Artykuły

Aktorka obecna

Stworzyła wiele dobrych ról, była aktorką perfekcyjną. Do Teatru im. Jerzego Szaniawskiego w Płocku przyszła prawie równocześnie z nowym dyrektorem - Janem Skotnickim, który zaproponował jej rolę w "Wieczorze trzech króli" Szekspira. Z Płocka odeszła do "barokowego" Gniezna. To właśnie w rolach kostiumowych z tej epoki czuła się najlepiej. BOŻENA MROWIŃSKA odeszła nagle w poniedziałek, 15 grudnia 2014 roku. Pochowano ją 19 grudnia w kwaterze artystów cmentarza w Skolimowie.

Pożegnanie Bożeny Mrowińskiej

- W każdym mieście muszę zadawać się z poetami. Każdy Empik do mnie należał - w Płocku tak samo - zaraz uruchomiłam wieczory poetyckie, które organizowała Wanda Chrostowska. Poeci bardzo lubili, gdy czytałam ich wiersze. Uważałam wtedy i tak myślę do dzisiaj, że aktor powinien być obecny na mieście, wśród ludzi. I ja tak robiłam - opowiadała mi Bożena Mrowińska.

Stworzyła wiele dobrych ról, była aktorką perfekcyjną. Odwiedziłam ją latem w Skolimowie, prosząc o wspomnienia z teatralnych dróg do przygotowywanej książki "Z widowni, zza kulis". Powitała mnie energiczna i uśmiechnięta kobieta bez wieku, z dużym poczuciem humoru i dystansem do siebie. Opowiadała wspaniale i dowcipnie o rolach i życiu aktora. Ciągle się przemieszczała po pokoju, to częstując ziołową herbatą, to znowu podając fotografie stojące na półce. Sporo zdjęć zrobionych podczas tamtej sesji trzeba było wyrzucić. Nie były ostre, bo Bożena, choć bardzo fotogeniczna, za dużo się ruszała.

Do Teatru im. Jerzego Szaniawskiego w Płocku przyszła prawie równocześnie z nowym dyrektorem - Janem Skotnickim, który zaproponował jej rolę w "Wieczorze trzech króli" Szekspira. Zagrała Marię. Potem były m.in.: "Mistrz i Małgorzata", "Wariat i zakonnica", "Białe noce". Lubiła monodramy. Jeden przygotowała na podstawie książki "Objazd" Błagi Dimitrowej pt. "Sama przychodzę i sama odejdę". W "Czarnym Pierścieniu" Bohdana Urbankowskiego, którego próba generalna odbyła się w przeddzień stanu wojennego (potem spektakl zdjęto), zagrała Aleksandrę Piłsudską.

Dobrze interpretowała poezję, nawet ją śpiewała. Szybko zaprzyjaźniła się z płockim środowiskiem poetów. Przez jakiś czas mieszkała na Skarpie. Bardzo lubiła tę dzielnicę. Była pracoholiczką - perfekcjonistką. Gdy jej coś nie szło - poprawiała do skutku. Ćwiczyła sama na sali prób dotąd, aż było dobrze.

Z Płocka odeszła do "barokowego" Gniezna. To właśnie w rolach kostiumowych z tej epoki czuła się najlepiej. Wyglądała tak, jakby urodziła się w szeleszczącej długiej sukni księżnej lub królowej. Sama twierdziła, że gdy pierwszy raz w życiu zagrała w sztuce kostiumowej, od razu wiedziała, jak ma się ruszać i zachowywać. Miała po prostu taki dar. Zagrała Tytanię w pantomimowym "Śnie nocy letniej" w reżyserii Henryka Tomaszewskiego i Księżną w "Sporze" Marivaux.

Ostatnie lata spędziła w zielonym Skolimowie, otoczona innymi kolegami ze scen teatralnych. Przyjaźniła się m.in. z wybitnym tancerzem Witoldem Grucą. W 2008 roku zagrała Renatę w filmie Jacka Bławuta "Jeszcze nie wieczór". Pojechała z reżyserem na Festiwal do Gdyni. Film zebrał owacje na stojąco.

Odeszła nagle w poniedziałek, 15 grudnia 2014 roku. Pochowano ją 19 grudnia w kwaterze artystów cmentarza w Skolimowie. Pożegnali ją przedstawiciele ZASP-u i Teatru w Gnieźnie.

Bożena Mrowińska była aktorką Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu, Bałtyckiego Teatru w Koszalinie, Teatru im. Juliusza Osterwy w Lublinie, Teatru Dramatycznego im. Jerzego Szaniawskiego w Płocku, Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu i Teatru im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie.

Na zdjęciu: Bożena Mrowińska w filmie "Tam i z powrotem", reż. Michał Baczuń, 2009 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji