Artykuły

Teatr to poważna zabawa

- W teatrze są bardzo życzliwi ludzie. Tyle ciepłych słów, co od nich, nie otrzymałam chyba przez całe życie. Pomagali nam jak tylko mogli. Po teatrze poruszaliśmy się przy ich pomocy. Pokazywali, gdzie scena, wyjście, toaleta. Na scenie zwracali uwagę na różne niuanse - z Krystyną Skierą, niewidomą od urodzenia aktorką z "Fausta" w Teatrze Polskim, rozmawia Jarosław Jakubowski z Expressu Bydgoskiego.

Jak znalazła się Pani w obsadzie "Fausta" w bydgoskim Teatrze Polskim?

- Od dawna współpracujemy z teatrem jako Polski Związek Niewidomych. Reżyser Michał Borczuch wymyślił sobie, że skoro Faust ślepnie, to dobrze byłoby się zapoznać ze światem ludzi niewidomych. Teatr zwrócił się do nas. Początkowo nie chciałam o tym słyszeć. Ale poszłam na spotkanie.

O mały włos nie zagrałaby Pani.

- Myślałam, że będziemy mieli więcej czasu, ale nie. Okazało się, że premiera już w marcu. Powiedziałam, że nie dam rady, bo pracuję zawodowo i nie poruszam się całkiem samodzielnie. Uczyć się i roli, i drogi - to dla mnie za dużo. Ale po dwóch tygodniach jest telefon z teatru. Zagwarantowali mi, że od autobusu do teatru i z teatru do autobusu ktoś mnie odprowadzi. Wzięłam dwa tygodnie zaległego urlopu i powiedziałam sobie: pobawię się, co mi szkodzi?

Jak wyglądała ta zabawa?

- Michał powiedział: będziesz grała role Baucis i matki Małgorzaty. Potem stwierdził, że jednak nie będę grała Baucis. Rolę matki mi zostawił, ale zmienił tekst. Uczę się więc drugiej wersji, choć wydawało mi się to trochę mało. Przychodzę na próbę, a Michał mówi: mam dla ciebie jeszcze jedną rolę. Będziesz umierała na scenie. Mówię sobie: dobra, zrobię sobie próbę generalną umierania. Reżyser powiedział mi tylko: masz mówić to, co robisz. W drugiej części mówię monolog o tym, jak sobie wyobrażam wschód słońca. Potem potrzebne było dziecko. Zaczęłyśmy się wygłupiać na próbie. Okazało się, że fajnie płaczę, więc robiłam za dziecko. Na próbie generalnej w scenie z moim scenicznym synem Pawłem Smagałą zaśmiałam się jak wiedźma. I ten wiedźmowaty śmiech został.

Na scenie były też inne osoby niewidome. Jak poruszaliście się w teatralnych zakamarkach?

- W teatrze są bardzo życzliwi ludzie. Tyle ciepłych słów, co od nich, nie otrzymałam chyba przez całe życie. Pomagali nam jak tylko mogli. Po teatrze poruszaliśmy się przy ich pomocy. Pokazywali, gdzie scena, wyjście, toaleta. Na scenie zwracali uwagę na różne niuanse. Mirek Guzowski mówił: zobacz, tutaj masz taką listwę, jak na nią trafisz, to masz jeszcze półtora metra sceny. Piotrek Wawer w roli Audiodeskryptora i Mefista czuwał, żeby nikomu nic się nie stało.

W końcu nadchodzi próba generalna i premiera. Co Pani czuła?

- Ogromny stres.

W ogóle tego nie było widać.

- I tak ma być.

Ale wchodzi Pani na scenę i co wtedy?

- Myślę sobie, żeby nie zapomnieć żadnego słowa, żeby nie jąkać się, nie powtarzać się, reagować na każdą sytuację na scenie.

Czuła Pani różnicę pomiędzy graniem na próbie i graniem do widowni?

- Oczywiście! Premierowa widownia jest fajna, bo reaguje, śmieje się. Ale jest też widownia, która - nic... Nie wiadomo, czy śpią, bo takie nudne, czy jakoś to odbierają. Aktor widzący ma tę przewagę, że wie, czy oglądają go z zainteresowaniem, czy ziewają. Ja tego nie mam.

Istniało ryzyko, że ludzie potraktują waszą obecność na scenie jako ciekawostkę w stylu "kobieta z brodą".

- Też miałam tę świadomość. Nie dla wszystkich też było wiadome, kto na scenie jest naprawdę niewidomy, a kto gra. Mój syn był przekonany, że mój sceniczny syn też nie widzi, tak sugestywnie Paweł to zagrał. W pewnym momencie Troska wykrzykuje: "Ludzie przez całe życie są jak ślepcy". To jest kwintesencja tego spektaklu. A jak potraktowałam mój udział? Uznałam, że się pobawię, bo przecież takie czy inne recenzje ani mi nie pomogą, ani nie zaszkodzą.

Na co dzień pracuje Pani w bibliotece Polskiego Związku Niewidomych przy ul. Powstańców Wielkopolskich.

- Od 1973 roku. Mamy ponad 6000 nagranych książek. Aktorsko wciąż się udzielam. Ostatnio czytam fragmenty encykliki Jana Pawła II dla więźniów. Bardzo dużo tekstu.

Na zdjęciu: scena z "Fausta"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji