Rozbieranki po naszemu
"Goło i wesoło" w reż. Arkadiusza Jakubika w Kino Teatrze Bajka w Warszawie. Pisze Gentleman.
Kilku bezrobotnych, zmęczonych tą sytuacją mężczyzn, nic najmłodszych już, nie najprzystojniejszych, o muskulaturze dalekiej od ideału, zgłasza się do miejscowego klubu nocnego, oferując swe usługi striptizerskie. O tym, czy wszystkim starczy odwagi i jak nowe zajęcie wpłynie na ich życie opowiada powstała w latach 80., po wielokroć wystawiana na całym świecie, sztuka nowozelandzkich autorów Stephena Sinclaire'a i Anthonego McCartena, Ladies Night. Powstałą wkrótce wersję kinową w Polsce wyświetlano pod bardziej swojskim tytułem Goło i wesoło, tak też nazwano wersję teatralną, której premiera miała miejsce w Warszawie. Jest to poniekąd adaptacja, bohaterowie mają polskie imiona, mieszkają w Tomaszowie Mazowieckim, kibicują Widzewowi a patrząc na nich i słuchając ich rozmów mamy wrażenie, że niedawno gdzieś ich widzieliśmy, może na ławce przed domem?
Jednak problemy społeczne, który powodują całą sytuację, nie są tutaj mocno wyeksponowane. Twórcy postawili na show i trzymając się starej estradowej zasady, najlepsze pokazali na końcu. I wcale nie mówię o tym, co czytelnik sobie w tej chwili pomyślał. Przemiana od nieudacznika bez szans do rasowego chipendalesa, wręcz piorunująca, zaś strój krakowski raz na zawsze przestaje się kojarzyć ze starym dobrym Bogusławskim. I uwaga na koniec: spektakl dla pań i panów!