Artykuły

Z Edwardem Dziewońskim na chwilę przed występem

SPOTKALIŚMY się wczoraj wieczorem w gdańskim hotelu "Hevelius". Edward Dzie­woński - artysta znany i popularny przyleciał z Warszawy. Przez dzie­więć kolejnych dni bę­dzie występował na scenie Teatru "Wybrzeże" w sztu­ce "Solo na dwa głosy". U­twór ten miał być pokaza­ny trójmiejskiej publiczności latem ubiegłego roku, ale (jak zresztą już o tym pi­saliśmy) nic z tego nie wy­szło. Poprosiliśmy E. Dzie­wońskiego o krótką rozmo­wę.

- Ala ja nie znoszę krótkich rozmów - zaprotestował aktor.

"Solo na dwa głosy" jest sztuką trudną dla aktora. Jest pan znany jako ar­tysta komediowy, a jeszcze bardziej - kabaretowy. Serial telewizyjny "Sześć dni z życia emeryta" a teraz ów utwór zaprzeczają jed­nak temu utartemu wizerunkowi. Czyżby zdecydował się pan na zmianę artystycznego emploi?

- Chociaż mniej więcej 70 proc. mojej 45-letniej działalności teatralnej po­święciłem, że użyję własnego określenia, "sprawom uśmiechowym", byłem zawsze (oczywiście z przerwa­mi) czynny także w drama­cie. Sztuką "Solo na dwa głosy" gram dlatego, że uważam ten utwór za wybit­ne osiągnięcie autora, An­glika Toma Kempińskiego, poruszające niezwykle trudny i głęboko ludzki temat choroby. A nie ma przecież człowieka który by od cza­su do czasu, mniej lub po­ważniej nie chorował. In­ność tej sztuki, od tego co ostatnio widujemy w na­szych teatrach pociągnęła mnie do wyreżyserowania i zagrania jej wraz z Gra­żyną Barszczewską. Nie jest to sztuka jednak, jeże­li można tak powiedzieć, wyłącznie tragiczna i smut­na. To co jest w niej naj­istotniejsze to nadzieja. Z dotychczasowych doświad­czeń, a graliśmy ją w większości dużych miast Polski, mogłem stwierdzić, że wybór mój był jak naj­bardziej słuszny.

Czy całkowicie zre­zygnował pan z występów w kabarecie?

- Nie tylko, że nie od­szedłem od "spraw uśmiechowych", ale "coś" - bardzo trudne "coś", powoli zaczyna się rodzić.

Dlaczego spektakl zrealizował pan w poznańskiej "Scenie na Piętrze"?

- Już kilka razy spotka­łem się z pytaniem dlacze­go zrobiliśmy z Grażyną Barszczewską tę sztukę właśnie w poznańskiej "Scenie na Piętrze". Po prostu dla­tego, że jest to bardzo am­bitna placówka, która daje możność aktorom i reżyse­rom wystawiania sztuk, dla których - naprawdę nie wiem dlaczego - trudno o miejsce w "normalnym" teatrze.

Dziękuję za rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji