Artykuły

Piękny śpiew na wysypisku

"Rigoletto" w reż. Marianne Berglöf w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.

Verdi miał kłopoty z cenzurą. Co prawda "Rigoletto" od razu (w 1851 r.) odniósł sukces, ale niemoralna historia przedstawiona w libretcie kłuła w oczy. U nas już w pierwszym obrazie jest orgietka i nagi biust, ale to nie jest to, czym można by się zgorszyć...

Inscenizacja przygotowana w koprodukcji z Supierz Artist Management miała już premierę w Holandii i przez miesiąc była prezentowana, z ogromnym powodzeniem u widzów i krytyków. Nie po raz pierwszy okazało się, że gusta tamtej i naszej publiczności mocno się "rozjeżdżają".

Marianne Berglöf przeniosła "Rigoletta" we współczesność. Tylko przyklasnąć pomysłowi odbrązawiania XK-wiecznego dzieła z akcją w wieku XVI. Ale... Cała opowieść została wpisana w brudną podmiejsko-wysypiskową scenerię. Gilda ma pokój na piętrze i odsunąwszy żaluzje, na wysokości rozgrywa miłosną scenę z Księciem. Finałowa tragedia rozegra się zaś w przestrzeni między dwoma blaszanymi kontenerami. W zaproponowanym ujęciu inscenizatorskim niewiarygodnie długa okazała się scena umierania Gildy. Brakowało tylko telefonu komórkowego i wydzwonienia pogotowia...

Niechby było nietypowo, intrygująco, pod publikę (młodzieżową), ale tu mocno rwie się dramaturgia. Rigoletto (tym razem bez garbu) zjawia się z walizką, z niej wyjmuje błazeński płaszczyk. Chór pląsa jak w musicalu, albo - jak w scenie ściskającego za serce wyznania upokorzonego ojca, zupełnie nie wie co robić.

O ile inscenizacja często wprawia w zakłopotanie, satysfakcji dostarczają wykonawcy. Na najwyższe uznanie zasługuje Zenon Kowalski w tytułowej roli. Świetny głos, wyrazista, przejmująca postać. Duże brawa jako Gilda zebrała Joanna Woś. Jej występ to zawsze święto dla miłośników opery.

Krzysztof Bednarek postawił tak wysoko poprzeczkę, że teraz jako Książę "świetną poprawnością" zostawił pewien niedosyt. Mocnym akcentem dramaturgicznym i wokalnym było wejście Tomasza Fitasa - hrabiego Monterone. Jako bandzior-najemnik Sparafucile (w kowbojskim kapeluszu?!) aktorsko i wokalnie swoją obecność zaznaczył Andrzej Malinowski. Jego wyuzdaną siostrę zagrała Agnieszka Makówka. Od pań swobodnych obyczajów gęsto w tej inscenizacji. Są nawet wtedy, kiedy Książę śpiewa "La donna e mobile" ("Kobieta zmienną jest"). Czyżby to był wyraz nadziei, że się poprawią?

Mniej i bardziej konsekwentne obrazki orkiestra ilustrowała wyraźnie akcentując sceniczne sytuacje. Kierownictwo muzyczne nad tą realizacją "Rigoletta" spoczywało na Lucasie Beikircherze, ale łódzką premierę prowadził Tadeusz Kozłowski z właściwym sobie temperamentem dyrygenckim.

Ta opera jest wyjątkowym zbiorem pięknych duetów, okazją do prezentacji dla męskiego chóru i trzeba przyznać, że o ile często nie sposób zgodzić się na to, na co się patrzy, posłuchać warto.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji