Dwa razy Konrad
Trudno zliczyć ile razy, choćby w powojennej historii teatru, reżyserzy mierzyli się z arcydziełem Mickiewicza. Zdarzały się inscenizacje tak pamiętne, jak na przykład realizacja Konrada Swinarskiego. O gorszych-zamilczmy.
Po pewnej przerwie znów możemy oglądać "Dziady" na stołecznych scenach. Nawet dwukrotnie, bo w "Narodowym" i "Studio". JERZY GRZEGORZEWSKI wystawił swoją wersję nazwaną "Dziady - Improwizacje", na podsumowanie pięcioletniego dyrektorowania Teatrem - Galerią Studio.
Literacki pierwowzór potraktował dość odważnie, ale na szczęście - poważnie. Nie ma tu pomysłów zwariowanych, obrazoburczych, choć są i śmiałe pociągnięcia, jak choćby wprowadzenie na scenę dwóch Konradów. Ale to nie wszystko.
Stary Konrad, grany przez skupianego i oszczędnego w stosowaniu środków wyrazu Mieczysława Mileckiego, pełni w spektaklu rolę narratora, osoby porządkującej i hierarchizującej tok akcji i poszczególne wydarzenia. Na jego tle Wojciech Malajkat - Gustaw Konrad - to postać młodzieńcza, świeża, pełna porywczego zapału. Przyznam, iż z wyglądu ów ubrany w zwykły sweter i spodnie Konrad w okularach przypominał mi raczej prymusa starszej klasy licealnej niż wadzącego się z Bogiem, "nawiedzonego" poetę.
Dlatego nie przekonała mnie jego interpretacja Wielkiej Improwizacji.
Występuje w spektaklu Grzegorzewskiego jeszcze jedna postać, nieobecna w III części "Dziadów". To Guślarz II, grany wybornie przez Jerzego Zelnika. Odziany we wspaniały kostium, mówi swoje kwestie wprost porywająco.
Do najlepszych scen należą te z udziałem Pani Rollison - Teresy Budzisz-Krzyżanowskiej i Senatora - Andrzeja Żarneckiego. Doskonały też był pomysł obsadzenia w roli Ducha - Szatana Anny Chodakowskiej.
Jak zwykle, u Grzegorzewskiego olbrzymią rolę gra przestrzeń i scenografia, będąca dziełem samego reżysera. Dużo tu z Wyspiańskiego, dużo z tego, co Jerzy Grzegorzewski pokazywał nam w poprzednich swoich realizacjach. Najgorzej w tych oryginalnych "Dziadach" wypadli najmłodsi, toteż wyłącznie do nich kieruję uwagę o poprawę dykcji.