Artysta poszukiwany (po zerwaniu spektaklu)
Zawód był ogromny. Tłum przed Teatrem "Wybrzeże" gęstniał, wiele osób głośno wyrażało niezadowolenie, wielu czekało bezskutecznie na artystę, sporo osób trzymało w rękach kwiaty. Niestety Edward Dziewoński i Grażyna Barszczewska, aktorzy występujący w spektaklu pt. "Solo na dwa głosy" nie przyszli. Cała ta sprawa nabrała posmaku skandalu, ponieważ jeszcze kilka godzin wcześniej Edward Dziewoński był w teatrze... Ale po kolei.
"Solo na dwa głosy" przygotowała poznańska "Scena Na Piętrze". Imprezę sprzedawała poszczególnym agencjom Estrada Poznańska, od niej też zakupiła spektakl Bałtycka Agencja Artystyczna w Sopocie. Edward Dziewoński i Grażyna Barszczewska mieli wystąpić w Gdańsku aż 14 razy, w dniach od 1 do 10 bm.
We wtorek o godz. 10.30 w Teatrze "Wybrzeże" zaplanowana była próba przedstawienia. E. Dziewoński po wejściu na scenę stwierdził jednak, że nie zna elektryka i akustyka, wobec czego zrywa próbę i odmawia udziału w przedstawieniach. Następnie opuścił teatr oświadczając, że wyjeżdża do Warszawy. Od tego czasu do chwili pisania tego tekstu (wczoraj godz. 18), nikt z organizatorów nie widział E Dziewońskiego, nie wie gdzie on przebywa. Wobec tego odwołano wszystkie przedstawienia "Solo na dwa głosy" (reklamowane także w naszej rubryce "Lato na Wybrzeżu").
Skontaktowaliśmy się z zastępcą dyrektora Estrady Poznańskiej Barbarą Lejwodą, która stwierdziła, że w umowie którą podpisali E. Dziewoński i G. Barszczewska nie było żadnych warunków dotyczących pracy akustyka i elektryka. Decyzja artystów jest więc zupełnie niezrozumiała zwłaszcza, że nie było na ten temat żadnych dyskusji.
Jak nas poinformował z-ca dyrektora BART Grzegorz Furgo na gdańskie spektakle "Solo na dwa głosy" sprzedano do tej pory już ok. 5 tys. biletów. Nic więc dziwnego, że widzowie czują się "nabici w butelkę". Organizatorzy zresztą chyba też.
O przyczynę zerwania spektakli chcieliśmy także spytać samego E. Dziewońskiego - niestety mimo usilnych prób nie udało nam się skontaktować z artystą.