Artykuły

I teatr i serial

- Chciałbym, żeby teatr pozostał dla mnie podstawą, bo daje aktorowi prestiż i satysfakcję. Niestety, dziś granie na scenie to forma kosztownego hobby dla ludzi, którzy mają dość mocne zaplecze finansowe - mówi łódzki aktor SAMBOR CZARNOTA.

Sambor Czarnota (rocznik 1977 r) wyróżnił się w Teatrze Jaracza głównymi rolami w "Amadeusie" Petera Shaffera oraz "Romeo i Julii" Williama Szekspira. Za rolę Mężczyzny Młodszego w "Toksynach" Krzysztofa Bizia dostał nagrody na festiwalach w Zabrzu i Szczecinie. Wyróżniono go też na X Ogólnopolskim Konkursie na wystawienie polskiej sztuki współczesnej. Współpracuje z warszawskim teatrem Scena Prezentacje. Na ekranie Czarnota udziela się obecnie w serialach: "Samo życie" i "Tango z aniołem" (Polsat) oraz "Egzaminie z życia" (TVP 2). Zagrał również w drugiej części "Sfory" Wojciecha Wójcika.

Krzysztof Kowalewicz: Dlaczego zacząłeś grać w serialach?

Sambor Czarnota: Z konieczności. Polskie realia filmowe sprawiają, że można grać w produkcjach telewizyjnych albo wcale. Nie uważam tego za ujmę, to część mojego zawodu. W serialach gra wielu najlepszych polskich aktorów, choć można też zobaczyć i takich, którzy starają się tylko prześlizgnąć. Dla mnie najważniejsze jest zaangażowanie, nawet grając w słabej produkcji można zostać docenionym. Chciałbym, żeby teatr pozostał dla mnie podstawą, bo daje aktorowi prestiż i satysfakcję z uprawiania zawodu. Niestety, dziś granie na scenie to forma kosztownego hobby dla ludzi, którzy mają dość mocne zaplecze finansowe.

A ty bierzesz wszystko jak leci?

- Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiał. Rozmowy o udziale w serialu nie zaczynam od pytania, ile płacicie, by zaraz popędzić na plan. Najpierw proszę o scenariusz, staram się jak najwięcej dowiedzieć o postaci, którą mam zagrać. Nie lubię, gdy reżyser obsadza po warunkach fizycznych, choć to częsta praktyka. Nie interesują mnie postacie bez wyrazu, tylko takie, które mają charakter i coś do powiedzenia.

Doświadczenia z teatru przydają się na planie serialu. A odwrotnie?

- Seriale nauczyły mnie elastyczności i poprawiły sprawność zawodową. Na planie na pstryknięcie palcem trzeba być gotowym do zagrania danej sceny na kilka sposobów. Druga umiejętność to łatwość skupiania się, czyli gotowość do pracy. Siedzisz sobie spokojnie, rozmawiasz z kolegą, a tu klaps i trzeba grać. Poza tym przy pracy nad serialem dużo więcej zależy od aktora. Scenariusze są pisane dość schematycznie, bo chodzi o opowiadanie łatwo zrozumiałych historii. Dlatego, żeby tylko nie paplać zadanego tekstu, wprowadzam zmiany, by to było bardziej wiarygodne, a tym samym bardziej moje.

Dobijasz się o rolę?

- W środowisku jestem rozpoznawalny. Reżyserzy znają moje możliwości, dlatego nie muszę wystawać na castingach.

To miara talentu czy szczęścia?

- I jedno, i drugie. Trudno mi mówić o talencie, bo to bardzo subiektywna sprawa. A dalej już ktoś kieruje naszym losem: albo znajdziemy się w odpowiednim miejscu i czasie, albo nie. Stąd wielu przeciętnych kolegów stało się rozpoznawalnymi gwiazdami. W dzisiejszych czasach każdy może być aktorem, ale tylko w serialu. Prawdziwym sprawdzianem pozostaje teatr, gdzie amator nie zagra, bo nie ma ani warsztatu, ani świadomości siebie. Za to w filmie, gdzie technika poszła ostro do przodu, można przysłonić jego braki.

Sukces rodzi wrogów.

- Dochodzą mnie różne słuchy, ale nawet ich nie dementuję. Szkoda mi się w to angażować i denerwować. Doszedłem do wszystkiego ciężką praca, bo tylko wtedy poznaje się prawdziwy smak sukcesu. Ludzie pytają: "dlaczego mnie tak się nie wiedzie?" zamiast wziąć się do roboty.

Grając dużo w serialach jesteś coraz bardziej zmęczony i masz mniej czasu na teatr. Czujesz, że na deskach się prześlizgujesz?

- Jestem młody. Mam mnóstwo energii. Nawet gdy prosto z pociągu biegnę do teatru, znajduję czas na wyciszenie, aby zaraz przenieść się w inny wymiar, którego jestem spragniony. Scena mi nie zbrzydła, bo nie odgrywam sztuk, tylko staram się w nich uczestniczyć. Naprawdę to mnie cały czas kręci. Na czas grania w teatrze wyłączam się zupełnie ze świata zewnętrznego.

Kiedy zobaczymy cię na scenie w nowej sztuce?

- Nieprędko. Może na wiosnę. Nie mam wymarzonej roli. Lubię się mierzyć ze wszystkim, co do mnie przychodzi i zaskakuje.

Na zdjęciu: Sambor Czarnota w serialu "Tango z aniołem".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji