Artykuły

Cena za radość artystycznej kreacji

- Świat jest zbyt nieludzki, żeby używać ludzkiego języka. Ból jest zbyt nietuzinkowy dla słów - tłumaczy Yana Ross, reżyserka "Koncertu życzeń", którego premiera odbędzie się podczas Boskiej Komedii.

Gabriela Cagiel: Do tej pory odwiedzałaś Boską Komedię jako gość zagraniczny. Jakie wrażenia wywierały na tobie festiwal i przedświąteczny Kraków?

Yana Ross: Po raz pierwszy na Boską Komedię przyjechałam w 2011 roku i od tej pory po prostu nie mogłam się powstrzymać od grudniowych powrotów do Krakowa. Podróżuję i pracuję za granicą, ale ten festiwal jest wyjątkowy. Wyróżnia się jakością i organizacją. Bogaty program pozwala na zobaczenie najlepszych przedstawień, ale również spektakli dopiero wschodzących talentów w ciągu tygodnia, ale nawet dwa-trzy dni wystarczają, żeby natychmiastowo naładować baterie. Wracam więc raz po raz, po kolejną "dawkę'' - to jak nałóg! Poza spektaklami Boska Komedia to również tłum zagranicznych gości, nocne dyskusje i imprezy. Miasto jest przepiękne, wita nas, już oczekując świąt.

Tym razem poznajesz Boską Komedię od drugiej strony. Przygotowujesz spektakl w ramach specjalnej sekcji Purgatorio - "Kiedy przyjdą podpalić dom, ten, w którym mieszkasz". Co pomyślałaś, gdy po raz pierwszy usłyszałaś ten temat?

- Od razu przyszła mi do głowy sztuka Pawła Demirskiego "Kiedy przyjdą podpalić dom, to się nie zdziw". O tym, że tytuł sekcji zaczerpnięty jest z wiersza Broniewskiego, dowiedziałam się później. Momentalnie uruchomił we mnie poczucie zagrożenia czyhającego gdzieś w przestrzeni wokół. Demirski wymierza policzek społeczeństwu i wybudza je ze śpiączki samozadowolenia. Żyjemy w czasach, w których niebawem może wybuchnąć wojna. Europa lat 30. XX wieku to Europa dzisiaj. My, artyści, mamy możliwość wyłapywania tych powiązań i paraleli na wielu poziomach. Musimy krzyczeć z całej siły, a nie bać się, że się ośmieszymy. Historia powtarza się na naszych oczach. Nawet jeśli nasze słowa utoną w tym zdehumanizowanym porządku polityki i wolnego rynku, my musimy wciąż "wysyłać znaki przez płomienie" (oryg. "signaling through the flames").

Jakie lęki towarzyszą twoim zdaniem współczesności?

- Myślę, że zwykłemu człowiekowi coraz trudniej jest... oddychać. Gromadzimy błędy przeszłości, niepokoje, traumy naszych rodziców, a na dodatek musimy sobie poradzić z naszym postindustrialnym krajobrazem. Sytuacja przypomina tę sprzed stu lat, gdy rewolucja przemysłowa podkreślała ludzką zbędność. Dzisiaj cyber-rewolucja i technologia zastępują ludzki mózg. Tak czy inaczej czujemy się pozostawieni gdzieś w tyle.

Dlaczego zdecydowałaś się na "Koncert życzeń"?

- Ta sztuka przyszła mi do głowy, gdy zobaczyłam Danutę Stenkę w spektaklu "Druga kobieta" [na zdjęciu] w TR Warszawa, a właśnie byłam na etapie poszukiwań tekstu na Boską Komedię. Miałam niewiele czasu pomiędzy innymi produkcjami - "Wujaszek Wania" miał premierę w Szwecji 18 października, a tuż po Nowym Roku rozpoczynam prace nad projektem w Wilnie - więc to musiało być coś mi bliskiego. Obecnie pracuję nad dwoma przedstawieniami eksplorującymi zagadnienie samobójstwa, ale gdy tylko zobaczyłam Danutę, natychmiast pomyślałam o "Koncercie życzeń". To świetne wyzwanie dla nas obu, a ponadto miałam już przeprowadzony research na ten temat. Danuta to hipnotyzujące stworzenie. Jest magnetyczna, niezwykle silna i jednocześnie krucha. Jeśli mam być szczera, gdy zaproponowałam, że zrobię "Koncert życzeń" właśnie z Danutą, byłam gotowa na wszystko albo nic. To musiała być Danuta, albo żadnego spektaklu by nie było. Czasami gdy słuchasz intuicji, decyzje stają się jasne, powietrze przejrzyste, a baterie naładowują się energią - jej energią.

"Koncert życzeń" to sztuka oparta na tekście niemieckiego dramatopisarza Franza Xaviera Kroetza.

- To w pewnym sensie sztuka bardzo antyteatralna. Często pociąga mnie właśnie takie dramatopisarstwo. Nierzadko pracuję z tekstami Elfriede Jelinek. Lubię Fassbindera i niemiecką tradycję dramatyczną. Taki rodzaj źle zrobionego spektaklu. Wywrócenie na drugą stronę języka, sięgnięcie do jego podszewki. Przeciwieństwo katharsis, opierające swą dynamikę na złamanej dramaturgii. Kroetz odmawia używania słów. Karl Kraus po pierwszej wojnie światowej przekuł język na apokaliptyczny kod, Kroetz idzie krok dalej i odmawia mówienia. Świat jest zbyt nieludzki, żeby używać ludzkiego języka. Ból jest zbyt nietuzinkowy dla słów.

Naszym wyzwaniem jest znalezienie własnego języka. Stworzenie portretu wyjątkowej kobiety, która idzie przez życie kompletnie osamotniona. Ona komunikuje się, ale to bardzo subtelny język rzeczy, muzyki i dźwięków prześlizgującego się codziennego życia. Aśka Grochulska jest wyjątkowym dramaturgiem. Stwarza nowe kody nielinearnej dramaturgii. W apartamencie naszej bohaterki szukamy obecności "nieobecnego". To elektryzujący proces prób. Bardzo intymny. Bardzo kruchy.

Przez który przemawia strach...

- Strach codziennego życia. W tej sztuce ważne są ludzkie powiązania oraz ich brak, który spychajcogoś na granicę. Próbujemy szukać tych powiązań, próbujemy słuchać.

W sekcji zobaczymy też premierową "Balladynę" w reż. Radka Rychcika oraz "Szczury" w reż. Mai Kleczewskiej. Zastanawiasz się, czy te spektakle będą ze sobą współgrały?

- Współdzielenie sekcji programu z tymi artystami wzbudza dreszcz emocji. Widziałam ich wcześniejsze prace na Boskiej - zawsze balansują na krawędzi ostrza. Możesz powiedzieć na podstawie ich prac, że właściwie oni krwawią w środku. Nikt nie zobaczy kropel krwi na dywanie, ale one płyną za każdym razem. Lubię to uczucie wewnętrznego krwotoku. To cena, którą płacisz za radość artystycznej kreacji.

"Koncert życzeń" - 6 i 7 grudnia, Teatr Łaźnia Nowa Koprodukcja TR Warszawa, festiwalu Boska Komedia i Teatru Łaźnia Nowa

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji