Artykuły

Górale w Szczecinie

W weekend w Teatrze Polskim "Wariacje Tischnerowskie" w reżyserii Artura "Barona" Więcka. Tischnerowska filozofia świata i człowieka w formie góralskich opowieści z humorem.Reżyser, scenarzysta Artur "Baron" Więcek, który pochodzi z Limanowej, jest niestrudzonym propagatorem drogi mądrości i szlachetności księdza Józefa.

"Na pocątku wsędy byli górole, a dopiero potem porobili się Turcy i Żydzi. Górole byli tyz pirsymi filozofami. Filozof - to jest pedziane po grecku. Znacy telo co mędrol. A to jest pedziane po grecku dlo niepoznaki. Niby, po co mo fto wiedzieć, jak było na pocątku? Ale Grecy to nie byli Grecy, ino górole, co udawali greka. Bo na pocątku nie było Greków, ino wsędy byli górole" - pisał ks. Józef Tischner. Jego "Filozofia po góralsku" (1997 r.) stała się kanwą "Wariacji Tischnerowskich" Artura "Barona" Więcka, która po góralsku tłumaczy człowieka i uczy się z nim się spotykać, z dobrocią, tolerancją, dystansem, optymizmem, wolnością.

Ksiądz Tischner urodził się na Podhalu i bardzo podkreślał, że jest przede wszystkim filozofem - góralem. "Czasami się śmieję, że najpierw jestem człowiekiem, potem filozofem, potem długo, długo nic, a dopiero potem księdzem" - mawiał o sobie.

Filozof był dla wielu autorytetem intelektualnym, moralnym. Profesor Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, prezes Instytutu Nauki o Człowieku w Wiedniu, wykładał w krakowskiej szkole teatralnej. Napisał m.in. "Świat ludzkiej nadziei", "Polski kształt dialogu", "Etyka solidarności", "Polska jest Ojczyzną", "Filozofia dramatu", "Nieszczęsny dar wolności", "Historia filozofii po góralsku", "Spór o istnienie człowieka", "Ksiądz na manowcach". Jego książki stawały się bestsellerami.

Miał też przeciwników. Chadzał własnymi ścieżkami. Chyba najbardziej naraził się zdaniem, że jeszcze nie widział kogoś, kto stracił wiarę, czytając Marksa, ale widział wielu, którzy stracili ją przez kontakt ze swoim proboszczem. Przyjaźnią do końca darzył go Papież Jana Paweł II. W 2000 r. przegrał walkę z rakiem krtani. Został pochowany na cmentarzu w Łopusznej.

Ksiądz Tischner przyjeżdżał do Szczecina, do teatru, Anna Augustynowicz należała do grona jego ulubionych studentów.

Reżyser, scenarzysta Artur "Baron" Więcek, który pochodzi z Limanowej, jest niestrudzonym propagatorem drogi mądrości i szlachetności księdza Józefa. Autorem filmu i książki "Tischner. Życie w opowieściach", kilku teatralnych inscenizacji "Wariacji Tischnerowskich" (np. w Teatrze Powszechnym w Warszawie, krakowskim Teatrze STU). Na kinowym ekranie w 2002 r. zobaczyliśmy jego film "Zakochany anioł" (za który otrzymał nagrodę za debiut reżyserski na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni) i kontynuację - "Anioł w Krakowie".

Przy spektaklu współpracował z: Markiem Braunem (scenografia), Jolantą Łagowską (kostiumy), Januszem Skubaczkowskim (choreografia), Piotrem Trelą (światła), Wojciechem Kapelą (projekcje wideo). Zagrają: Małgorzata Chryc-Filary, Michał Janicki, Jacek Polaczek, Marta Uszko, Zbigniew Filary, Dariusz Majchrzak, Adam Zych,

Marek Żerański oraz Kazimierz Czopko (skrzypce).

Premiera w sobotę w Teatrze Polskim o godz. 19 (pół godziny wcześniej koncert powitalny Jana Karpiela-Bułecki i kapeli góralskiej rodziny Lassaków oraz otwarcie wystawy rzeźbiarza samouka Jana Zięciaka z Wołczkowa). Spektakle w piątek (prapremiera) i niedzielę - wyprzedane. Kolejne "Wariacje Tischnerowskie" 4-7 grudnia. Bilety 25-35 zł.

***

MOJE SPOTKANIE Z TISCHNEREM

Spotkanie - to od niego zaczyna się dialog. I od niego zaczyna się teatr. Ale są także spotkania, o których można powiedzieć, że to od nich zaczyna się twórcze życie. I myślę, że takie właśnie było moje spotkanie z Tischnerem. Trwało czas krótki. Tischner już chorował, prawie nie mówił, ale wystąpił jeszcze w adaptacji "Historii filozofii po góralsku wg ks. Tischnera", którą miałem przyjemność reżyserować. To był jego ostatni publiczny występ przed kamerą. Ciężka i bolesna choroba sprawiła, że niedługo potem zmarł. A we mnie pozostał żal. I złość - jakże to, dopiero co się witaliśmy, a już musimy się żegnać?! A przecież jeszcze tyle pięknych rzeczy mogłoby się wydarzyć, jeszcze tyle cudownych rozmów można by odbyć... Myślę, że wszystko, co dziś robię sięgając po myśl Tischnera, jest właściwie dopełnieniem tamtego pierwszego, zbyt krótkiego spotkania. To z braku Tischnera w realnym istnieniu wzięta się potrzeba Jego zaistnienia w świecie fikcji, w teatrze i filmie. I tak z żywiołu prawdy, jakim jest filozofia, trafił Tischner do żywiołu piękna, czyli na scenę. I także do mojego życia, które dzięki niemu jest głębsze, mądrzejsze, pełne humoru i radości. Bo tak z Tischnerem jest, że pomaga zrozumieć, poczuć się wolnym; jest także lekiem na wszystkie smutki, niesie nadzieję, dodaje skrzydeł, podnosi na duchu, sprawia, że "świat gro, słychać harmonije przestworzy". To za jego przykładem możemy powiedzieć: "Nie jest dobrze. Ale coby było tak cołkiem źle. to nie powiem". A w jednym z kazań na Turbaczu mówił: "Kozdy z nos, moi ostomilsi, może w życiu ponieść klęskę. Przyjdzie markotność, siednie na cłeku i zdusi go. Kozdemu przecie grozi, ze się stanie przyziemny, ze go życie do-mierzi i se pomyśli, ze jest przegrany. Ale tak nie jest! Przegrany nie będzie! Bo jak się w kupę zbiere, to i z popiołu duch jego żywy wyjdzie". Dlatego "biermy się w kupę", kochani, i bądźmy razem - z Tischnerem - w teatrze i życiu!

ARTUR "BARON" WIĘCEK, REŻYSER

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji