Kiedyś będzie przepięknie, kiedyś będzie normalnie?
Może tym razem się uda - pomyślałem naiwnie, gdy w samym środku hucznych obchodów 250-lecia Teatru Publicznego, marszałek województwa ogłosił konkurs na dyrektora zapomnianego ostatnio Teatru im. Horzycy w Toruniu - pisze Michał Centkowski.
Rozmarzyłem się. Może wreszcie zwycięży najlepsza programowa koncepcja, wsparta wiedzą z zakresu nowoczesnego zarządzania instytucją kultury. I w ten sposób, coraz częściej krytykowana, być może ułomna, ale w swych założeniach transparentna przecież i demokratyczna procedura konkursowa zatriumfuje.
Skład komisji konkursowej zaimponował. Zamiast zwyczajowo delegowanych, nie zawsze kompetentnych urzędników, w komisji zasiedli naukowcy, artyści, dyrektorzy najważniejszych instytucji kultury oraz jeden przedstawiciel marszałka.
Zgłosiło się 12 kandydatów. W dziesiątce zakwalifikowanych do drugiego etapu znalazły się nazwiska znane i mniej znane - menadżerowie kultury, artyści, przedstawiciele trzeciego sektora, kuratorzy.
Komisja stosunkiem głosów 8 do 1 (!!!) wyłoniła swojego kandydata. Dla wielu, jak to zwykle bywa, nie jest to wymarzona osoba, w dodatku "pewniak", w kuluarach już prawie pasowany na dyrektora. Ale z werdyktem kompetentnej komisji nie należy polemizować. Rzecz w tym, że w tych samych kuluarach krążyła pogłoska, jakoby Urząd Marszałkowski obiecał posadę dyrektorską u Horzycy innemu kandydatowi. Zapanował zamęt i pojawiło się pytanie: co dalej? I wtem Zarząd Województwa Kujawsko-Pomorskiego wyniki konkursu na dyrektora Teatru im. Horzycy UNIEWAŻNIŁ!
Panie Marszałku Całbecki! Jeśli z jakichś bliżej nieokreślonych przyczyn obiecał Pan dyrektorską posadę jednemu z kandydatów, to niech Pan przynajmniej ma odwagę złożyć w Ministerstwie Kultury wniosek o jego powołanie z pominięciem procedury konkursowej. Po co kompromitować władze samorządowe, urządzając sobie na koszt państwa szopkę z demokracji, marnując czas i wysiłek nie tylko członków komisji, ale przede wszystkim kilkunastu kandydatów, podobnie jak ja, naiwnie wierzących w uczciwy i merytoryczny charakter ogłoszonego konkursu?
Pani Minister, a może w obliczu 250-lecia Teatru Publicznego, nadeszła wreszcie pora, aby ten dysfunkcyjny system doboru dyrektorów teatrów rozwiązać? Jeśli konkursy mają mieć sens, to muszą mieć nie tylko merytoryczny przebieg, ale i obligatoryjny charakter.