Artykuły

Tragedia Jenufy

"Jenufa" Leosa Janacka w reż. Jitki Stokalskiej w Warszawskiej Operze Kameralnej. Pisze Adam Czopek w Naszym Dzienniku.

"Zwartość dramaturgiczna każdej sytuacji scenicznej, wyraziście zarysowana charakterystyka głównych bohaterów podparta interesującymi kreacjami wokalno-aktorskimi złożyły się na sukces najnowszej inscenizacji "Jenufy" Leośa Janacka przygotowanej na scenie WOK.

Zakończona sporym sukcesem prapremiera dzieła odbyła się 21 stycznia 1904 r. w Narodnym Divadle w Brnie. A jednak trzeba było kilkunastu lat, by "Jenufa" zaczęła zyskiwać europejską sławę. Pierwszym głośnym sukcesem okazała się premiera w Narodnym Divadle w Pradze w 1916 r., drugim w wiedeńskiej Volksoper w 1918 r., z Marią Jeritzą w tytułowej roli. Jeszcze za życia kompozytora wystawiono operę na ponad 70 scenach. Polska premiera, prowadzona batutą Piotra Ster-micz-Valcrociaty, odbyła się 17 marca 1928 r. w Operze Poznańskiej. Niestety, sukces nie przełożył się na wzrost zainteresowania tą operą o specyficznym klimacie i melodyce, l tak już pozostało, że ciesząca się na światowych scenach zasłużoną sławą nie może jakoś znaleźć uznania u dyrektorów naszych teatrów operowych. Po wojnie jedynie Opera Wrocławska wystawiła "Jenufę" -premiera 31 grudnia 1953 r.

Oryginalność inscenizacji Jitki Sto-kalskiej polega przede wszystkim na jej mocnym osadzeniu w muzyce, wszystko co dzieje się na scenie, znajduje w niej odbicie. Dosłownie czuć rosnący w kolejnych scenach dramat dwóch kobiet, Jenufy i jej macochy Kościelichy. Co prawda w pierwszym akcie jest to jeszcze bardzo delikatne, ale w drugim i trzecim już wręcz przeraża swą wymową.

Trzeba przyznać, że partie wokalne w tym dramacie muzycznym są z pewnością fascynujące dla wykonawców, ale zarazem bardzo trudne, wymagają znakomitej techniki oraz operowania barwą głosu prowadzonego w dużej rozpiętości dynamicznej. Pod tym względem skompletowana obsada daje pełną satysfakcję nie tylko starannością opracowania partii w oryginalnej wersji językowej, ale i poziomem jej wykonania.

Największe wrażenie pozostawia wspaniała, bardzo prawdziwa emocjonalnie, kreacja Kościelichy w ujęciu Agnieszki Kurowskiej, która pod maską surowej, oschłej kobiety ukryta czułe, kochające pasierbicę serce. Od początku wiadomo, że w imię tej miłości zrobi wszystko, by uchronić przed hańbą ukocfianą Jenufę. W trzecim akcie znika jej duma i oschłość, pojawia się złamana bólem i przerażona własnym czynem tragiczna kobieta. Równie wysoko należy ocenić dokonania Marty Wytomańskiej w partii tytułowej bohaterki. Krucha i subtelna kocha i nie bardzo rozumie, dlaczego nie zyskuje wzajemności, to budzi współczucie. Jej zgoda na ślub z Lacą jest rezygnacją z osobistego szczęścia. Do tego należy dodać piękną kreację Eugenii Rezler, która stworzyła ciepłą i życzliwą postać babki Buryjovki. Panowie: Krzysztof Machowski - Laca, Zdzisław Kordyjalik - Steva i Andrzej Klimczak - Starek, tworzą dobre, nieobniżające poziomu, tło dla pań.

Nad całością czuwa od dyrygenckiego pulpitu Ruben Silva, który pięknie buduje muzyczny klimat każdej ze scen. Orkiestra pod jego batutą gra pięknie, zachwycając przejrzystością brzmienia i finezyjnym dopracowaniem niuansów partytury. Dzięki temu muzyka ma właściwą ekspresję i pełnię dramatycznych kontrastów".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji