Artykuły

Miłość po radziecku

"Dzień Walentego" w reż. Iwony Kempy w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.

Wygląda na to, że Iwan Wyrypajew, 30-latek należący do nowej fali dramaturgii rosyjskiej, zadomawia się w polskim teatrze. Po przyjętym z zainteresowaniem "Tlenie", tragikomedii gangsterskiej w rytmie rapu, na małej scenie warszawskiego Powszechnego pojawił się "Dzień Walentego". Co ciekawe, to komedia romantyczna, ukazująca rzeczywistość lat 70., kiedy autor zaledwie pojawił się na świecie, a czerpiąca pełnymi garściami z tradycji radzieckiej od Majakowskiego po Roszczyna.

Iwona Kempa przeniosła rzecz inteligentnie, wykorzystując wszelkie możliwości, jakie daje mikroskopijna mała scena, włącznie z chwytem deus ex machina (nawiązanie do magicznych przelotów nad Moskwą z "Mistrza i Małgorzaty") oraz rakietą kosmiczną ze sprowadzoną na ten raz z kosmosu Walentyną Tiereszkową. Brawurowym środkom scenicznym odpowiadało równie brawurowe wykonanie - Joanna Żółkowska w roli Katii i jej córka Paulina Holz w roli Katii sprzed lat dały pokazową lekcję warsztatu, budując tę samą postać w dwóch wydaniach. Dorównywali im Elżbieta Kępińska i Sławomir Pacek, który rolą Walentego dowiódł nareszcie swej niebywałej siły komicznej. Komedia nie tylko zabawna, ale i momentami z łezką, w sposób dobrotliwy pokpiwająca z czasów socrealizmu, kiedy - jak zawsze - ludzie kochali się i marzyli o szczęściu, śniąc o miłości i dobrych sekretarzach generalnych partii.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji