ki lu­mi­na­lu, co wy­pi­ła Cze­sła­wa, on zaś zażył pa­styl­ki efe­dry­ny na po­bu­dze­nie krą­że­nia krwi. Okniń­ska za­sy­pia­jąc, wi­dzia­ła jesz­cze, że Wit­ka­cy pod­ci­na sobie ży­let­ką żyły, naj­pierw na prze­gu­bach rąk, potem na no­gach, ale po­nie­waż krew nie pły­nę­ła, prze­ciął sobie też tęt­ni­cę na szyi. Cze­sła­wę po pew­nym cza­sie zbu­dzi­ły tor­sje, potem znowu stra­ci­ła przy­tom­ność. Zna­leź­li ich wy­sła­ny przez ojca na po­szu­ki­wa­nie przy­ja­cie­la gim­na­zja­li­sta Wło­dzi­mierz Ziem­lań­ski i miej­sco­wi chło­pi.

Ciało Wit­ka­ce­go le­ża­ło za­krwa­wio­ne u stóp dębu, Okniń­ska le­ża­ła nieco dalej, nie­przy­tom­na, ale żywa. Po­grzeb au­to­ra "Je­dy­ne­go wyj­ścia" odbył się na­za­jutrz, 19 wrze­śnia 1939 r. na małym pra­wo­sław­nym cmen­ta­rzy­ku nad je­zio­rem. Cze­sła­wa nie mogła uczest­ni­czyć w ce­re­mo­nii, ale, gdy przy­szła do sie­bie, po­szła na grób, a opusz­cza­jąc Je­zio­ry 24 wrze­śnia, po­le­ci­ła miej­sco­we­mu ko­wa­lo­wi, aby na krzy­żu po­sta­wio­nym na mo­gi­le Wit­ka­ce­go umie­ścił mie­dzia­ną ta­blicz­kę z jego imio­na­mi i na­zwi­skiem oraz datą uro­dzin i śmier­ci.

Okniń­ska po­wró­ci­ła do War­sza­wy i zdała re­la­cję z tego, co się wy­da­rzy­ło, przy­ja­cie­lo­wi Wit­ka­ce­go - Mie­czy­sła­wo­wi Choy­now­skie­mu, który w 1985 roku opu­bli­ko­wał ją w pa­ry­skiej "Kul­tu­rze". Oku­pa­cję spę­dzi­ła w War­sza­wie, po po­wsta­niu war­szaw­skim prze­szła przez obozy Ra­vens­bru­eck i Mau­thau­sen. Po woj­nie pra­co­wa­ła w In­sty­tu­cie Wy­daw­ni­czym PAX, zmar­ła w grud­niu 1975 roku, a nie­dłu­go przed śmier­cią spi­sa­ła swe wspo­mnie­nia z roku 1939.

Już w 1946 roku za­wią­zał się ko­mi­tet, który za­mie­rzał po­cho­wać Wit­ka­ce­go na Pęk­so­wym Brzyz­ku, sta­rym cmen­ta­rzu w Za­ko­pa­nem, gdzie są groby jego ro­dzi­ców. Nie udało się do tego do­pro­wa­dzić z po­wo­dów po­li­tycz­nych. W po­ło­wie lat 70. po­dob­ne sta­ra­nia pod­jął Wło­dzi­mierz Zie­miań­ski, któ­re­mu oj­ciec zle­cił to na łożu śmier­ci, ale jego sta­ra­nia spo­ty­ka­ły się z mil­cze­niem albo od­mo­wą.

Eks­hu­ma­cja, do któ­rej do­szło w 1988 była re­zul­ta­tem po­ro­zu­mie­nia ge­ne­ra­ła Ja­ru­zel­skie­go i Gor­ba­czo­wa, w myśl, któ­re­go miano spro­wa­dzić do Pol­ski szcząt­ki Wit­ka­ce­go, króla Sta­ni­sła­wa Au­gu­sta Po­nia­tow­skie­go oraz część zbio­rów Osso­li­neum. Eks­hu­ma­cję w obec­no­ści pol­skich i ukra­iń­skich urzęd­ni­ków prze­pro­wa­dzo­no 11 kwiet­nia 1988 roku. Gdy za­czę­to kopać na­tra­fio­no na zwło­ki nie­mow­lę­cia, potem na szkie­let w dość do­brym sta­nie. Pro­fe­sor an­tro­po­lo­gii z Ki­jo­wa stwier­dzi­ła, co zo­sta­ło od­no­to­wa­ne w pro­to­ko­le, że są to "szcząt­ki szkie­le­tu nie­bosz­czy­ka płci mę­skiej, rasy eu­ro­pej­skiej około 54-55 lat". Zwło­ki wło­żo­no do tru­mien cy­no­wej i dę­bo­wej, a na­stęp­nie opie­czę­to­wa­no.

Suk­ces eks­hu­ma­cji ob­cho­dzo­no w Rów­nem pod­czas ko­la­cji, w któ­rej uczest­ni­czył Ma­ciej Wit­kie­wicz - krew­ny Wit­ka­ce­go. Prze­ka­za­no mu przed­mio­ty zna­le­zio­ne w gro­bie - kilka bia­łych gu­zi­ków, pasek i pier­ścio­nek, a także kil­ka­na­ście zdjęć wy­ko­na­nych pod­czas eks­hu­ma­cji. Ma­ciej Wit­kie­wicz szyb­ko za­uwa­żył, że czasz­ka na fo­to­gra­fiach ma do­brze za­cho­wa­ne zęby, choć wia­do­mo, że od po­ło­wy lat 30. Wit­ka­cy uży­wał sztucz­nej szczę­ki. Po­in­for­mo­wał urzęd­ni­ków o swo­ich wąt­pli­wo­ściach, ale nie chcie­li go słu­chać. Z ich punk­tu wi­dze­nia waż­niej­szy od fak­tów był do­mnie­ma­ny suk­ces pe­ere­low­skich dy­plo­ma­tów.

14 kwiet­nia 1988 roku odbył się w Za­ko­pa­nem wspa­nia­ły po­grzeb, na który przy­je­cha­ło kil­ka­set osób z całej Pol­ski. Mszę od­pra­wił ksiądz Ti­sch­ner. Trum­nę zło­żo­no w gro­bie matki Wit­ka­ce­go. Już pod­czas po­grze­bu plot­ko­wa­no, że za­miast Wit­ka­ce­go po­cho­wa­no kogoś in­ne­go. Nie­dłu­go na­pi­sał o tym To­masz Bu­rzyń­ski we wro­cław­skim ty­go­dni­ku "Spra­wy i Lu­dzie".

W wol­nej Pol­sce po­sta­no­wio­no spra­wę wy­ja­śnić. Mi­ni­ster kul­tu­ry Ka­zi­mierz Dej­mek po­wo­łał ko­lej­ną ko­mi­sję ds. po­chów­ku Wit­ka­ce­go z udzia­łem an­tro­po­lo­gów i wit­ka­co­lo­gów. Gdy 26 li­sto­pa­da 1994 roku w za­ko­piań­skim pro­sek­to­rium otwar­to trum­nę, na­ukow­cy stwier­dzi­li, że znaj­du­ją się w niej zwło­ki ko­bie­ty w wieku 25-30 lat o wzro­ście około 164 cm, być może zmar­łej w po­ło­gu, co tłu­ma­czy­ło­by, dla­cze­go pod­czas eks­hu­ma­cji naj­pierw od­ko­pa­no zwło­ki nie­mow­lę­cia. Ma­ciej Wit­kie­wicz za­de­cy­do­wał, że ciało nie­zna­nej ko­bie­ty może po­zo­stać w ro­dzin­nym gro­bie. Ko­mi­sja uzna­ła też, że nie po­win­no się pro­wa­dzić w Je­zio­rach dal­szych po­szu­ki­wań szcząt­ków Wit­ka­ce­go, uzna­jąc, że miej­sce jego spo­czyn­ku ma wy­mo­wę sym­bo­licz­ną.

Wy­da­rze­nia z roku 1988 wy­wo­ła­ły falę fan­ta­stycz­nych plo­tek. Wedle jed­nej trum­na ze zwło­ka­mi Wit­ka­ce­go zo­sta­ła we wrze­śniu 1939 roku po­ta­jem­nie nocą spro­wa­dzo­na do Bi­blio­te­ki Osso­li­neum we Lwo­wie i w niej ukry­ta. Druga mówi, że Wit­ka­ce­mu udało się wtedy prze­do­stać do Ru­mu­nii, a stam­tąd do Au­stra­lii, gdzie ocze­ki­wał na niego jego przy­ja­ciel Bro­ni­sław Ma­li­now­ski. Wąt­pli­wo­ści pod­sy­cał fakt, że w la­tach 50. za­czę­ły na­pły­wać do ludzi kart­ki pocz­to­we pi­sa­ne przez Wit­ka­ce­go. Przy­ja­cie­le ar­ty­sty twier­dzą jed­nak, że miał on zwy­czaj pisać kart­ki do zna­jo­mych i po­le­cać ich do­rę­cze­nie po kilku, lub nawet kil­ku­na­stu la­tach.

O tym, jakie jesz­cze ta­jem­ni­ce za­ko­piań­skie­go eks­cen­try­ka cze­ka­ją na wy­do­by­cie na świa­tło dzien­ne będą de­ba­to­wać na­ukow­cy w Słup­sku, pod­czas mię­dzy­na­ro­do­wej kon­fe­ren­cji w dniach 17-20 wrze­śnia zor­ga­ni­zo­wa­nej z oka­zji 75 rocz­ni­cy śmier­ci Wit­ka­ce­go.

W 2015 roku przy­pa­da­ją dwie rocz­ni­ce: 130-ta uro­dzin Wit­ka­ce­go i setna rocz­ni­ca śmier­ci jego ojca - Sta­ni­sła­wa Wit­kie­wi­cza. Mu­zeum Ta­trzań­skie za­bie­ga o to, aby przy­szły rok był ro­kiem Wit­kie­wi­czów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji