Artykuły

Krew i łzy w teatrze

"Granica" w reż. Szymona Kaczmarka w Teatrze Polskim w Poznaniu. Pisze Marta Łuczkowska w portalu Świat Kultury Poznań.

Kiedyś słyszałam opinię, że dramat w teatrze tylko wtedy jest udany, kiedy na scenie leją się krew, pot i łzy. Podążając za tą myślą, spektakl Granica, który miał swoją premierę w niedzielę, 14 grudnia w Teatrze Polskim w Poznaniu, jest wyjątkową sztuką. Na teatralnych deskach pojawiły się zarówno łzy, jak i krew - a nawet dużo krwi. Co więcej, scenę zalała woda, a bohaterów przysypały płatki śniegu.

Historia napisana przez Zofię Nałkowską to z pozoru prosta historia o miłosnym trójkącie. On, Zenon Ziembiewicz jest inteligentem pochodzenia ziemiańskiego, który szuka lepszego życia w mieście. One są zaś dwie. Z jednej strony stoi Justyna Bogutówna, córka kucharki, uboga dziewczyna ze wsi, z którą połączył go przelotny romans. Z drugiej - jest Elżbieta Biecka, administratorka kamienicy, w której mieszka i z którą też łączy go romans. Z tą tylko różnicą, że z Elżbietą pragnie spędzić resztę swojego życia. Biedną i samotną kochankę porzuca w dniu, w którym dowiaduje się o jej ciąży. Ale Justyna nie zamierza się poddawać w walce o mężczyznę, który mógłby jej i dziecku zapewnić przyszłość. Owładnięta postępującą chorobą psychiczną powoli przygotowuje zemstę na tym, którego kocha, a z którym musi się rozstać. I rozstanie się - na zawsze.

Na tle prostej, miłosnej historii rozgrywa się dramat ekonomiczno - społeczny, a wybór pomiędzy dwiema kobietami nie ma nic wspólnego z uczuciami. Zenon, który aspiruje do bycia szanowanym i poważanym obywatelem wielkiego miasta, tak naprawdę musi podjąć decyzję dotyczącą swojej przyszłości. Uczucia pozostają na boku wobec możliwości awansu społecznego.

Ciąża ubogiej kochanki staje się wyłącznie chwilową przeszkodą na jego drodze do sukcesu. Jest bogaty i wydaje mu się, że może sobie wolność i zapomnienie po prostu kupić. Przekazuje Justynie pieniądze na zabieg usunięcia ciąży, a sam w tym czasie rozkoszuje się małżeństwem z Elżbietą.

Zenon Ziembiewicz to postać tragiczna, która właściwie od pierwszych scen dramatu jest skazana na porażkę. Zabawa uczuciami doprowadza go do całkowitego upadku moralnego. Przekraczanie kolejnych granic, które kiedyś sam sobie wyznaczył, a także pogłębiające się kłopoty w życiu prywatnym nie pozostają bez wpływu na jego życie zawodowe. Przesuwanie cienkiej, czerwonej linii oddzielającej zachowania moralne od zabronionych, powoduje, że również w pracy Zenon traci kontrolę nad swoim postępowaniem. Awans społeczny, który zyskał poprzez małżeństwo z Elżbietą, doprowadzają go na sam szczyt władzy. On, ubogi ziemianin zostaje prezydentem miasta. I kiedy jest przekonany, że nic złego już nie może się wydarzyć, pojawia się ona - zdradzona i upokorzona kochanka. W akcie desperacji i walki o własne sumienie, dokonuje aktu zemsty.

Nawet nie wie, że w tym samym czasie Zenon doznaje upadku zawodowego. Narastający niepokój społeczny doprowadza do wybuchu rewolucji, która szybko i brutalnie zostaje stłumiona. A on, jako prezydent miasta, zostaje oskarżony o strzelanie do manifestujących robotników. Ostateczny upadek Zenona jest już bliski.

Granica Nałkowskiej, po którą sięgnęli reżyser Szymon Kaczmarek i dramaturg, Żelisław Żelisławski staje się sztuką o wsi i ucieczce do miasta, które symbolizuje awans i sukces. Spektakl poszukuje tytułowej granicy, ale nie do końca ją definiuje, a już z pewnością jej nieprzekracza. To bohaterowie, dokonując własnych wyborów i podejmując kolejne decyzje, przekraczają własne granice moralne. To z kolei powoduje rzekę łez i krwi płynącą po teatralnej scenie. Płaczą zdradzone kobiety, krwawią mężczyźni.

Spektakl Teatru Polskiego w Poznaniu to opowieść współczesnych bohaterów o miłości, cierpieniu, chorobie, starości, samotności i poszukiwaniu samego siebie. Reżyser zdecydował się na przeniesienie części akcji do współczesności próbując odnaleźć odpowiedź na pytanie, w jakim stopniu problemy opisane przez Nałkowską są aktualne w XXI wieku? Czy mocno zarysowany podział pomiędzy społecznością wiejską, a mieszkańcami miast nadal jest widoczny i determinuje zachowanie jednostki? Dla Nałkowskiej wolność człowieka była ograniczona stereotypami, konwencjami, układami klasowymi i rolami społecznymi. Spektakl jest próbą odnalezienia odpowiedzi na pytanie, czy po prawie osiemdziesięciu latach od ukazania się powieści, problemy społeczne i ekonomiczne uwypuklone przez autorkę nadal determinują życie jednostki.

Spektakl został zbudowany w oparciu o szybko zmieniające się sceny, które w dużym stopniu wypełniają dłuższe monologi poszczególnych bohaterów. Część widzów narzeka na brak jednego tempa spektaklu i zmieniający się rytm utrudniający odbiór sztuki. Mam jednak wrażenie, że taki układ spektaklu spowodował uwypuklenie emocji, jakie targają Zenonem, Justyną i Elżbietą. Pokazanie większości z nich zostało zastąpione monologami i opowieścią o uczuciach, co dla aktorów jest dużo trudniejsze do zagrania. Prawdziwe i przekonujące mówienie o skrajnych emocjach związanych chociażby ze zdradą, aborcją, czy zabijaniem manifestantów jest zadaniem niełatwym. Aktorzy poznańskiego Teatru, a przede wszystkim Piotr B. Dąbrowski wcielający się w postać Zenona Ziembiewicza oraz partnerujące mu Barbara Prokopowicz w roli Elżbiety oraz Agnieszka Findysz jako uboga kochanka, doskonale poradzili sobie z tą trudną i wymagającą wizją reżysera. Granie twarzą, mimiką, gestami, a przede wszystkim głosem jest w dramacie tym, co przykuwa uwagę widza. Wylane łzy i przelana krew stają się wyłącznie elementem scenografii, która w spektaklu łączy różne światy i próbuje stworzyć z nich całość. Czy chociaż tę jedną granicę uda się w jakikolwiek sposób zatrzeć?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji