Artykuły

Warszawskie premiery

W styczniu odbyło się w warszawskich teatrach więcej premier niż w ciągu pierwszych czterech mie­sięcy obecnego sezonu. Przede wszyst­kim jednak siedemnastego stycznia otwarty został w Warszawie nowy teatr. Pierwszy w historii teatr na Woli, któ­ry tak właśnie został nazwany: Teatr na Woli. Jego dyrektorem i kierowni­kiem artystycznym jest Tadeusz Łom­nicki. Zarówno miejsce, w jakim znajduje się nowy teatr, jak i publiczność, dla której został stworzony, zobowią­zują do przyjęcia z góry określonego programu artystycznego i repertuaru. Zresztą nasuwa się tu po trosze analo­gia z innym wybitnym aktorem, który również w robotniczej dzielnicy, na Po­wiślu, w domu Związku Zawodowego Kolejarzy znalazł miejsce dla swojej sceny - Ateneum. Nic też dziwnego, że w gazecie-programie, wydajnej z okazji otwarcia Teatru na Woli, na pierwszym miejscu znalazł się wiersz Edwarda Szy­mańskiego, poety, którego twórczość związana była z Wolą i Powiślem, i któ­ry - podobnie jak Jaracz z budynku - korzystał w latach międzywojen­nych z drukarni Związku Zawodowego Kolejarzy, żeby publikować zbiory swo­ich wierszy.

Założenia ideowo-programowe Teatru na Woli zostały wyłożone w programie pierwszego przedstawienia:

"Celem naszym, jest stworzenie teatru, którego zadaniem byłoby nie tylko za­spokojenie potrzeb kulturalnych, ale przede wszystkim nawiązanie dialogu z widownią, do której adresowany jest repertuar. (...) A więc teatr realistyczny, ideowo zaangażowany, w którym ro­botnik, jako podstawowy odbiorca re­pertuaru, staje się naszym współpartne­rem, bowiem jego myślenie kategoria­mi ogólnospołecznymi i jednostkowymi stawia przed nami wymogi ambitnego kształtowania programu i szukania kla­rownej, dojrzałej formy realizacji.

(...) Wybór tekstów powinien złożyć się na dwa zasadnicze nurty repertua­ru: - pierwszy, obejmujący dramaty po­staw, przedstawiałby relację między jednostką a grupą społeczną i dążenie człowieka do uświadomienia sobie ra­cji stanowiska reprezentowanego przez ogół; - drugi, nazwany umownie nurtem komediowym, przyjąłby tezę, że śmiech jako siła motoryczna, stanowi antido­tum przeciwko konformizmowi, samo­zadowoleniu itp."

Szczegółowe plany na bieżący sezon wyglądają następująco: po premiero­wym "Pierwszym dniu wolności" Krucz­kowskiego montaż dokumentalny o Lu­dwiku Waryńskim, oparty na nie ukoń­czonym dramacie Władysława Broniew­skiego "Proletariat", następnie sztuka współczesnego dramaturga hiszpańskie­go Antonio Buero Vallejo pt. "Gdy ro­zum śpi", której głównym bohaterem jest Francisco Goya, w reżyserii And­rzeja Wajdy. Potem współczesna sztu­ka radzieckiego dramaturga Aleksand­ra Gelmana "Protokół z pewnego po­siedzenia" (wg tej sztuki zrealizowano głośny film "Premia"). Dalsze plany to widowisko uliczne, nawiązujące do wy­darzeń z dziejów Woli, spektakl mu­zyczny oparty na warszawskim folklo­rze oraz dwa musicale, pierwszy na kanwie jednej z komedii oświeceniowych, drugi na tekście którejś z mniej popularnych komedii Fredry, a także komedie Szekspira i sztuki Brechta.

Dla realizacji tych planów ma Teatr na Woli ładną i funkcjonalnie rozwią­zaną salę z nowocześnie zaprojektowa­ną i dobrze wyposażoną sceną (projek­tował ją zespół WAR-CENT pod kie­runkiem Jacka Jedynaka, Anny Kapitaniak i Marka Wojciechowskiego); obec­nie trzeba będzie dążyć do najważniej­szego, do zbudowania zespołu. Przed­stawienie "Pierwszego dnia wolności" by­ło w połowie obsadzone przez studen­tów PWST (to zresztą bardzo dobra forma wprowadzania ich już podczas studiów na scenę i powinna być dalej stosowana), jednakże dla realizacji tak ambitnie pomyślanych planów trzeba będzie zespół zdecydowanie wzmocnić. W "Pierwszym dniu wolności" była prze­cież tylko jedna (za to świetna) rola - Anzelma - grana przez Łomnickie­go.

Z powstania w Warszawie nowego teatru można tylko się cieszyć, a co słychać na innych scenach? Premier - jak już powiedziałem - dużo, ale ja­kie to premiery? Teatr Nowy przynaj­mniej uparcie i konsekwentnie konty­nuuje swoją akcję wprowadzania na scenę nowych sztuk współczesnych, przede wszystkim polskich. Tym razem jest to sztuka znanego aktora Jana Koechera "Sąd nieostateczny" (o Proletariatczykach), Teatr Ziemi Mazowieckiej dał słabe niestety przedstawienie ciekawej sztuki bułgarskiej "Ta mała ziemia" Dżagarowa, Teatr Kameralny pokazał źle wyreżyserowany spektakl "Pigmaliona" Shawa, w nowym przekładzie i bardzo nierównej obsadzie aktorskiej. Teatr Kwadrat po trosze zrehabilitował się udaną premierą zgrabnie napisanej, choć błahej sztuki Stopparda, pod bardzo trudnym do przełożenia tytułem, który w polskiej wersji brzmi: "Prawdziwy inspektor Dog".

Najbardziej rozczarował (i to nie po raz pierwszy) Teatr Rozmaitości. Wy­stawiono tam niegłupi i finezyjny "wo­dewil z myszką" Bułata Okudżawy "Merci". Niestety w realizacji tego przed­stawienia zabrakło nie tylko finezji, ale zwykłego rzemiosła, a wykonawcy te­go wodewilu tańczyli i śpiewali z wdziękiem smorgońskich niedźwiedzi. Pre­mier dużo, ale z jakością źle, wybór sztuk często przypadkowy, a nawet cie­kawsze teksty marnowane są przez nie­udolne, niedbałe albo banalne wyko­nanie, i to również w teatrach mają­cych duże zespoły. Na pewno pokaże się jeszcze sporo ciekawych przedsta­wień, na które trudno będzie dostać bi­lety i cały sezon nie da powodu do na­rzekania. Jednak przeciętny poziom mo­że niepokoić. Zresztą dość wyraźne osłabienie zespołów aktorskich można zaobserwować nie tylko w Warszawie, ale i w innych tradycyjnie najlepszych ośrodkach (Kraków, Wrocław).Warto by się nad tym zastanowić.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji