Artykuły

Tosca w czasach Mussoliniego

"Tosca" Pucciniego w Teatrze Wielkim w Łodzi w reż. Franka-Bernda Gottschalka. Recenzja łódzkiego portalu kulturalnego www.reymont.pl

Do repertuaru Teatru Wielkiego wraca jeden z największych przebojów literatury operowej - Tosca Giaccomo Pucciniego. Nową inscenizację przygotował z polskimi muzykami zespół niemieckich twórców pod kierunkiem Franka Gottschalka.

Przedstawienie jest kolejną koprodukcją Teatru Wielkiego i agencji Supierz Artist Management, przygotowaną z przeznaczeniem nie tylko na łódzką scenę. Letnie peregrynacje po miastach Europy Zachodniej wspomagają zespół finansowo, ale skutkują też koniecznością projektowania oszczędnych, nadających się do transportu dekoracji. Dla widzów oczekujących od opery bogactwa i przepychu może stanowić to problem. Można też oczywiście przyjąć inny punkt widzenia, zgodnie z którym prostota scenografii pozwala skupić się na muzyce, ale powinna to być prostota szlachetna. Tymczasem niektóre pomysły autora dekoracji zatrącają o prowizorkę. Zdziwienie mogą też budzić kostiumy, ale w tym przypadku wynika to bardziej z reżyserskiej koncepcji przeniesienia akcji w lata 20. XX wieku.

Pomysł Franka Gottschalka, by historię Toski, Cavaradossiego i Scarpii przenieść w czasy Mussoliniego, można wytłumaczyć chęcią uwspółcześnienia i uczynienia bardziej zrozumiałą warstwy historycznej dzieła. Konflikt francusko-austriacki w podzielonych Włoszech przełomu XVIII i XIX wieku na ogół nie jest dzisiaj zrozumiały, a tajna policja automatycznie kojarzy się z totalitaryzmem. Zmiana czasu akcji byłaby więc zabiegiem pomagającym uczynić historyczne tło dramatu namiętności bardziej wyrazistym. Niestety, ceną, jaką zapłacili za to twórcy inscenizacji, jest anachronizm niektórych sytuacji. Tekstu libretta nie dało sie przerobić i faszyści informowani są o zbliżających się wojskach Napoleona! Ale przecież i tak najważniejsza jest muzyka: Te Deum z pierwszego aktu, aria Toski z aktu II czy aria Cavaradossiego z aktu III.

Ocenianie poziomu wokalnego i gry poszczególnych aktorów nie ma większego sensu choćby z tego powodu, że w obsadzie mamy cztery odtwórczynie roli Toski, dwóch Cavaradossich i trzech Scarpiów. Oglądany któregoś wieczoru układ może się więc prędko nie powtórzyć. Warto jednak zwrócić uwagę na Vołodymyra Openkę, który świetny śpiew łączy z umiejętnościami aktorskimi.

Kolejna łódzka Tosca (czwarta realizacja w dziejach Teatru Wielkiego) nie przejdzie do historii opery, ale dobrze przygotowana orkiestra, dyskretnie wkomponowany w całość chór czy kilka urokliwych scen powodują, że słynne dzieło można oglądać z przyjemnością.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji