Jeszcze o odwołaniu Sola na dwa głosy E.Dziewoński wyjaśnia
Na łamach naszej gazety 3 bm. opublikowaliśmy artykuł pt. "Artysta poszukiwany", informujący o zerwaniu spektakli "Solo na dwa głosy" w Teatrze "Wybrzeże" przez Edwarda Dziewońskiego i Grażynę Barszczewską. Mieli oni występować w Gdańsku aż 14 razy. Jednak na kilka godzin przed pierwszym przedstawieniem aktorzy opuścili teatr i wyjechali do Warszawy. Jako że nasz artykuł wywołał duże zainteresowanie czytelników, jak i samego E. Dziewońskiego, zamieszczamy poniżej na jego prośbę wyjaśnienie, jakie nadesłał aktor pod adresem redakcji, a które zatytułował "Prawda o odwołaniu "Sola na dwa głosy".
"Przez 45 lat wykonywania przeze mnie zawodu aktorskiego, później reżyserskiego i dyrektorskiego NIGDY nie uczyniłem niczego, co by ubliżało mojemu fachowi i mogło w najmniejszym stopnia ubliżyć, publiczności. Cieszyłem się bardzo wraz z moją partnerką w tej dwuosobowej, niezwykle trudnej sztuce, którą od pewnego czasu gramy z Grażyną Barszczewską, zdobywając uznanie i głębokie wzruszenie oglądającej nas publiczności, że będziemy ją mogli pokazać w Gdańsku, mieście, do którego żywię specjalny, jeszcze przedwojenny sentyment i o którego bardzo teatralnej publiczności wyrażałem się nieraz przez środki masowego przekazu i prasę, stawiając ją w czołówce widzów Polski. Nie zastawszy na miejscu ekipy technicznej, która z Poznania nie przyjechała, z którą przez bardzo długi czas przygotowywałem tę więcej niż bardzo skomplikowaną oświetleniowo i muzycznie sztukę, nie mówiąc już o szeregu uchybień popełnionych przez organizatora miejscowego, jak choćby wyznaczenie przedstawień w godzinach 17.30 i 19.30, co jest przy trwającej dwie godziny sztuce, mówiąc delikatnie "nietaktem" wobec publiczności i nas aktorów - zdecydowałem się po raz pierwszy w życiu na odwołanie występów w Gdańsku, gdyż pokazanie tej klasy przedstawienia bez 100-procentowego przygotowania zaplecza technicznego byłoby ubliżeniem autorowi, publiczności i nam. Podkreślam, że ani Teatr "Wybrzeże", ani my, aktorzy, nie ponosimy tu żadnej winy. Wyrażam oburzenie z powodu notatki, która się ukazała oraz nadzieję, że przy pomocy innego organizatora będziemy mogli wraz z Grażyną Barszczewską pokazać ten dla nas bardzo się liczący, głęboko ludzki spektakl w możliwie najbliższej przyszłości w Gdańsku.