Artykuły

O biedzie dla gimbazy

"Iwona, księżniczka Burbona" Magdaleny Fertacz w reż. Leny Frankiewicz w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Teatr Powszechny zrobił spektakl o nierównościach dla warszawskiej "gimbazy". A gimnazjalista to szczególnie trudny widz. Nie wypada mu już cieszyć się tym, co oferuje świetnie rozwijający się w Polsce teatr dla dzieci. Z kolei przedstawienia robione przez wiecznie młodych czterdziestolatków pozostają jeszcze często poza kręgiem ich zainteresowań.

Widziałem niedawno spektakl dla młodzieży ze Szwecji. Też był o nierównościach. Pojawiała się m.in. młoda mieszkanka Sztokholmu z klasy średniej, której wyrzuty sumienia nie pozwalały mijać codziennie żebraczki imigrantki. Ostatecznie zaprasza ją do domu, oddaje jeden z dwóch pokoi, ubrania i iPhone'a. Czy nadwiślańska młodzież, od małego przyzwyczajona do konkurencji i nierówności, kupi takie frajerstwo? Raczej nie. Może dlatego Lena Frankiewicz (reżyserka) i Magda Fertacz (dramatopisarka) idą w inną stronę. Wybierają groteskę i ironię.

Ich "Iwona, księżniczka z Burbona" to dziwna love story między bardzo bogatym chłopcem a tytułową bardzo biedną dziewczynką, którą ten pierwszy przyprowadza do domu. Nie wiadomo, czy bardziej dla okrutnego żartu, czy coś do niej czując. Podobnie jak u Gombrowicza Iwona wywołuje agresję współczesnego "dworu" (dziewczynę gra Karolina Adamczyk-Oleszczuk, która dopiero co wcieliła się w upokarzaną ukraińską służącą w "Szczurach" Mai Kleczewskiej). O Iwonie mówi się "małpa", powtarza się, że pokrywają ją włosy i czyraki, że nie ma biustu i jest gruba. Z kolei rodzice chłopaka żyją w apartamentowcu, gdzie na piwnicę mówi się "podziemna komnata". Zaś ich synek do szkoły jeździ konno.

Gdy zejdzie z wyobrażonego rumaka, napotka to, co zdaniem twórców sięga poza horyzont wyobraźni warszawskich nastolatków z dobrych rodzin i ich rodziców - ubóstwo, homoseksualizm, molestowanie seksualne, pokazane w sposób tyleż subtelny, co niepozostawiający najmniejszych wątpliwości, o co chodzi. O tych problemach opowiadają kolejne dzieci. Pojawiają się bardziej jako widma niż pełnoprawne postacie ze swoimi historiami. W tych rolach Frankiewicz obsadziła nastoletnich naturszczyków, którzy świetnie sobie poradzili, bez kompleksów partnerując aktorom.

Wszystko jest tu okrutne i okrutnie przerysowane. Jak upokarzająca Iwonę Lola, bogata bulimiczka, królowa dyskoteki - w tej roli Julia Wyszyńska, po bydgoskich sukcesach sprowadzona przez dyrektorów Łysaka i Sztarbowskiego do Powszechnego. Złotego chłopca z wyraźną frajdą i oddaniem gra Michał Czachor, lat 35. To ostatnio popularne w Warszawie - obsadzanie dorosłych aktorów w rolach uczniaków. W ten sam premierowy weekend Dawid Ogrodnik zagrał gimnazjalistę w "Męczennikach" Grzegorza Jarzyny.

Ale najsłynniejszym dwudziestoparoletnim nastolatkiem był bez wątpienia Jakub Gierszał, któremu rozgłos przyniosła rola w "Sali samobójców" Jana Komasy - barokowo przegiętym filmie o zagubionym bogatym dzieciaku, który ponoć jest dziełem w niektórych rocznikach kultowym. Jest jakieś pokrewieństwo między tamtym ekranowym Werterem z grzywką emo a spektaklem z Powszechnego. "Iwona, księżniczka z Burbona" to wycieczka do krainy szkolnej brutalności, upokorzeń wprost z klasy trafiających na YouTube, świata estetycznej pogardy i internetowej beki.

Inspiracje Fertacz sięgają daleko poza Gombrowiczowską "Iwonę, księżniczkę Burgunda". Groteskowe ogrywanie biedy przypomina dramaty Doroty Masłowskiej. Tekst, pełen prześmiewczych monologów, inwersji i powtórzeń, mocno zadłużony jest u Pawła Demirskiego, z jego charakterystyczną frazą. Ale to chyba nic złego - sztuka dla młodzieży często korzysta ze sprawdzonych wzorców. A stawka "Iwony..." jest w końcu wysoka: stworzenie teatru dla najbardziej wymagającej publiczności.

Czy "Iwona..." zachęci "gimbazę" do powrotu na widownię? Czy nadmiar wątków i bodźców faktycznie odpowiada percepcji widzów, którzy nie pamiętają świata bez internetu? Nie wiem. Nie będę udawał pedagogicznego autorytetu, który to rozstrzygnie. Wiem za to, że takich prób dotarcia do gimnazjalistów jest ciągle za mało. I że ta akurat próba jest wyjątkowo odważna.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji